Spotkanie między tymi zespołami miało szczególny charakter. Z Gdańska do Olsztyna przeniosło się bowiem 3 zawodników, którzy w AZS AWFiS decydowali o sile zespołu w zeszłym sezonie. - Bardzo obawiałem się tego meczu. W gdańskim zespole spędziłem 5 lat. Na początku było mi ciężko, jak wszedłem na halę, zobaczyłem znajome twarze na trybunach. Jednak po pierwszym gwizdku okazało się, że nie ma sentymentów. Jestem teraz w innej drużynie, staram się jak najwięcej dla niej zrobić - mówił po meczu skrzydłowy Travelandu, eksgdańszczanin Paweł Ćwikliński.
Początek spotkania to ciągłe remisy na tablicy wyników i twarda gra w obronie po obu stronach. Na pierwsze, dwubramkowe (9:7) prowadzenie wyprowadzili olsztynian skrzydłowi - Ćwikliński i Adam Waśko.
Gdańszczanie potrafili jeszcze te straty odrobi. Jednak chwilę później podopieczni Daniela Waszkiewicza stanęli, pozwalając przyjezdnym na zdobycie 5 bramek z rzędu, nie rzucając żadnej. Grali zupełnie bez pomysłu w ataku pozycyjnym, a zmiany na pozycjach nie przynosiły żadnego skutku. Co więcej - w szeregach miejscowych kontuzji doznał obrotowy Michał Wysokiński, pod znakiem zapytania stoi jego występ w kolejnym, trudnym meczu w Płocku. Do szatni miejscowi zeszli tracąc 4 bramki (12:16).
Rejestr bramkowy drugiej połowy otworzył niezawodny tego dnia Ćwikliński. Celnym rzutem odpowiedział Michał Bednarek, ale przez kolejne 10 minut gdańszczanie nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie Adama Wolańskiego. W 42. minucie, po bramce Krzysztofa Szymkowiaka olsztynianie osiągnęli najwyższe, 11 bramkowe prowadzenie (24:13). Akademicy zerwali się jeszcze w ostatnim kwadransie meczu. Duża tu zasługa obrotowego Kamila Ringwelskiego. Zadanie było o tyle ułatwione, że z gradacji kar czerwone kartki zobaczyli Szymkowiak i Marek Boneczko. Straty zostały zniwelowane do 5 bramek, jednak na odwrócenie losów spotkania okazało się za późno. - Niestety dziś się nie udało. Był taki moment, że się zerwaliśmy, odrobiliśmy kilka bramek, ale chyba na więcej po prostu nie starczyło sił. Myślę, że szybko się podniesiemy i będziemy realizować nasze założenia, którymi są obrona i kontra. W kolejnych meczach powinniśmy zdobyć punkty - mówił po meczu Damian Kostrzewa, lewoskrzydłowy AZS AWFiS.
Trener gdańszczan miał po meczu pretensje do swoich podopiecznych nie tyle o porażkę, co brak charakteru - Chciałbym podkreślić, że w dzisiejszym meczu nie pokazaliśmy charakteru. Musimy grać bardzo agresywnie, walczyć, a tego elementu dzisiaj zabrakło. Wspomniał też, że zespół ciągle nękają problemy kadrowe i zdrowotne - Tych trzech zawodników, którzy odeszli do Olsztyna zostawili nam pustkę na 3 kluczowych pozycjach. O ile z bramką nie ma większych problemów, o tyle na prawym skrzydle i prawym rozegraniu nie wygląda to najlepiej. Czas pracuje jednak na naszą korzyść, Ci młodzi zawodnicy muszą się uczyć i to nam pozostaje.
Szkoleniowiec Travelandu Krzysztof Kisiel wskazał, że założenie teoretyczne zostały w meczu w Gdańsku zrealizowane. - Zakładaliśmy żeby dzisiaj skrzydła rzucały dużo bramek. I Adam Waśko i Paweł Ćwikliński zdobyli po 7 bramek, więc założenia zostały wykonane. Do tego mocna, agresywna, ale nie brutalna obrona przyczyniła się także do naszego sukcesu.
AZS AWFiS Gdańsk - Traveland Społem Olsztyn 26:32 (12:16)
AZS AWFiS: Zimakowski, Pieńczewski - Kostrzewa 5, Fogler 4, Marciniak 4, Wysokiński 2, Bednarek 1, Sulej 1, Ringwelski 5, Chrapkowski 2, Olęcki 1, Jankowski, Suwisz
Traveland: Wolański, Sokołowski - Ćwikliński 7, Waśko 7, Krawczyk 4, Boneczko 5, Garbacewicz 2, Szymkowiak 2, Bartczak 2, Zyśk 1, Frelek 1, Urbanowicz 1, Masiak, Żelazek
Sędziowali: Leszczyński/Piechota (Płock)
Widzów: ok. 300