Malcher pogrążył Pogoń. Szczecinianie już o krok od spadku

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Adam Malcher
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Adam Malcher

Gwardia Opole, po zmianie trenera, przełamała się w meczu z czerwoną latarnią PGNiG Superligi Mężczyzn, Sandra Spa Pogonią. Szczecinian pogrążył Adam Malcher (30:27). Tym samym Portowcy są coraz bliżej spadku z najwyższej klasy rozgrywek.

Gwardia po sześciu porażkach z rzędu jeszcze przed końcem sezonu podziękowała trenerowi Rafałowi Kuptelowi, który osiągnął z opolanami największe jak dotąd sukcesy (więcej o tej sytuacji tutaj). Kolejna taka strata punktów oznaczała dla gospodarzy spadek na przedostatnią lokatę kosztem właśnie Sandra Spa Pogoni.

Już od pierwszych minut widać było, że te 6 przegranych miejscowych nie było przypadkowych. W ciągu 10 minut przeciwko ostatniej drużynie w tabeli PGNiG Superligi Mężczyzn rzucili ledwie 2 bramki (2:5). Mogli przegrywać wyżej, gdyby tylko Portowcy mieli większą skuteczność. Najlepszymi ich punktami byli w tamtym czasie Adam Malcher oraz Mateusz Jankowski.

Drugi kwadrans spotkania wyglądał zgoła inaczej. Pogoń popełniała coraz więcej prostych błędów, a rywale starali się z tego korzystać. Sporo zrobił wspomniany Malcher, który po pierwszej połowie bronił na poziomie blisko 40 proc. Zmieniła się też postawa obrony Gwardii, była znacznie bardziej aktywna i przede wszystkim dużo wyżej ustawiona. W 25. minucie opolanie prowadzili 13:11, ale nie utrzymali przewagi po rzucie z połowy boiska tuż przed końcem Pawła Krupy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

Po zmianie stron świetną robotę nadal wykonywał Malcher. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 35. minucie Antoni Łangowski wyszedł w górę i nie dał szans Maksymowi Wiunikowi. Stan meczu zmienił się na 19:16. Goście zaczęli się coraz bardziej spieszyć, co nie dawało pozytywnych rezultatów. Rzucali z nieprzygotowanych pozycji, jak choćby Patryk Krok, który wyskoczył z obu nóg i nie był w stanie nic dobrego z piłką zrobić.

Pogoń miała swoje problemy. Mogły się pogłębić po urazie kolana Matiji Starcevicia. Ostatecznie Chorwat powrócił na parkiet w najlepszy możliwy sposób. Portowcy złapali kontakt bramkowy po rzucie z własnej bramki Grzegorza Jagodzińskiego, ale nadal to Gwardia była na minimalnym plusie. Krupa mógł pogrążyć szczecinian, ale wtedy Roman Czyczykało wpadł w Dawida Krysiaka. Zemściły się "siódemki", których tym razem goście zmarnowali aż 3, wszystkie padły łupem Malchera.

Sandra Spa Pogoń przegrała i teraz tylko cud może ich uratować przed spadkiem z PGNiG Superligi.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 24. kolejka:

KPR Gwardia Opole - Sandra Spa Pogoń Szczecin 30:27 (14:14)

Gwardia: Ałaj, Malcher - Zubac 1, Sosna 2, Wojdan 4, Łangowski 2, Hryniewicz, Stempin, Jankowski 9, Kawka 5, Milewski 1, Morawski, Scisłowicz, Kucharzyk 1, Monczka 1 (1/1), Czyczykało 4.
Karne: 1/1.
Kary: 8 min. (Kucharzyk - 4 min., Łangowski, Kawka - 2 min.).

Sandra Spa Pogoń: Jagodziński 1, Wiunik - Biały, Krok 6 (3/5), Wrzesiński, Kapela 1, Zalewski 4, Krupa 4, Wiśniewski, Starcevic 4, Czerkaszczenko 3, Krysiak 4 (0/1), Nowak, Polok.
Karne: 3/6.
Kary: 8 min. (Starcevic - 4 min. Wrzesiński, Krupa - 2 min.).

Sędziowie: Pelc, Pretzlaf (obaj z Rzeszowa).

Czytaj więcej:
--> Horror w Gdańsku. Wybrzeże bliski europejskich pucharów
--> Solidne wzmocnienie beniaminka Superligi

Komentarze (0)