Reprezentacja Egiptu, czyli siódma ekipa poprzedniego czempionatu, na początek mundialu zmierzyła się z Argentyną. Mistrzowie Afryki od początku narzucili mocne tempo i szybko wypracowali sobie przewagę. Rywale nie potrafili się im postawić, a faworyci nie tracili impetu. Finalnie schodzili do szatni z wysokim prowadzeniem 21:11.
Druga część nie przyniosła zmiany obrazu tego meczu. Egipcjanie w dalszym ciągu dominowali na parkiecie i utrzymywali wypracowaną przewagę. W ostatnich minutach podkręcili tempo i podkreślili, że byli w tym starciu znacznie lepszą drużyną. To przełożyło się na przekonujące zwycięstwo mistrzów Afryki 39:25 i z pewnością dało im dużo pewności siebie przed kolejnymi meczami.
Problemów z rozpoczęciem mistrzostw świata od triumfu nie mieli również Chorwaci. Mistrzowie świata sprzed 22 lat byli zdecydowanymi faworytami w starciu z Bahrajnem i wywiązali się z tej roli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wystarczyło jedno zdjęcie. Polska gwiazda rozgrzała do czerwoności
Pokazała to już pierwsza połowa, w której ekipa z Europy szybko odskoczyła na 10:3. Dwie serie, które doprowadziły ich do tego wyniku, wyraźnie przyblokowały rywali. W efekcie Chorwaci mogli na półmetku cieszyć się z prowadzenia 17:9.
Prawdziwym obrazem różnicy sił obu zespołów była druga połowa. Faworyci wprowadzili swoją grę na jeszcze wyższy poziom. Rywale nie byli w stanie wytrzymać tego tempa, co przekładało się na tracenie seryjnie kolejnych bramek. Finalnie reprezentacja Chorwacji odniosła pewną wygraną 36:22.
Grupa H (Zagrzeb)
Egipt - Argentyna 39:25 (21:11)
Najwięcej bramek: Egipt - Mohamed Sanad 6, Ali Zein 5; Argentyna - Lucas Moscariello 7, Nicolas Bono 4
Chorwacja - Bahrajn 36:22 (17:9)
Najwięcej bramek: Chorwacja - Mario Sostarić 8, Filip Glavas 5; Ali Eid 6