Drużyna z Ligi Centralnej w pewnym momencie pierwszej połowy przegrywała 7:12, a na jej koniec triumfowała 14:13. W drugiej części tak dobrze już nie było i zespół z ORLEN Superligi Mężczyzn zwyciężył 31:24. - Zagraliśmy w tym meczu z innym światem i było to widać pod każdym kątem. Przyjechał do nas profesjonalny zespół od wielu lat grający w Superlidze. To widać na boisku - mówił po spotkaniu Oskar Serpina.
W Rajbud Stali Gorzów wiedzą, że są słabsi pod względem sportowym i organizacyjnym od klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej. Szczególnie we znaki dały się ostatnie problemy, po których piłka ręczna w Gorzowie oddzieliła się od żużlowej sekcji. - My musieliśmy zagrać wolą walki i ambicjami. Mieliśmy taktycznie nakreślone spotkanie, ale też brakuje nam rotacji po zmianach kadrowych i nie starczy nam sił na zagranie w stu procentach spotkania z takim rywalem - kontynuował szkoleniowiec.
- Możemy być z siebie zadowoleni, bo walczyliśmy do końca, ale grając z takim rywalem, który ma tak szeroką kadrę i na co dzień pełne treningi ze wszystkimi potrzebami, to chwile słabości skutkują tym, że ten zespół odjeżdża i już później nie sposób go dogonić. Możemy być dumni z tego, jak daleko zaszliśmy w Pucharze Polski i jak się prezentowaliśmy w tym meczu. Myślę, że kibicom i sobie sprawiliśmy radość naszym podejściem - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak spał pod… gałęziami. "Tam się wyciszam"
Przerwa zimowa była czasem ogromnych zmian w klubie. Wszystko przez finansowe problemy żużlowej ebut.pl Stali Gorzów. To odbiło się na szczypiorniaku, który teraz jest już osobnym tworem i musi sobie radzić samodzielnie. W kasie jednak niemal pustki. Nie ma nowych transferów, a do innych klubów odeszli Szymon Kluczyk, Kacper Kolano i Mateusz Wychowaniec.
- Dziury są nie do zastąpienia. Widzimy się wszyscy na meczu ligowym, ale największy problem jest podczas treningów, bo te odejścia dekompletują kadrę i poprowadzenie odpowiedniego treningu do rywala jest wręcz niemożliwe. Nie jesteśmy w stanie ustawić dwóch równorzędnych siódemek, co generuje problemy z przygotowaniem się do meczu, a już nie mówię o rotacji podczas spotkania. Musieliśmy na praworozgrywających dawać nominalnych środkowych. To są nasze bolączki. Problemem jest też brak okresu przygotowawczego - tłumaczył Serpina.
Pojedynek Orlen Pucharu Polski z Energą MMTS Kwidzyn można było potraktować jako jeden z nielicznych elementów przygotowawczych do ligowych rozgrywek, do których Stal wróci 15 lutego na wyjazdowe starcie z Grot Blachy Pruszyński Anilaną Łódź. - To był puchar, który traktowaliśmy w kategoriach naszych ambicji i spełniania marzeń, ale najważniejszym punktem jest dla nas liga. Jesteśmy po dwóch mocnych przetarciach, bo wcześniej graliśmy sparing z Chrobrym Głogów i teraz będziemy się powoli skupiali na rozgrywkach ligowych - powiedział szkoleniowiec gorzowskiej drużyny.
Czy wobec kadrowych niedoborów można się spodziewać, że po raz kolejny Oskar Serpina i Michał Nieradko wejdą na parkiet? Pierwszy z nich w 2024 roku zaliczył powrót na jeden mecz po blisko trzech latach. - W tej chwili sytuacja nie będzie tego wymagała, choć Michał jest w ciągłym treningu, mimo że ma problemy z więzadłem w kciuku. Antek Zając nie przetrenował nawet minuty, bo najpierw zbił kolano, a później miał kłopoty z plecami. To wszystko nie predysponuje nas, żeby patrzeć w przyszłość optymistycznie. To, co mogliśmy jednak zrobić na boisku, to zrobiliśmy - przekazał 35-latek.
Na temat przyszłości gorzowskiego szczypiorniaka wciąż mamy więcej pytań niż odpowiedzi. To nie zmieniło się również po ostatnich spotkaniu. Trener nabrał wody w usta. - Nie mogę na ten moment udzielić więcej informacji. Musimy czekać na oficjalne komunikaty klubu. Jeszcze chwila cierpliwości.
Wiemy jednak, że zawodnicy grają za darmo. - Jeżeli chodzi o wypłaty, to według mojej wiedzy, to one się jeszcze nie pojawiły, ale klub robi wszystko, żeby przywrócić ciągłość i wypłacić zaległości za poprzednie miesiące. Ze wszystkimi zawodnikami jest porozumienie - wyjaśnił były zawodnik KU AZS UZ Zielona Góra, Gwardii Opole i Wójcika Meble Elbląg.
Znaków zapytania jest wciąż sporo. Czy istnieje realne zagrożenie, że piłka ręczna w Gorzowie przestanie istnieć na obecnym poziomie? - Myślę, że tego czarnego scenariusza nie będzie w tym sezonie i w najbliższych latach. Są możliwości, żeby była Liga Centralna w Gorzowie i to wszystko wyglądało przynajmniej tak, jak teraz. O co będziemy się bili w lidze? Trzeba być realistą, choć przeze mnie zawsze przemawiał optymizm. Z tą kadrą będzie nam trudno parokrotnie się nie poślizgnąć w lidze. Widzimy, co się dzieje na pozycjach rozgrywających. Jest ich po prostu za mało. Straciliśmy też możliwość rzutu z drugiej linii przez odejście Kacpra Kolano czy Szymona Kluczyka - odpowiedział szkoleniowiec Rajbud Stali.
W każdym kolejnym pojedynku decydować będą detale. - Musimy myśleć o tym, że każdy mikrouraz, każde drobne problemy zdrowotne, choćby jakakolwiek infekcja, będą dla nas olbrzymim problemem, który spowoduje, że będziemy tracić punkty, choć będziemy walczyć jak lwy - zakończył Oskar Serpina.