Holendrzy skarcili debiutantów. Macedończycy i Węgrzy dostarczyli sporych emocji

Getty Images / Vjeran Zganec Rogulja/Pixsell/MB Media / Na zdjęciu: Milan Lazarevski
Getty Images / Vjeran Zganec Rogulja/Pixsell/MB Media / Na zdjęciu: Milan Lazarevski

Holendrzy szybko załatwili sprawę i rozprawili się z reprezentacją Gwinei 40:23, natomiast Węgrzy i Macedończycy nie zagrali bardzo wyrównane spotkanie i musieli zadowolić się podziałem punktów (27:27).

W pierwszym spotkaniu grupy D niespodzianki nie było - debiutujący w mistrzostwach świata reprezentanci Gwinei musieli uznać wyższość Holendrów. Szczypiorniści z Afryki zaczęli kiepsko, ale gdy nerwy nieco opadły, a stres związany z pierwszym występem na czempionacie globu rozstał rozładowany, pokazali kilka naprawdę ciekawych akcji.

Holendrzy zaczęli od mocnego uderzenia, wykorzystali brak doświadczenia rywali i błyskawicznie rzucili się do ataku. Na pierwszą bramkę Gwinejczyków trzeba było poczekać do siódmej minuty spotkania - wtedy Europejczycy mieli już na swoim koncie sześć trafień. Zresztą po chwili dorzucili cztery kolejne gole i na tablicy wyników widniało już 10:1. W ofensywie szalał Rutger ten Velde i jasne stało się, że to będzie jednostronne widowisko.

Pierwsza połowa faktycznie grana była pod dyktando Holendrów, ale w drugiej części pojedynku Gwinejczycy się przebudzili i nawet chwilami starali się grać bramka za bramkę. Po trzydziestu minutach Oranje mieli przewagę trzynastu trafień, dlatego mogli grać z dużym spokojem. Momentami tego rozluźnienia w ich szeregach było nawet trochę za dużo, a zawodnicy z Afryki starali się to wykorzystywać. Drugą połowę Holendrzy wygrali już tylko czterema golami, ostateczny wynik jednak nie pozostawił złudzeń. Ekipa Erika Olssona zaczęła mistrzostwa od wysokiego zwycięstwa.

ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź

Sporo emocji przyniosło natomiast drugie spotkanie grupy D. Chociaż Varażdin, w którym odbywał mecz, znajduje się niespełna 40 minut od granicy z Węgrami, to niezwykle głośną i zaangażowaną w doping grupą byli przede Macedończycy.

Pojedynek lepiej zaczęli Węgrzy, którzy już na początku zbudowali przewagę trzech trafień. Z tego prowadzenie długo się jednak nie cieszyli - po chwili do głosu doszli bowiem ich rywale, którym też udało się odskoczyć na trzy bramki. Madziarze cały czas mocno naciskali i jeszcze przed przerwą udało im się doprowadzić do wyrównania.

Po wyjściu z szatni żadnej ekipie nie udało się już zbudować przewagi - wynik cały czas oscylował wokół remisu, a atmosfera coraz bardziej się zagęszczała. Od 41. minuty Węgrzy musieli radzić sobie bez Zoltana Szity, który został ukarany czerwoną kartką.

W końcówce wydawało się, że bliżej wywalczenia zwycięstwa są Macedończycy, którzy po rzucie Filipa Kuzmanowskiego prowadzili 27:26, a do tego zdołali się wybronić przed atakiem Richarda Bodo. Kirył Łazarow poprosił o czas, ale jego zespół zagrał zbyt apatycznie. Węgrzy wykorzystali niezdecydowanie rywali i wyprowadzili kontratak, który wykończył Patrik Ligetvari. Szczypiorniści z Macedonii Północnej mieli jeszcze szansę na odpowiedź, ale i tej nie wykorzystali. Spotkanie zakończyło się wynikiem 27:27 i podziałem punktów.

MŚ 2025

Grupa D

Holandia - Gwinea 40:23 (21:8)

Węgry - Macedonia Północna 27:27 (14:14)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty