Już na początku mistrzostw świata Biało-Czerwoni trafili na niesamowicie trudnego rywala. Niemców, czyli wicemistrzów olimpijskich z Paryża. By dotrzymać kroku jednemu z faworytów całego turnieju, zespół Marcina Lijewskiego musiał nie tylko zagrać na sto procent swoich umiejętności, ale dać z siebie coś ponadto.
Polacy od pierwszych sekund spotkania skupiali się na szczelnej grze w obronie, a w ofensywie błyszczało przede wszystkim dwóch zawodników. Kamil Syprzak grał tak, jak za swoich najlepszych lat, a z drugiej linii pozytywnie zaskakiwał Ariel Pietrasik. Obaj do przerwy zdobyli po pięć bramek. W bramce natomiast koszmarem Niemców był Adam Morawski, który w niczym nie ustępował wielkiemu Andreasowi Wolffowi.
Polacy pokazywali wielkie serce na boisku i potrafili wyjść na dwubramkowe prowadzenie. Niestety Niemcy, chociaż nie grali może najlepszej piłki ręcznej, w kluczowych momentach potrafili wykorzystać swój kunszt. Wielkie problemy polskiej obronie sprawiali niezwykle aktywny Renars Uscins czy Juri Knorr. Do końca pierwszej połowy utrzymywał się wynik w granicach remisu. Marcin Lijewski przed ostatnią akcją poprosił o czas, jednak Polacy pogubili się na boisku. Kontratak wykorzystał Johannes Golla i Niemcy wygrali I połowę 15:14.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź
Chociaż pierwszą połowę od bramki Ariela Pietrasika rozpoczęli Biało-Czerwoni, w kolejnych minutach pierwsze skrzypce grał David Spaeth i nasi zachodni sąsiedzi szybko wyszli na najwyższe w tym meczu, trzybramkowe prowadzenie.
Gdy wydawało się, że faworyci zaczną odjeżdżać z wynikiem, ponownie Polacy zwarli szeregi. Po dwóch efektownych bramkach z rzędu Mikołaja Czaplińskiego, nasi reprezentanci wyrównali! Od stanu 21:21 znów klasę pokazywali bramkarze z Niemiec - Spaeth, a także Wolff, który wchodził na rzuty karne, a później wrócił na stałe na parkiet. Impas przełamał dopiero Mateusz Wojdan rzucając bramkę po siedmiu minutach.
Biało-Czerwonym nie można było odmówić woli walki, jednak przewaga jakości z kolejnymi minutami stawała się coraz bardziej widoczna. Polacy nie potrafili sobie poradzić z aktywną niemiecką obroną i mieli problem nawet z oddawaniem rzutów na bramkę rywala. Gdy po time-oucie ze skrzydła trafił Luca Witzke, na 7 minut przed końcem było już 30:25.
Niestety Polacy nie zdołali już wrócić do gry. Sensacji nie było. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 35:28 dla Niemców.
W fazie grupowej Polacy zagrają jeszcze dwukrotnie - w piątek o godzinie 18:00 z Czechami i w niedzielę o godzinie 15:30 ze Szwajcarią. Nasi najbliżsi rywale w pierwszym spotkaniu zremisowali 17:17. Do kolejnej fazy wchodzą trzy najlepsze zespoły w każdej z grup.
Polska: Morawski, Jastrzębski - Pietrasik 7, Syprzak 6, Jędraszczyk 4, Czapliński 2, Olejniczak 2, Moryto 2, Wojdan 2, Marciniak 1, Czuwara 1, Gębala 1, Adamski, Rogulski, Paterek, Przytuła.
Karne: 2/6.
Kary: 8 min. (Gębala 4 min., Czuwara, Olejniczak - po 2 min.)
Niemcy: Wolff, Spaeth - Uscins 10, Golla 6, Witzke 5, Knorr 5, Mertens 3, Koester 2, Zerbe 1, Fischer 1, Grgic 1, Lichtlein 1, Steinert, Stutzke, Dahmke.
Karne: 0/0.
Kary: 8 min. (Golla, Zerbe, Koster, Uscins - po 2 min.)