Jeśli się przełamywać, to tylko w takim stylu. Bramkarz Azotów zrobił różnicę

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Wojciech Borucki
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Wojciech Borucki

Azoty Puławy przełamały się z jedną z najsłabszych drużyn w tym sezonie PGNiG Superligi Mężczyzn. Podopieczni Roberta Lisa rozbili Zagłębie Lubin aż 39:27. Powinni wygrać jednak znacznie znacznie wyżej.

Mało kto przypuszczał, że Azoty zaliczą tak słaby start w nowym sezonie PGNiG Superligi Mężczyzn. Puławianie przegrali już 2 z 4 spotkań i to z drużynami, które zaliczają się raczej do średniaków krajowych rozgrywek. Jeszcze gorzej wypadło Zagłębie, które do tej pory nie zapunktowało i na Lubelszczyźnie skazywane było na pożarcie.

Jednostronny przebieg w pierwszym kwadransie "ustawił" to spotkanie. Goście z Dolnego Śląska za nic nie potrafili znaleźć sposobu na Wojciecha Boruckiego. Bramkarz miejscowych skapitulował dopiero po rzucie karnym wykonanym przez Danylo Hlushaka (6:1). A była to już 10. minuta rywalizacji.

Co ciekawe, przez długi czas zespół z Lubina mógł liczyć tylko na 22-letniego Ukraińca. Bardzo aktywny pod bramką Zagłębia był Rafał Przybylski i to z całkiem dobrą skutecznością. Wtedy przebijał go jedynie Piotr Jarosiewicz (4/4).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze

Trener Jarosław Hipner w 22. minucie po raz drugi poprosił o rozmowę ze swoimi zawodnikami. Jego zespół w tamtym czasie miał już ogromną, bo aż 9-bramkową stratę. I ciągły problem z młodym Boruckim. Do przerwy bramkarz Azotów bronił ze skutecznością znacznie ponad 40 proc. zaliczając kolejną efektowną interwencję w ostatniej sekundzie pierwszej połowy (20:10).

Druga część nie niosła za sobą żadnego ładunku emocjonalnego. Brązowi medaliści mistrzostw Polski zbudowali sobie jeszcze większą przewagę. Po trafieniu Keliana Janikowskiego zrobiło się już 27:11 (7:1 po zmianie stron). W tamtym momencie stało się jasne, że goście z Lubina zaliczą już 6. przegraną w tym sezonie. Obok Sandra Spa Pogoni Szczecin pozostaną drużyną bez zdobyczy punktowej.

Pomimo, że puławianom nie zależało na podkręcaniu tempa, zdołali oni "wykręcić" najlepszy wynik w tym sezonie. Drużyna Hipnera nie sprawiła rywalom żadnego kłopotu, choć pod koniec "przypudrowała" końcowy rezultat. Ostatecznie przegrała aż 27:39 i trzeba dodać, że niewiele brakowało, by straciła ponad 40 bramek.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 5. kolejka:

KS Azoty Puławy - Zagłębie Lubin 39:27 (20:10)

Azoty: Borucki, Koszowy - Górski 1, Żivković 4, K. Adamski 3, Przybylski 4, Marciniak 3, Antolak 2, Burzak 5, Valles 2 (0/1), Kowalczyk 3, Janikowski 3, Fedeńczak 5 (1/1), Jarosiewicz 4, Konieczny.
Karne: 1/2.
Kary: 10 min. (Antolak - 4 min., Przybylski, Adamski, Marciniak - 2 min.).

Zagłębie: Byczek, Procho, Schodowski - Stankiewicz 2, Krupa, Moryń 3, Hlushak 8 (1/2), Gębala 2, Michalak 1, Pietruszko 2, Hajnos 1, Bogacz 2, Drozdalski, J. Adamski 2, Bekisz 4.
Karne: 1/2.
Karne: 8 min. (Pietruszko - 4 min, Moryń, Hajnos - 2 min.).

Sędziowie: Kierczak, Wrona.
Widzów: 1342.

Czytaj także:
--> Z rewelacji sezonu stali się średniakiem
--> Spore wyróżnienie zawodników z Kielc

Komentarze (0)