W rewanżowym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów ekipa spod Jasnej Góry broniła jednobramkowej zaliczki. Aris Limassol bardzo szybko przeszedł w tym pojedynku do ofensywy i stworzył sobie wiele niezłych okazji.
Pierwsza nadarzyła się już w drugiej minucie, kiedy to z dystansu huknął Mariusz Stępiński (od 0:32), ale Vladan Kovacević zachował czujność. Bramkarz Rakowa Częstochowa zasłużył we wtorek na wielkie słowa uznania.
W końcówce pierwszej połowy ekipa z Cypru przeprowadziła kolejny, groźny atak, ale Mariuszowi Stępińskiemu znów zabrakło precyzji (od 1:25). Piłka po strzale Polaka tym razem zatrzymała się na słupku. Po 45 minutach gry mieliśmy bezbramkowy remis.
ZOBACZ WIDEO: Brak komunikacji i panika. O co chodziło z Fernando Santosem?
W drugiej części potyczki fantastycznie przymierzył z rzutu wolnego Fran Tudor, a bezradny bramkarz Arisu Limassol nawet nie drgnął (od 2:34). Prawie dziesięć minut później prowadzenie mistrzów Polski mógł podwyższyć Władysław Koczerhin, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem uderzył zbyt czytelnie (od 3:29)
Choć okazji nie brakowało, więcej bramek tego dnia już nie padło. Raków Częstochowa przypieczętował awans do czwartej rundy eliminacji i zmierzy się w niej z FC Kopenhaga, w którym występuje Kamil Grabara.
Skrót z meczu Aris Limassol - Raków Częstochowa można zobaczyć poniżej:
Czytaj także:
Znowu to zrobili! Raków u bram piłkarskiego nieba
Dawid Szwarga skomentował awans. Mówił o rollercoasterze