- Wciąż pamiętam sytuację z mistrzostw Europy sprzed dwóch lat, kiedy Niemki i Hiszpanki pomyślały głównie o sobie kosztem nas, ale można to było zrobić z większą klasą. Dlatego jest w nas sportowa złość, żeby utrzeć nosa Hiszpanii. Będziemy walczyć do ostatnich sekund - zapowiedziała Magda Balsam przed najważniejszym meczem Polski z Hiszpanią podczas tegorocznych ME 2024. Biało-Czerwone wygrały wówczas 22:21, ale nic im to nie dało.
Dodajmy, że trener Arne Senstad zdecydował się na zmiany w porównaniu do poprzedniego spotkania. Na trybuny powędrowały: Aleksandra Tomczyk oraz Aleksandra Zych. Podobnie zresztą zdecydował szkoleniowiec Hiszpanek, który również dokonał dwóch roszad w swoim zespole.
Zmieniliśmy jeszcze więcej. Norweg uznał bowiem, że korzystne będzie ustawienie w ataku na 2 obrotowe, bez bramkarki, 7 na 6. W piłce ręcznej bardziej ryzykować już się nie da. Niestety, nasze panie popełniały niemalże te same błędy jak przeciwko Francuzkom. Różnica polegała na postawie bramkarek, które potrafiły powstrzymywać błyskawiczne tempo narzucone przez "Las Guerreras". Efekt było widać już po 11 minutach zawodów (5:4).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Co za figura! Piękna dziennikarka poleciała na wakacje
Jedno było pewne. Ekipa z Półwyspu Iberyjskiego została całkowicie zaskoczona. Przy stanie 8:5 zareagował Ambrosio Martin. Na czasie zachowywał spokój, jakby jeszcze nie widział problemu. A powinien się niepokoić, bo skuteczność Hiszpanek wołała o pomstę do nieba. Motywował za to Senstad. - Obrona - podkreślał podczas krótkiej przerwy.
Szkoda końcówki. Zwłaszcza Pauliny Uścinowicz. Nasza "strzelba" dostała bezpośrednią czerwoną kartkę. Uderzyła rywalkę w twarz przy obronie blokiem. Potem jeszcze doszło upomnienie dla Aleksandry Olek. Z kłopotów udało się wyjść i wygrać 14:12.
Biało-Czerwone z podobną złością wyszły na drugą połowę. Odbyło się to jednak kosztem kolejnych "dwójek". Trzeba przy tym dodać, że młode Hiszpanki ciągle nie grały tego, co pokazywały choćby przeciwko Trójkolorowym. Rosła w nas nadzieja na słodką zemstę, o której Polki mówiły przed tym spotkaniem.
Co z tego, że straciliśmy kilka bramek na pustą, jak co najmniej drugie tyle, jak nie więcej, w ogóle nie wpadło. Po 45 minutach wynik brzmiał 20:14 (tylko 50 proc. skuteczności Iberyjek). Czapki z głów. Ważne było, aby nie stracić koncentracji. A zaczynało robić się gorąco. Przez około 70 sekund graliśmy w podwójnym osłabieniu. I to nie było nam wcale straszne.
Kadra piłkarzy narodziła się po meczu z Niemcami (podczas eliminacji do Euro w 2014 roku wygraliśmy z nimi 2:0). Oby kadra piłkarek ręcznych zrobiła to samo. Pierwszy wielki krok właśnie się dokonał. Hiszpania poza turniejem, Polki grają dalej!
Mistrzostwa Europy 2024, 3. kolejka, grupa C:
Polska - Hiszpania 26:23 (14:12)
Polska: Płaczek, Zima, Wdowiak - Olek 1, Kobylińska 5, Matuszczyk, Górna, Rosiak 6, Drażyk 2 (0/1), Balsam 5, Urbańska 1, Nosek, Michalak 3, Kochaniak-Sala 3, Uścinowicz, Nocuń.
Karne: 0/1.
Kary: 18 min. (Kobylińska, Michalak - 4 min., Olek, Rosiak, Urbańska, Kochaniak-Sala - 2 min., Uścinowicz - cz. k.).
Czerwona kartka: Paulina Uścinowicz w 29. minucie za uderzenie rywalki w twarz.
Hiszpania: Wiggins 1, Morales Claure - Campos Costa 1, Vegue I Pena 6 (3/4), Gutierrez Bermejo, Somaza Bosch 3, Arcos Poveda 1, So Delgado Pinto 1, Gassama Cissokho, Perez Buforn 1 (1/1), Prieto O'Mullony 1, Erauskin Martinez 6, Alvarez Torrado, Tchaptchet Defo, Arroyo Pimienta 2, Agullo Pelegrin.
Karne: 4/5.
Kary: 2 min. (Arroyo Pimienta - 2 min.).
Sędziowie: Alexei Covalciuc oraz Igor Covalciuc (obaj z Mołdawii).
Widzów: 1425.