Liga dwóch prędkości. Deklasacja w hicie PGNiG Superligi

PAP / Zbigniew Meissner / Zawodnik Górnika Zabrze Piotr Wyszomirski (L) i Krzysztof Komarzewski (P) z Orlen Wisły Płock
PAP / Zbigniew Meissner / Zawodnik Górnika Zabrze Piotr Wyszomirski (L) i Krzysztof Komarzewski (P) z Orlen Wisły Płock

Różnica klas w Zabrzu. Orlen Wisła Płock po 20 minutach praktycznie zapewniła sobie zwycięstwo w ligowym hicie z Górnikiem.

Mecz bardzo rozczarował. Po 20 minutach Górnik Zabrze przegrywał 6:14 i nie zanosiło się na jakikolwiek przełom. Orlen Wisła przyjechała na Górny Śląsk opromieniona nieoczekiwanym zwycięstwem w Lidze Mistrzów z Magdeburgiem, ale też ze sporym ubytkiem sił, bo czwartkowe spotkanie kosztowało ich bardzo dużo. Spodziewano się, że Nafciarze nie zgubią punktów w Zabrzu, jednak różnica między kandydatami do brązowego medalu a wicemistrzami Polski była wręcz kolosalna.

Ci mniej cierpliwi kibice zabrzan mogli wyjść z hali jeszcze przed końcem połowy, bo Górnik nie istniał mniej więcej od 10. minuty. Drużynę Patrika Liljestranda dopadła taka niemoc, że przez 10 minut ani razu nie pokonała dobrze dysponowanego (znów) Marcela Jastrzębskiego. Wisła zadawała kolejne ciosy - Krzysztof Komarzewski przejął pałeczkę od Lovro Mihicia i obaj skrzydłowi zapewnili wysokie prowadzenie. Z czasem dołączyli się rozgrywający, szczególnie Tin Lucin. Można było odnieść wrażenie, że Wisła nie zdążyła nawet wrzucić wyższych obrotów, a już zapewniła sobie zwycięstwo.

Górnik tylko przez kilka minut zdołał utrzymać tempo, po przerwie Dmytro Artemienko i Rennosuke Tokuda starali się jakkolwiek uratować twarz Górników, niezłe wejście do bramki zaliczył Paweł Kazimier. Trochę czasu na złapanie rytmu potrzebował zmiennik Jastrzębskiego Ignacio Biosca, Xavier Sabate dokonał kolejnych zmian i to też wpłynęło na bardziej wyrównany przebieg spotkania. Szkoda, że wszystko trwało może 10 minut. W ostatnim kwadransie każda bramka przychodziła Górnikom z wielkim trudem... Przy tym wszystkim łapali kolejne kary i stracili Dmytro Artemienkę.

Wisła nie musiała nawet namęczyć się, by przewaga urosła do ponad 10 goli. Niektóre bramki zostały podane na tacy i nie wypadało nie skorzystać z okazji. To była całkowita dominacja Nafciarzy, którym przynajmniej udało się zachować siły przed kolejnymi wyzwaniami w Lidze Mistrzów.

Górnik Zabrze - Orlen Wisła Płock 19:30 (8:16)

Górnik: Wyszomirski (5/17 - 29 %), Kazimier (4/13 - 31 %), Liljestrand (1/6 - 17 %) - Mauer 4/3, Baczko 3, Przytuła 3, Tokuda 3, Artemienko 2, Krawczyk 2, Rutkowski 1, Kaczor 1, Wąsowski, Molski, Ilczenko, Bykowski, Łyżwa
Karne: 3/3
Kary: 18 min. (Artemienko - 6 min., Ilczenko, Wąsowski - 4 min., Tokuda, Przytuła - 2 min.)

Orlen Wisła: Jastrzębski (7/15 - 47 %), Biosca (6/17 - 35 %) - Lucin 7/4, Mihić 4, Komarzewski 3, Krajewski 3, Serdio 2, Żytnikow 2, Sroczyk 2, Mindegia 2, Piroch 2, Dawydzik 1, Fazekas 1, Susnja 1, Daszek, Terzić
Karne: 4/4
Kary: 4 min. (Lucin, Komarzewski)

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: miss mundialu nie daje o sobie zapomnieć. Co za zdjęcia!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty