Burzliwe starcie w Orlen Arenie. Ligowy klasyk w nerwowej atmosferze

PAP / Szymon Łabiński / Zawodnicy Orlenu Wisły Płock - Leon Susnja i Miha Zarabec oraz Daniel Dujszebajew i Arciom Karalek (Industria Kielce)
PAP / Szymon Łabiński / Zawodnicy Orlenu Wisły Płock - Leon Susnja i Miha Zarabec oraz Daniel Dujszebajew i Arciom Karalek (Industria Kielce)

Szczypiorniści Orlenu Wisły Płock wygrali piąte z rzędu spotkanie z Industrią Kielce. W pierwszym w tym sezonie starciu w ramach Orlen Superligi Mężczyzn Nafciarze pokonali żółto-biało-niebieskich 29:25.

Nafciarze do niedzielnego spotkania przystąpili po fatalnej serii w rozgrywkach Ligi Mistrzów - płocczanie przegrali wszystkie cztery mecze i już na starcie rozgrywek znaleźli się pod sporą presją. Kielczanie z kolei rywalizację na europejskim podwórku zaczęli od wygranej, później ponieśli dwie porażki, ale bezpośrednio przed starciem w Płocku zaliczyli piekielnie ważne zwycięstwo z SC Magdeburgiem.

Wiślacy mimo problemów w rozgrywkach europejskich, w ostatnich miesiącach doskonale spisują się w pojedynkach przeciwko Industrii. Płocczanie znaleźli patent na rywali, co udowodnili zresztą na początku tego sezonu sięgając po Superpuchar Polski. Spotkanie w Orlen Arenie zapowiadało się więc niezwykle ciekawie.

Ciekawie może i było, ale z pewnością niedzielnego meczu nie można nazwać dobrą reklamą piłki ręcznej. Od początku sędziowie sypali karami, na boisku iskrzyło, akcje trwały długo, były rwane, a ciągłe przerwy w grze sprawiały, że gra nie miała tempa. Tylko w pierwszej połowie arbitrzy pokazali jedenaście dwuminutowych kar (w całym meczu dwadzieścia jeden), do tego kilkukrotnie korzystali z VAR-u. W konsekwencji jednej z tych wideoweryfikacji niebieską kartką został ukarany Jorge Maqueda - sędziowie dopatrzyli się, ze Hiszpan ugryzł Mirsada Terzicia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!

Jeśli chodzi o sam przebieg starcia, początek był bardzo wyrównany, później Wisła zdołała odskoczyć na niewielkie, bo jedno lub dwubramkowe prowadzenie. Żółto-biało-niebiescy cały czas starali się utrzymywać kontakt z rywalami. Pogubili się dopiero w końcówce, gdy Mitja Janc całkowicie rozmontował ich defensywę. Kielczanie z kolei mocno męczyli się w ataku, więc Wisła w końcówce pierwszej połowy zdołała zbudować przewagę czterech trafień.

Szczypiorniści Industrii kolejny raz fatalnie spisywali się na linii siódmego metra. Do tego znów nie mieli żadnego wsparcia w bramkarzach - przez trzydzieści minut duet Wałach-Mestrić obronił dwie piłki. Szybko złapane kary z kolei mocno utrudniły grę w defensywie, średnio wyglądał też atak pozycyjny. Wiślacy też mieli swoje problemy, ale oni mogli liczyć na Mirko Alilovicia, który w kluczowych momentach stopował ataki rywali.

Drugą połowę gospodarze zaczęli od powiększenia prowadzenia do pięciu trafień. Żółto-biało-niebiescy ani myśleli się jednak poddawać i konsekwentnie starali się niwelować straty. Trzy bramki z rzędu dla przyjezdnych sprawiły, że przewaga Nafciarzy stopniała do dwóch goli. W trudnej dla siebie sytuacji Wiślacy postawili na twardą obronę i zdołali się wyratować.

Kielczanie jednak też w defensywie byli bardzo czujni i na niespełna kwadrans przed końcem meczu Daniel Dujshebaev rzucił bramkę kontaktową (23:22). Chwilę później sędziowie odgwizdali błąd kroków Zarabecowi, a Hiszpan kolejny raz trafił dla Industrii i na tablicę wyników wrócił remis.

Płocczanie szybko jednak odrobili trzy bramki. Trzech stuprocentowych sytuacji nie wykorzystali żółto-biało-niebiescy - najpierw rzut Michała Olejniczaka obronił Alilović, chwilę później Arkadiusz Moryto trafił prosto w spojenie słupka z poprzeczką, z pokonaniem Chorwata nie poradził sobie też Łukasz Rogulski. Niemoc w ofensywie przełamał dopiero w 55. minucie Cezary Surgiel. W odpowiednim momencie o czas poprosił Tałant Dujszebajew, po przerwie bramę kontaktową rzucił Dylan Nahi.

W końcówce cały czas na parkiecie mocno iskrzyło, sędziowie mieli sporo pracy z uspokajaniem zawodników. Najlepiej nerwy płocczan stonował jednak Alilović, który w ostatnich minutach dawał prawdziwy popis.

Ostatecznie Orlen Wisła Płock zwyciężyła czterema trafieniami, a równo z ostatnim gwizdkiem oba obozy ruszyły w swoim kierunku z ogromnymi pretensjami. Na parkiecie wywiązała się przepychanka, nikt też nie ważył słów - wściekli byli przede wszystkim trenerzy - Tałant Dujszebajew i Xavier Sabate.

ORLEN Superliga Mężczyzn:

Orlen Wisła Płock - Industria Kielce 29:25 (18:14) 

Komentarze (36)
avatar
Bron-ka
14.10.2024
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Aktorskie symulacje , epickie symulacje ciężkich obrażeń , brutalna gra to w LM nie przechodzi bo sędziowie widzą wszystko i nie dają szans na tak mierny spektakl , stąd zero wygranych w tych r Czytaj całość
avatar
karol bak
13.10.2024
Zgłoś do moderacji
8
5
Odpowiedz
Kibice z Kielc usprawiedliwiają kolejna porażkę kontuzjami 5 zawodników .
Jakbyscie nie zauważyli u nas też brakowało 5.
Zytnikov , Samoila , Fazekas , Cokan , Sisko. 
avatar
Bron-ka
13.10.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Aktorzenie , uśmieszki , rączki w geście niewiniątek , brutalność , to w LM nie przechodzi , u nas niestety tak . 
avatar
Bron-ka
13.10.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
sennndziowie niby od ręcznej a większość czasu spędzali przed monitorem . 
avatar
paparazzi
13.10.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jastrzębski do Kielc. Dla dobra polskiej piłki ręcznej i przede wszystkim dla swojego dobra.