Czekały na to miesiąc. Ten mecz może mieć ogromne znaczenie

WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Jarosław Knopik i szczypiornistki Młyny Stoisław Koszalin
WP SportoweFakty / Marcin Chyła / Na zdjęciu: Jarosław Knopik i szczypiornistki Młyny Stoisław Koszalin

Młyny Stoisław w końcu zwyciężyły w PGNiG Superlidze Kobiet. Tym razem poradziły sobie w starciu z beniaminkiem z Gniezna (30:20). Trener Jarosław Knopik mógł się w końcu ucieszyć, ale będzie miał też ogromny kłopot.

Dla Młynów Stoisław starcie z beniaminkiem z Gniezna było niezwykle istotne. Ewentualna porażka koszalinianek oznaczała spadek na przedostatnią lokatę i trudną walkę o utrzymanie PGNiG Superligi Kobiet dla Pomorza Zachodniego. Patrząc tylko przez pryzmat okresu przygotowawczego każdy rezultat był możliwy.

Miejscowe od początku popełniały fatalne pomyłki w ataku pozycyjnym. Jak nie podanie w nogi koleżanki, to błąd chwytu którejś z rozgrywających. Nie brakowało również błędów kroków. Szczęście było jednak po ich stronie. Ekipa z pierwszej stolicy Polski nie potrafiła bowiem przełożyć tych sytuacji na swoją korzyść.

Wypada dodać, że przyjezdne same nie szczędziły sobie problemów. Jak już doszły do pozycji rzutowej, to albo na drodze stawała im Natalia Filończuk, albo też zawodniczka przekroczyła linię pola bramkowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze

W 17. minucie oglądaliśmy bolesne w skutkach starcie Gabrieli Urbaniak z biegnącą do ataku Martyną Matysek. To był faul ofensywny skrzydłowej Młynów, której należało udzielić pomocy medycznej. To, co wyraźnie dawało się we znaki i psuło widowisko, to ogromna liczba strat (po 9 z obu stron do przerwy). Tablica świetna wskazała stan na 11:10.

W drugiej części mecz niewiele się zmienił. Nadal oglądaliśmy festiwal nieskutecznych rzutów i to nawet w sytuacji jeden na jeden z bramkarką. Dominowały w tym gnieźnianki. W 38. minucie Oliwia Kuriata tylko sama wie, dlaczego nie zmieściła piłki w siatce z najbliższej możliwej odległości, a nie była nawet atakowana.

Młyny Stoisław miały niezliczoną liczbę okazji, by uspokoić przebieg spotkania. Dopiero kiedy na 19:16 trafiła Kristyna Kubisova trener Jarosław Knopik mógł choć na chwilę odetchnąć. To było najwyższe prowadzenie gospody i jak się potem okazało, MKS PR Urbis już nie potrafił nawiązać walki. Nic nie dały aż dwie przerwy na żądanie dla Roberta Popka w krótkim czasie (9 minut bez bramki). Pierwsze skrzypce grała wtedy Filończuk.

Drużyna Knopika wygrała wysoko, ale okupiła to kontuzjami Mączki i Gabrieli Haric. Na ten moment nie wiadomo, jak poważne urazy doznały obie rozgrywające.

PGNiG Superliga Kobiet, 6. kolejka:

Młyny Stoisław Koszalin - MKS PR URBIS Gniezno 30:20 (11:10)

Młyny Stoisław: Zimny, Filończuk 1, Nowicka - Jura, Reichel, Urbaniak 2, Mączka 2, Lipok 4, Zaleśny 3, Haric 3 (1/1), Choromańska, Kowalik 2, Rycharska 2, Żmijewska 3, Kubisova 8.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min. (Mączka, Haric, Rycharska - 2 min).

MKS PR Urbis: Hoffmann, Konieczna - Kasprowiak 1, Siwka, Giszczyńska, Chojnacka, Kuriata 3, Widuch, Kaczmarek 1, Guziewicz, Nurska 6 (4/4), Hartman 2, Matysek 2, Świerżewska, Łęgowska 5.
Karne: 4/4.
Kary: 10 min. (Kuriata, Widuch, Matysek, Nurska, Łęgowska - 2 min.).

Sędziowie: M. Orzech, R. Orzech (obaj z Gdańska).

Czytaj więcej:
--> Walka o finał w debiucie KMŚ
--> Byli w dołku, ale już dołączyli do czołówki

Komentarze (0)