Całkiem udana końcówka poprzedniego sezonu, niezłe ruchy transferowe i przede wszystkim nieco szersza ławka rezerwowych kazały sądzić, że Młyny Stoisław w nowy sezon ORLEN Superligi Kobiet wejdą z większym przytupem. A tu ciągle okrągłe zero w ich dorobku.
Z podobnym problemem mierzą się w Gliwicach. SPR Sośnica awans zdobyła dzięki "dzikiej karcie". Ma aż 2 mecze mniej w nogach, ale oba zakończyły się niepowodzeniem. Jedno było pewne, ktoś w tym meczu musiał zgarnąć punkty. Bukmacherzy więcej szans dawali miejscowym.
Od początku było widać wielką determinację z obu stron. Nie przejawiało się to może w jakimś zabójczym tempie prowadzonych akcji, ale w próbach wyjścia na pewną pozycję już tak. Gdyby tak skuteczność stała na wyższym poziomie, nie moglibyśmy na nic narzekać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!
Groźnie zrobiło się w 12. minucie zawodów. Głowami zderzyły się Jagoda Lasek oraz Sandra Guziewicz. Krew się nie polała. Obie panie zdołały wrócić na plac gry.
Trenerowi Krzysztofowi Przybylskiemu nerwy puściły po raz pierwszy po dotkliwej stracie piłki w jednym z ataków koszalinianek. Jego zespół grał wówczas w osłabieniu, bez bramkarki. Nie popisał się jednak i w prosty sposób stracił piłkę. Kontrę wykorzystała Aleksandra Dorsz. Strata wzrosła do 3 bramek. To był właściwie początek problemów Młynów. Kolejne fatalne próby z dystansu przełożyły się na bardzo wysoką porażkę do przerwy (9:15).
Gospodynie w pierwszej połowie trafiały na poziomie 39 procent. Sośnica wyglądała o niebo lepiej (65 proc.). Rozmowa w szatni koszalinianek musiała być bardzo burzliwa. Zmiany powinny być wdrożone natychmiast. Tymczasem zaczęło się walić jeszcze bardziej. Nie dość, że doszła gra w osłabieniu, to atak właściwie nie istniał. Zrobiło się 11:20.
Absolutnie nic nie wskazywało, aby Sośnica mogła oddać wygraną. Znakomicie spisywała się Weronika Kordowiecka. Jeśli bramkarz w piłce ręcznej sięga poziomu blisko 50 proc. obron, to jest to występ uchodzący za genialny. Świetnie celownik miała nastawiona Wiktoria Kostuch. Efekt? 11 bramek na 13 rzutów. Geniusz nr 2, na tu i teraz.
Gliwiczanki wróciły do Superligi po 17 latach przerwy, czego nikt przed sezonem nie był w stanie przewidzieć. Po 3 meczach mają już 3 "oczka" i całkiem niezłą perspektywę przed sobą.
ORLEN Superliga Kobiet, 4. kolejka:
Młyny Stoisław Koszalin - SPR Sośnica Gliwice 19:28 (9:15)
Młyny Stoisław: Filończuk, Klarkowska - Mączka 2 (0/1), Haric 1, Choromańska 1, Csavar 2, Koper, Szynkaruk 5 (3/3), Rycharska, Żmijewska, Lasek 2, Nowicka, Furmanets 5, Lemiech, Aydin 1.
Karne: 3/4.
Kary: 8 min. (Lemiech - 4 min., Koper, Nowicka - 2 min.).
SPR Sośnica: Kubisztal, Kordowiecka - Bancilon 2, Guziewicz 4, Tukaj, Dorsz 1, Leśniak 1, Galas, Dmytrenko 4, Dębniak, Kostuch 11 (5/5), Szczotka 2, Skubacz 2, Strózik, Kozimur 1.
Karne: 5/5.
Kary: 6 min. (Guziewicz, Skubacz, Kozimur - 2 min.).
Sędziowie: Radziszewski, Marciniak (obaj z Wolsztyna).
Widzów: 550.
Czytaj więcej:
--> Tego nie spodziewał się sam zawodnik. Nie mógł zrobić inaczej
--> Co tam się stało? Klub nie może wyjść na prostą