Bywały takie lata, że nominujący kandydatów do odkrycia sezonu mieli dylemat, by wynaleźć trzech godnych kandydatów. W tym roku można było przebierać do woli, nie brakowało wyróżniających się talentów, a przecież niektórzy dopiero debiutowali w Superlidze.
ZOBACZ: Działakiewicz zmieni klub
Piotrkowska kuźnia
Pod tym względem przodował Piotrkowianin Piotrków Trybunalski. Młodzież znalazła tam podatny grunt. Klub nie jest w stanie ściągać wielkich nazwisk, stawia na promocję i wychodzi na tym całkiem nieźle, bo długo bił się nawet o czwartą pozycję, a w Polskę poszedł przekaz, że w Piotrkowie szlifują diamenty. Trener Bartosz Jurecki nie ukrywał, że trafił mu się bardzo dobry materiał, z którym aż przyjemnie pracować.
Na dobrą sprawę o wynikach Piotrkowianina decydowało trzech niedawnych juniorów. Tytuł odkrycia sezonu zgarnął Piotr Jędraszczyk, bodaj najbardziej utalentowany polski rozgrywający, ale po prawdzie bardziej przyciągnął uwagę swoimi bezkompromisowymi występami w kadrze. W Superlidze większą rolę odgrywał trochę starszy Kamil Mosiołek. Jędraszczyk miał kilka przebłysków, szczególnie w końcówce 2021 roku. Trzeba też pamiętać, że przed startem sezonu 2021/22 kończył rehabilitację po poważnym urazie barku.
ZOBACZ WIDEO: Co ten 19-latek zrobił?! Hiszpański bramkarz upokorzony
Piotrkowianin nie zasłużyłby na tytuł rewelacji rozgrywek, gdyby nie Kacper Ligarzewski. Pod koniec sezonu nie był już taki efektowny i obsunął się trochę w rankingach statystycznych, ale przyłożył rękę do kilku sukcesów, szczególnie w ostatnich minutach. Nic dziwnego, że pytali o niego możniejsi (chociażby Energa MKS Kalisz).
Cichym bohaterem Piotrkowianina był jednak Jan Stolarski. Niemal przez cały sezon pauzował Kamil Sadowski, czyli jedyny leworęczny w drugiej linii. Z konieczności prawą stronę obsadził praworęczny Stolarski i czuł się w tej roli jak ryba w wodzie, jakby całe juniorskie życie był szkolony do tej pozycji. Rzucił 82 bramki i dołożył 80 asyst, a trener Jurecki nie szczędził mu pochwał: - Szkoda, że nie załapał się do grona nominowanych do tytułu odkrycia sezonu. Chwała mu za to, jak nam pomagał. Chociaż nie dysponuje jakimiś świetnymi warunkami, to nie bał się starć. Pod koniec sezonu złapał kontuzję mięśniową, ale zacisnął zęby i szybko zdołał jeszcze wrócić do składu.
Starsi, ale wciąż na dorobku
W młodych i zdolnych zainwestowano też w Głogowie. - Od dawna podkreślałem, że mamy swój plan trzyletni - wyjaśniał nam trener Witalij Nat. Jego centralną postacią stał się Paweł Paterek. Przez kilka lat nabrał ogłady na parkietach w pierwszej lidze, na swój premierowy sezon musiał trochę poczekać (w grudniu skończył 22 lata), ale do Superligi wszedł jako gracz gotowy do roli lidera. Żaden z debiutantów nie miał takiego wpływu na grę swojego zespołu. Były takie spotkania, w których wszystko co dobre dla Chrobrego, zaczynało się i kończyło na Paterku. Zresztą w statystykach wypadł bardzo okazale - 117 goli i 150 asyst. Gdyby w Superlidze prowadzić klasyfikację kanadyjską, to byłby w ścisłej czołówce. Na swoje przełomowe momenty czekają jeszcze Tomasz Kosznik i Wojciech Styrcz, choć obaj potrafili błysnąć.
Jeśli w Płocku spodziewano się po kimś przełomowego sezonu, to raczej po Mikołaju Czaplińskim. Skrzydłowy doczekał się nawet debiutu w kadrze, za to w Wiśle grał stosunkowo niewiele i będzie nabierał doświadczenia na wypożyczeniu w Hiszpanii. W cieniu zostawił go Krystian Witkowski.
