Podczas sobotniego starcia Sylwia Matuszczyk była mocnym ogniwem Handball-u JKS Jarosław. Zdobyła sześć bramek, ale po zakończeniu zmagań nie mogła być w pełni zadowolona.
Wszystko dlatego, że jej zespół nie zdołał sięgnąć po triumf, choć przez większość meczu prowadził. - Mimo tego, iż miałyśmy problemy kadrowe - nie miałyśmy całej prawej strony - to cieszę się, że cały zespół wziął to na barki i wywozimy dobry dla nas wynik - podkreślała w rozmowie z WP SportoweFakty.
- W tym roku MKS jest naprawdę dobry, więc jestem zadowolona z tego, że mamy choć jeden punkt. Jednocześnie myślę, że - biorąc pod uwagę przebieg spotkania - mogłyśmy wywieźć nawet trzy "oczka" - dodała.
Matuszczyk otwarcie mówiła o tym, że niedosyt po tym meczu pozostaje.
- To na pewno. Myślę jednak, że ta końcówka w naszym wykonaniu nie była solidna. Zabrakło koncentracji i zimnej głowy. Mamy jednak młode dziewczyny, które te końcówki muszą rozgrywać i właśnie w takich meczach mają się uczyć. Mam nadzieję, że to zaprocentuje w przyszłości - podsumowała Matuszczyk.
Przypomnijmy, że po regulaminowym czasie w Gnieźnie było 26:26. W rzutach karnych miejscowe triumfowały zaś 4:2.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!
Czytaj także:
> Alarm w ukraińskim klubie. Tragedia blisko
> 22 bramki różnicy. Pogrom Orlen Wisły Płock