W tym artykule dowiesz się o:
Największe problemy zaczęły się w 74. minucie - już gdy Legia prowadziła 1:0. Widoczność na PGE Narodowym była praktycznie zerowa, a z trybun zza bramki Arkadiusza Malarza - gdzie znajdowali się fani Kolejorza - race poleciały były rzucane na boisko. Później golkiper Legii został jedną z nich trafiony w nogę.
Szymon Marciniak kilka razy przerywał spotkanie - zarówno z powodu zadymienia, jak i tego, że stewardzi musieli cały czas zbierać z płyty środki pirotechniczne.
W efekcie finał został przedłużony aż o dwanaście minut, zaś w trakcie czasu doliczonego sędziowie podjęli decyzję o dołożeniu jeszcze dwóch dodatkowych.
Kibice Lecha tak naprawdę przeszkadzali swojej drużynie, która dążyła do wyrównania, lecz co chwilę była wytrącana z rytmu przez przerwy. Ostatecznie nic nie wskórała i Puchar Polski powędrował do Legii, która zwyciężyła 1:0 dzięki bramce Aleksandara Prijovicia.