22-letni golkiper przychodził do Płocka jako ten spod nr 3. Były zawodnik Stali Mielec, nie mający nawet pewnego placu w zespole walczącym o utrzymanie, dość szybko posadził na trybunach ogranego w lidze hiszpańskiej Bośniaka Admira Ahmetasevicia. Jakby tego mało, to Witkowski potrafił przyćmić nawet kadrowicza Adama Morawskiego. Przecież gdyby nie wejście najmłodszego z bramkarzy, to Wisła wróciłaby z Kielc z bagażem 4-5 bramek i rewanż byłby właściwie pozbawiony emocji. Witkowski postawił jeszcze stempel na swoim udanym sezonie, gdy w finale Pucharu Polski właściwie w pojedynkę zatrzymywał kieleckich gwiazdorów.
To piątka graczy, których postępy od razu rzucały się w oczy, ale tych obiecujących było zdecydowanie więcej.
Ligowa poczekalnia
W Opolu mieli nosa do Jakuba Ałaja, były uczeń SMS-u kilka razy ratował kolegom skórę, gdy im nie szło w ataku albo Adam Malcher tylko mijał się z piłką. Eksportową dwójkę próbował jeszcze naciskać 18-letni Mateusz Lellek, z całkiem niezłym skutkiem.
Trochę więcej spodziewano się po Dawidzie Molskim, szykowanym do roli zastępcy Bartłomieja Tomczaka i Jana Czuwary, choć jak mówił nam trener Marcin Lijewski 19-letni lewoskrzydłowy mocno rozwinął się w rundzie wiosennej. - Po pierwszym półroczu wiedziałem, że stać go na więcej. Wiosną był już zupełnie inny, musiał zapłacić frycowe w tej lidze i potem poszło - komentował Lijewski.
Dość wyraźnie przygasł inny nastolatek z Górnika 18-letni Paweł Krawczyk, przed rokiem jedno z objawień ligi. Więcej uwagi przyciągał za to Jakub Powarzyński, kolejny środkowy o podobnych parametrach. 20-latek wrócił do gry po urazie kolana i stopniowo odgrywał coraz większą rolę w Wybrzeżu (38 bramek, 43 asysty). Jeśli zdrowie pozwoli, to kolejne miesiące w jego przypadku mogą być przełomowe. O ile oczywiście wygra rywalizację z przychodzącym do Wybrzeża reprezentantem Polski juniorów Jakubem Będzikowskim.
Po kontuzji Arkadiusza Ossowskiego nr 1 w Kwidzynie stał się Nikodem Kutyła. Wychowanek tamtejszej szkoły piłki ręcznej udźwignął zadanie, nawet zostawił lepsze wrażenie niż zeszłoroczne odkrycie Jakub Szyszko.
Wysłani w Polskę
Chyba trochę więcej oczekiwano po wypożyczonym z Kielc do Gdańska Miłoszu Wałachu, głównie pod względem stabilności. Za 21-latkiem dopiero pierwszy pełny sezon w Superlidze i w Kielcach nie zamierzają stawiać na nim krzyżyka. Jeszcze więcej musi uczyć się Wiktor Tomczak, który w trakcie sezonu zajął miejsce na prawym skrzydle. Wychowanek MOS-u Wrocław, także z kontraktem w Kielcach, w pierwszych miesiącach kojarzył się głównie z własnymi błędami.
Spośród kieleckiej młodzieży swój mały "sukces" osiągnął Damian Domagała. Łomża Vive prawdopodobnie da mu kolejną szansę i zdecyduje się przedłużyć kontrakt z najmłodszym z obrotowych. Swoich minut poza Kielcami raczej będzie musiał poszukać Cezary Surgiel. 19-latek ustabilizował się na solidnym ligowym poziomie, ale na Łomżę Vive to jeszcze za mało.
Za kilka miesięcy przypływ świeżej krwi może być jeszcze bardziej widoczny. Do Gdańska trafią Jakub Będzikowski i Kornel Poźniak, Łomża Vive postawi na swojego wychowanka Szymona Wiadernego. Dużą uwagę będą przyciągały występy Andrzeja Widomskiego, w którym wielu widzi nawet kandydata do udziału w MŚ 2023. Na razie junior z płockiego SMS-u dochodzi do siebie po zabiegu łąkotki.
Marcin Górczyński, dziennikarz WP SportoweFakty
ZOBACZ:
Koniec epoki w Paryżu