W tym artykule dowiesz się o:
3 lipca 1974, Frankfurt - MŚ 1974 RFN - Polska 1:0 (0:0) 1:0 - Mueller 76'
Skład Polski: Tomaszewski - Szymanowski, Gorgoń, Żmuda, Musiał - Deyna, Kasperczak (80' Ćmikiewicz), Maszczyk (80' Kmiecik) - Lato, Domarski, Gadocha.
Prowadzona przez legendarnego Kazimierza Górskiego reprezentacja Polski była jedną z rewelacji MŚ 1974. Biało-Czerwoni jako jedyny zespół skończył pierwszą fazę grupową z kompletem punktów, pokonując Argentynę, Haiti i Włochy. "Orły Górskiego" równie udanie zaczęły drugą fazę grupową, wygrywając ze Szwecją oraz Jugosławią i o tym, kto z grupy 2. awansuje do finału, miał zadecydować ostatni mecz tej fazy Polska - RFN.
Niemcy wygrali 1:0 po golu Gerda Muellera, ale mecz na Waldstadionie we Frankfurcie nie powinien dojść do skutku. Ulewny deszcz spowodował, że murawa było nasiąknięte wodą jak gąbka - z tego względu spotkanie to przeszło do historii jako "Mecz na wodzie" - i na boisku rządził przypadek. W 53. minucie Jan Tomaszewski obronił rzut karny wykonywany przez Uliego Hoenessa, ale w 76. minucie był bezradny wobec strzału Muellera.
W samej końcówce szansę na doprowadzenie do wyrównania miał Kazimierz Kmiecik, ale Sepp Maier nie dał się zaskoczyć. - Finał mieliśmy na wyciągnięcie ręki. Gdyby nie ta wodna piłka... We Frankfurcie można było pływać! Woda po prostu stała na boisku, płyta była jak gąbka. Dziś to jest nie do pomyślenia, bo są nowoczesne systemu drenażu, ale wtedy po prostu zadecydowano o tym, żeby grać i co mieliśmy zrobić? Graliśmy. Niemcom zależało na tym, żeby zagrać, bo im do awansu wystarczał remis, a my musieliśmy wygrać. Sepp Maier bronił jak zaczarowany. Mój strzał z końcówki obronił w jakiś cudowny sposób. Ja już widziałem piłkę w siatce, a on ją trącił chyba paznokciami i wybił ją na róg - wspominał Kmiecik na łamach WP SportoweFakty w lipcu 2014 roku.
Polsce pozostał występ w spotkaniu o 3. miejsce z Brazylią. Biało-Czerwoni zwyciężyli 1:0 po golu Grzegorza Laty. Było to siódme trafienie napastnika Stali Mielec na mundialu, które zapewniło mu tytuł króla strzelców turnieju, a Polsce pierwszy w historii srebrny medal MŚ.
1 czerwca 1978, Buenos Aires - MŚ 1978 RFN - Polska 0:0
Skład Polski: Tomaszewski - Maculewicz, Gorgoń, Żmuda, Szymanowski - Nawałka, Deyna, Masztaler (84' Kasperczak) - Lato, Lubański (79' Boniek), Szarmach.
Na rewanż za "Mecz na wodzie" przyszło Polsce czekać niemal równe cztery lata. Los sprawił, że w spotkaniu otwarcia mundialu w Argentynie broniący mistrzowskiego tytułu Niemcy zagrali właśnie z Biało-Czerwoni.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że drużyna Jacka Gmocha udała się do Argentyny po to, by poprawić osiągnięcie "Orłów Górskiego". Polacy byli uznawani za jednego z faworytów turnieju. Trzon zespołu stanowili bowiem srebrni medaliści sprzed czterech lat uzupełnieni o Włodzimierza Lubańskiego i takich zawodników nowego pokolenia jak Adam Nawałka, Andrzej Iwan, Roman Wójcicki czy przede wszystkim Zbigniew Boniek.
1 czerwca 1978 roku oczy całego piłkarskiego świata były zwrócone na Estadio Monumental, ale pojedynek Die Elf z Biało-Czerwonymi mocno rozczarował. Była to pierwsza i jak dotąd ostatnia inauguracja mundialu z udziałem Polaków.
2 września 2000, Kijów - el. MŚ 2002 Ukraina - Polska 1:3 (1:2) 0:1 - Olisadebe 2' 1:1 - Szewczenko 12' 1:2 - Olisadebe 31' 1:3 - Kałużny 58'
Pierwszy w historii pojedynek o punkty z Ukrainą był kamieniem węgielnym pod awans Polski na MŚ 2002. Do rozpoczęcia eliminacji zespół Jerzego Engela nie wygrał ani jednego spotkania towarzyskiego, doznając trzech porażek i trzy razy remisując z rywalami.
2 września 2000 roku w Kijowie skazywani na pożarcie przez ukraiński duet Andrij Szewczenko-Serhij Rebrow Polacy zadziwili całą Europę, pokonując gospodarzy 3:1. Dwie bramki dla Biało-Czerwonych zdobył Emmanuel Olisadebe, o naturalizację którego trener Engel mocno zabiegał. Nigeryjczyk nie był wówczas nawet najlepszym napastnikiem Ekstraklasy, ale idealnie pasował do selekcjonerskiego pomysłu na grę.
Po tak udanej inauguracji eliminacji Biało-Czerwoni zatrzymali się dopiero po wywalczeniu awansu na azjatycki mundial. Pierwszej porażki doznali w przedostatnim meczu meczu eliminacji z Białorusią (1:4), gdy byli już pewni wyjazdu do Japonii i Korei Południowej. Okolicznością łagodzącą dla Polaków jest to, że w Mińsku wystąpili cztery dni po spotkaniu z Norwegią, w którym zapewnili sobie awans na MŚ.
8 czerwca 2008, