Problemy ze sponsorami w Warszawie

W ubiegłym sezonie Warszawianka Warszawa toczyła zacięte boje z Nielbą Wągrowiec i Śląskiem Wrocław zajmując 3. miejsce w silnie obsadzonej grupie I ligi. Jaki był tego efekt? Rozwiązanie klubu z powody braku środków finansowych.

Młodzi, zdolni, ambitni z dużą perspektywą na przyszłość zawodnicy Warszawianki zostają bez klubu i z kilkumiesięcznymi zaległościami finansowymi za niezapłacone wynagrodzenie zagwarantowane w kontraktach. Wydawać się może, że taka historia jest wręcz nieracjonalna, ale niestety jak najbardziej prawdziwa.

Miesięczne zarobki piłkarzy ręcznych pierwszej ligi oscylują w granicach od kilkuset do około 1,5 tys. złotych. Do tego dochodzą koszty wyposażenia każdego z zawodników w odpowiedni dres, oraz co najmniej dwa komplety stroju meczowego (koszulki, spodenki, ewentualnie buty). Rzeczą jasną jest, że zawodnicy musza mieć gdzie i czym trenować. Wynajęcie hali z prawdziwego zdarzenia to prawdopodobnie największe obciążenie kasy klubowej. Zgłoszenie klubu do rozgrywek, opłacenie licencji dla każdego zawodnika, zorganizowanie lekarza w czasie spotkania, wynajęcie autokaru, czy opłacenie kierowcy to kolejne wydatki jakie musi ponieść każdy klub piłki ręcznej. Wyliczone wyżej koszty mogą odstraszać potencjalnych sponsorów drużyn sportowych, jednak czy rzeczywiście są aż tak duże wydatki w porównaniu z innymi dyscyplinami?

Warszawie funkcjonują różne zespoły klubowe poczynając od siatkówki, koszykówki, tenisa ziemnego, a kończąc na piłce nożnej. Dla przykładu można przywołać siatkówkę, która jako dyscyplina obecnie święci ogromne sukcesy klubowe na arenie międzynarodowej, nie wspominając o świeżo upieczonych naszych mistrzach Starego Kontynentu. W tej dziedzinie wydatki są znaczenie wyższe niż w piłce ręcznej, ale z tym w parze idzie coraz większe zainteresowanie kibiców oraz większa promocja. Warszawa jako bezapelacyjnie najbogatszą polska metropolia nie może dorobić się chociaż jednej drużyny piłki ręcznej z prawdziwego zdarzenia.

Płocka i kielecka piłka ręczna idzie cały czas do przodu. Wydaje się, że w tym sezonie obydwa kluby zdominują polską ligę. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest bardzo prosta. Solidna pomoc finansowa ze strony sponsorów spowodowała, że do Kielc przeszedł jeden z najlepszych obecnie leworęcznych graczy na świecie, natomiast do Płocka sprowadzono czołowych zawodników reprezentacji Danii czy Norwegii. Transfery na tak szeroką skalę nie byłyby możliwe bez dużego wkładu pieniężnego.

Zastanawiające jest to, że w najbogatszym mieście w Polsce nie można zbudować chociażby ligowego średniaka. Rzeczywiście ciężko znaleźć w stolicy tak ogromnego sponsora jakim jest obecnie w Płocku koncern naftowy. Jednak jest bardzo dużo mniejszych przedsiębiorstw, które z powodzeniem mogłyby sponsorować drużynę na miarę MMTS Kwidzyn, czy Traveland Społem Olsztyn. Ostatnie sukcesy reprezentacji wzbudzają zainteresowanie coraz szerszej grupy polskich kibiców. Mało kto wcześniej słyszał o spółce VIVE zanim została tytularnym sponsorem kieleckiego klubu. Podobnie sytuacja ma się z samym Bogdanem Wentą, który obecnie jest jednym z najbardziej znanych polskich trenerów. Czy rzeczywiście w Warszawie nie ma przedsiębiorstwa któremu nie zależałoby na tak dużej promocji jaką osiągnęła spółka kielecka? Wprawdzie obecnie w stolicy funkcjonuje kilka klubów piłki ręcznej takich jak AZS Politechnika Warszawska, AZS Uniwersytet Warszawski czy AZS AWF Warszawa, jednak żaden z nich nie jest w stanie wybić się ponad poziom akademicko-amatorski bez odpowiedniego wsparcia finansowego. Jeszcze kilka lat temu Warszawianka zdobywała wicemistrzostwo polski. W składzie ówczesnego zespołu byli tacy zawodnicy jak Sławomir Szmal czy Grzegorz Tkaczyk. Jak to się skończyło wszyscy wiemy. Zespół został rozwiązany, a najlepsi zawodnicy musieli odejść do innych klubów. Wówczas nie potrzeba było dużych pieniędzy, żeby pokonać w walce o mistrzostwo polski takie potęgi jak Płock czy Kielce, a ponadto wychować takich zawodników jak Szmal czy Tkaczyk. Dlaczego obecnie nie ma zainteresowania ze strony inwestorów ciężko jest zrozumieć.

Komentarze (0)