Szczypiorniści Energa MKS Kalisz potrzebowali nieco czasu, aby podnieść się po fatalnej porażce w Opolu (17:30). Rzutem na taśmę wydarli zwycięstwo z WKS Śląsk Wrocław (27:27, k. 5:4), a w starciu z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski właściwy rytm złapali dopiero w końcówce.
- Ostatnio lubimy chyba dramaty. Na szczęście ten był dla nas z happy endem. A tak na poważnie, to na początku meczu chyba nas zawiodła skuteczność, bo wypracowywaliśmy sobie sytuacje, tylko nie umieliśmy ich skończyć - skomentował zawodnik klubu z Kalisza Mateusz Kus.
- Z biegiem meczu dochodziliśmy do lepszej skuteczności, aż w końcu zaskoczyło. Super obrona, super Krzysiek [Krzysztof Szczecina - dop. red.] w bramce. Kilka kontrataków i wynik jest na plus dla nas - dodał.
Wygrana sprawiła, że kaliszanie z dorobkiem 23 punktów wskoczyli na 5. miejsce w ligowej tabeli. W najbliższych tygodniach czeka ich sporo wyzwań, jak chociażby wyjazd do Gdańska czy derbowe starcie z Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
- Koniec roku mamy bardzo intensywny. Czeka nas dużo meczów w krótkim czasie. Ciężkie wyjazdy. W sobotę zapominamy o Piotrkowie i skupiamy się na Gdańsku. Tam zawsze się ciężko gra, ale wszystko jest możliwe. Jedziemy tam walczyć i wygrać - zakończył Kus.
Mateusz Kus dorzucił do dorobku swojej drużyny jedną bramkę. Bohaterem został Joel Ribeiro, autor ośmiu trafień. Spotkanie zakończyło się wynikiem 29:23, choć do przerwy było 11:14.