Prowadzili już siedmioma bramkami. Do końca drżeli o zwycięstwo

Materiały prasowe / Biuro Prasowe ORLEN Superligi / Na zdjęciu: Łukasz Gogola
Materiały prasowe / Biuro Prasowe ORLEN Superligi / Na zdjęciu: Łukasz Gogola

Azoty-Puławy miały wszystko, aby kontrolować przebieg tego spotkania. Trwająca dziewięć minut niemoc w drugiej połowie mogła okazać się dla nich zabójcza. O losach starcia z Energa MKS Kalisz zadecydowała emocjonująca końcówka (35:33).

Szczypiorniści Energa MKS Kalisz jechali do Puław w świetnych humorach. Wygrali trzy mecze z rzędu, w tym z medalistą z ubiegłego sezonu Górnikiem Zabrze. W przypadku wygranej w Puławach mogli awansować nawet na trzecie miejsce w tabeli.

Puławianie z kolei przeplatali wygrane mecze z przegranymi, ale podkreślić trzeba, że dwa ostatnie spotkania wyjazdowe rozegrali w Kielcach i Płocku.

W pierwszej części gry gospodarze zaprezentowali wyższą skuteczność w ataku, lepiej także spisywał się bramkarz Azotów. Szczególnie istotna była seria sześciu bramek rzuconych z rzędu, kiedy ze stanu 6:8 miejscowi doprowadzili do wyniku 12:8.

Na przerwę obie ekipy schodziły przy pięciobramkowym prowadzeniu podopiecznych Patryka Kuchczyńskiego - najwyższym w całym spotkaniu. Udało się je podwyższyć już w pierwszej akcji drugiej połowy, gdy stratę popełnili kaliszanie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ forma Justyny Kowalczyk-Tekieli. Nagranie z finiszu robi wrażenie!

Co ciekawe, dopiero w 32. minucie spotkania sędziowie odgwizdali pierwszą karę dwóch minut. Otrzymał ją Łukasz Kucharzyk. Miejscowi zaczęli coraz bardziej odskakiwać. Po chwili zrobiło się już 22:15 po trafieniu Łukasza Gogola do pustej bramki przez całe boisko.

Kiedy wydawało się, że puławianie kontrolują przebieg spotkania, kompletnie zatrzymali się w ataku. Przez dziewięć minut nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie Jana Hrdlicki.

Na niewiele zdała się też przerwa wzięta przez trenera Kuchczyńskiego. Zawodnicy Azotów popełniali coraz więcej błędów i w 55. minucie kaliszanie zdołali doprowadzić do remisu, a po chwili nawet wyjść na prowadzenie (30:29). Zanosiło się na kolejną zaciętą końcówkę z ich udziałem.

Zawodnicy Rafała Kuptela nie wytrzymali tej próby. Świetną pracę dla swojej ekipy wykonał między słupkami Wojciech Borucki, a chwilę później goście popełnili fatalną stratę w ataku. Po tej akcji spotkanie było już w zasadzie rozstrzygnięte. Skończyło się wygraną Azotów 35:33 i zbliżeniem się do ligowej czołówki. Bohaterem został Łukasz Gogola, autor 12 bramek.

Azoty-Puławy - Energa MKS Kalisz 35:33 (19:14)

Azoty-Puławy: Borucki, Tsintsadze - Gogola 12, Marciniak 8, Dikhaminjia 5, Antolak 2, Janikowski 2, Jaworski 2, Górski 1, Jarosiewicz 1, Sesić 1, Zarzycki 1, Adamski
Karne: 5/5
Kary: 2 min. (Gogola - 2 min.)

Energa MKS Kalisz: Hrdlicka, Szczecina - Bekisz 6, Fedeńczak 6, Kowalczyk 5, Ribeiro 5, Kucharzyk 3, Starcević 3, Moryń 2, Doncow 1, Molski 1, Wróbel 1, Kus, Fajfer
Karne: 4/4
Kary: 8 min. (Kucharzyk, Moryń, Molski, Kus - 2 min.)

Sędziowie: Sebastian Pelc, Jakub Pretzlaf
Frekwencja: 1050 widzów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty