Szwajcaria, mimo że rozegrała na MŚ 2025 dwa naprawdę dobre spotkania, to na koncie ma zaledwie jedno "oczko". W trzecim meczu staną naprzeciw Polaków. Dla Helwetów podobnie jak dla Biało-Czerwonych, będzie to kluczowy i najważniejszy pojedynek. Obie drużyny będą walczyć o życie i tylko zwycięstwo da im przepustkę do następnej fazy, a zarazem drugie miejsce w grupie A.
W pierwszym spotkaniu na Mistrzostwach Świata Szwajcaria, tak samo jak Polska, zremisowała z Czechami. Dramaturgii nie brakowało, bo o wszystkim decydowały ostatnie sekundy. Wielkim bohaterem Szwajcarów okazał się gwiazdor tego zespołu Nikola Portner, który na co dzień broni bramki SC Magdeburga. Bez wątpienia jeden z najlepszych bramkarzy świata, który był blisko zatrzymania również Niemców. Sił wystarczyło jednak jedynie na 55 minut. Nie mniej warto, docenić jak mocno postawili się wicemistrzom olimpijskim. Na razie na turnieju Portner ma 36 procent skuteczności obron.
To właśnie bramkarz Magdeburga jest postacią, bez którego nie byłoby tego wielkiego powrotu reprezentacji Szwajcarii na wielkie imprezy. W latach 2008-2020 nie brali udziału w żadnym turnieju. Mało tego, na mistrzostwach świata nie było ich ponad 25 lat. Dopiero rozkwit talentu Portnera sprawił, że Szwajcaria ponownie zaczęła się liczyć.
ZOBACZ WIDEO: Fantastyczna możliwość, słabsze wyniki. „Zrobiłam wszystko”
Żeby przypomnieć największe sukcesy Helwetów, trzeba się cofnąć do 1936 roku i pierwszych Igrzysk Olimpijskich, gdzie zdobyli brąz. Na tym jednak koniec medali. Na mistrzostwach świata najlepszy występ to 1954 i 1993 rok. Co ciekawe, oba te turnieje odbywały się w Szwecji. Później przyszły jednak zdecydowanie gorsze czasy dla szczypiorniaka w tym kraju.
Na blisko 26 lat pożegnali się z handballowym mundialem. Nawet fenomenalna forma obecnego trenera, a zarazem najlepszego strzelca kadry Szwajcarii w historii Andy'ego Schmida nie pomogła w odbudowaniu kadry. W pojedynkę ciężko mu było wyprowadzić zespół z dołka. Dopiero w 2021 roku udało się zakwalifikować na turniej w Egipcie, zajmując tam 16. miejsce. Z taką dwójką jak Schmid i Portner awans na MŚ to był w zasadzie obowiązek.
Andy Schmid to postać przy której warto się zatrzymać. Pięciokrotny zdobywca nagrody dla najlepszego gracza Bundesligi. Jedna z legend Rhein-Neckar Loewen. Karierę zakończył w lutym zeszłego roku i od razu został mianowany nowym selekcjonerem Szwajcarów. Co ma być kontynuacją tego co rozpoczął Michael Suter, który prowadził Helwetów od 2016 roku i mozolnie odbudowywał kadrę. Pierwsze mecze nie były jednak udane, gdyż przegrali eliminacje ze Słowenią. Na MŚ znaleźli się dzięki "dzikiej karcie".
Dziurę po Schmidzie trzeba jednak jakoś załatać, co łatwą sprawą nie jest. Na razie najlepszym strzelcem Szwajcarów jest lewo rozgrywający Lenny Rubin, na co dzień reprezentujący TVB Stuttgart. Za to na środku z dobrej strony pokazuje się Felix Aellen. Wielkim nieobecnym jest za to klubowy kolega Portnera z Magdeburga - Manuel Zehnder, który tuż przed mistrzostwami doznał poważnej kontuzji. Na próżno szukać gwiazd typu Andy Schmid. Dla każdego młodego Szwajcara trenującego piłkę ręczną marzeniem jest, dostanie propozycji z niemieckiej Bundeslidze, gdzie grają najlepsi zawodnicy z tego kraju.
Szwajcaria nie jest zatem jakimś potentatem. Wciąż na to pracuje, żeby chociaż nawiązać do lat świetności i napisać teraźniejszą historię. Awans do fazy głównej byłby kolejnym krokiem. Z trzeciego spotkania Polaków na MŚ 2025, właśnie ze Szwajcarami, relację LIVE przeprowadzi portal WP SportoweFakty. Pierwszy gwizdek w niedzielę o 15:30.