Atmosfera wokół kadry - delikatnie ujmując - zrobiła się gęsta. Polacy zagrali dwa kiepskie mecze, z tą różnicą, że Słoweńcy wypunktowali Biało-Czerwonych 32:23, a przed Saudyjczykami jakoś udało się odratować. Chociaż samo wspominanie o uratowaniu zwycięstwa 27:24 z Arabią brzmi jak koszmar kibiców polskiego szczypiorniaka.
Po całkiem udanej, acz przegranej inauguracji z Francją posypało się wszystko. Kiedy nie szło, Polacy zupełnie tracili głowę, często brali się za indywidualne akcje, a wychodziła z tego zupełna niefrasobliwość, w dalszej perspektywie gole po kontrach. Ze Słoweńcami nie radziliśmy sobie w środku obrony, choć wszyscy wiedzieli, że to w tym sektorze rywale będą najgroźniejsi. O zgrozo, nawet Saudyjczycy obnażali ten sektor boiska, notorycznie grając do koła. W dwóch pierwszych meczach praktycznie nie korzystaliśmy ze skrzydłowych, nie licząc kontr czy karnych Arkadiusza Moryty.
Moglibyśmy tak dalej wyliczać, bo pozytywów było tyle, co kot napłakał. Skoro można było osiwieć, oglądając poczynania z Saudyjczykami, to jak tu w ogóle mieć nadzieję na przełom w drugiej fazie MŚ 2023?
ZOBACZ WIDEO: Odważna kreacja Ewy Brodnickiej. "Szalejesz"
Cała nadzieja opiera się na tym, że z kadrowiczów zejdzie presja. Cokolwiek powiedzą o meczu ze Słowenią, po kilku nieudanych akcjach strach zajrzał im w oczy. Słaby występ z Saudyjczykami był tylko konsekwencją klapy sprzed dwóch dni. Przybita kadra jakoś zdołała uporać się z własnymi demonami i ledwo uniknęła podróży do Płocka na Puchar Prezydenta z udziałem kwiatu egzotyki tego turnieju. Brzmi wręcz niewiarygodnie.
Skończyły się mecze spod znaku "musimy", zaczną się te z hasłem "możemy". W takiej właśnie sytuacji Polacy postawili się Francuzom i byli w stanie zmusić ich do wysiłku. Podobnie może być z Hiszpanami, przecież wymarzonym rywalem polskiej federacji. To właśnie byli mistrzowie Europy nieprzypadkowo trafili w II rundzie na Biało-Czerwonych. Żaden rywal ze światowego topu nie miał takich przebojów z Polakami. Mecze w trakcie ME 2022 i MŚ 2021 zakończyły się różnicą zaledwie jednej bramki. Zapewne wpływa na to podobny styl prezentowany przez naszych szczypiornistów. O większych szansach Biało-Czerwonych mówi też trener Industrii Kielce Tałant Dujszebajew. - Sądzę, że może być lepiej. Presja zeszła.
Każdy inny wynik niż zwycięstwo pozbawi nie tylko szans na miejsce w czołowej ósemce, ale także na udział w kwalifikacjach olimpijskich (przynajmniej dzięki tej ścieżce). Szczytem możliwości kadry będzie wówczas miejsce w gronie najlepszych szesnastu zespołów świata.