Blisko katastrofy. On uratował im twarz

Materiały prasowe / Orlen Superliga / Radość piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
Materiały prasowe / Orlen Superliga / Radość piłkarzy ręcznych Azotów Puławy

Zepter KPR nie wykorzystał ogromnej szansy. Legionowianie mierzyli się z Azotami Puławy, które nie wygrały aż od 5 spotkań z rzędu. Końcówka zawodów mogła doprowadzić niejednych do zawału serca (28:29).

Marzeniem Azotów było przełamanie fatalnej serii w ORLEN Superlidze Mężczyzn. Puławianie ostatni raz zwyciężyli w 12. serii gier przeciwko Enerdze MMTS-owi w Kwidzynie. Właśnie tę niemoc mogli wykorzystać ostatni w tabeli gospodarze.

Po zawodnikach Zeptera aż nadto było widać, jak bardzo zależało im na dobrym zakończeniu 2024 roku. Dynamicznie rozpoczynali każdą akcję. Szkoda tylko, że atak pozycyjny nie wyglądał u nich najlepiej. Rezultat ratowały im dwa elementy: znakomite interwencje Caspera Liljestranda oraz nadmiarowa liczba strat gości.

Patryk Kuchczyński próbował ryzykować. W drugim kwadransie zdarzało się, że grał z pustą bramką mając dwóch obrotowych w pierwszej linii (7 na 6 w polu). Czy to coś dawało? Nie do końca. Skuteczność wołała o pomstę do nieba. Problem z tym miały jednak obie drużyny.

ZOBACZ WIDEO: Nastula wróci do MMA? „Zależy z kim i na jakich warunkach”

Decydujące okazało się coś innego. Miejscowi potrafili wychodzić na pozycje, po których "zarabiali" rzuty karne. I byli w tym wystarczająco dobrzy. Na 6 takich prób, pomylili się tylko raz. Dla porównania Azoty w ogóle nie dostały takiej szansy. Do przerwy przegrywali zasłużenie 11:14.

W 31. mieliśmy małą kontrowersję. Krystian Wołowiec faulował Tobiasza Górskiego. Arbitrzy z Gdańska po chwili pokazali zawodnikowi gospodarzy czerwoną kartkę. Wyglądało to dość groźnie. Skrzydłowy Azotów nadepnął na stopę swojego rywala i upadł na parkiet. Od tamtej pory emocje wzrosły. Negatywne również.

Wielki mecz rozgrywali za to obaj bramkarze. Z jednej strony mur postawił Liljestrand, z drugiej świetnie bronił Zurabi Tsintadze. Wystarczyło spojrzeć na ich statystyki w tamtym czasie (odpowiednio 39 i 40 proc.).

O ile przed przerwą gorszą skutecznością prezentowali się goście, tak po zmianie stron role zaczęły się odwracać. 5 minut bez trafienia dla KPR-u sprawiło, że bliżej triumfu byli przyjezdni (23:21). Kluczowe było nie dać "odjechać" rywalom oraz... pilnować dobrze ustawiającego się na kole Keliana Janikowskiego.

W końcówce działo się naprawdę wiele. W ostatnich sekundach była jeszcze szansa dla Zeptera na doprowadzenie do remisu. Najpierw jednak Gogola nie trafił na 30:28. Po czasie dla Krzysztofa Tylutkiego do wyrównania mógł doprowadzić Mateusz Chabior. Tsintsadze obronił.

ORLEN Superliga Mężczyzn, 18. kolejka:

Zepter KPR Legionowo - Azoty-Puławy 28:29 (14:11)

Zepter KPR: Liljestrand - Brzeziński, Maksymczuk 2, Słupski 8, Kapela 1, Fąfara 5 (2/2), Adamczyk, Brinovec, Wołowiec 2, Petlak, Chabior 6 (3/4), Laskowski 2, Ciok 2.
Karne: 5/6.
Kary: 4 min. (Wołowiec - 2 min. + cz. k.).
Czerwona kartka: Krystian Wołowiec w 31. minucie meczu po faulu na Tobiaszu Górskim.

Azoty: Tsintsadze, Borucki - Górski 1, Adamski 5, Zarzycki 1, Gogola 7 (1/1), Marciniak 4, Antolak 2, Jaworski 1, Sesić 3, Janikowski 5, Przychodzień, Jarosiewicz.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min. (Sesić, Janikowski, Przychodzień - 2 min.)

Sędziowie: M. Orzech i R. Orzech (obaj z Gdańska).
Widzów: 1250.

Komentarze (0)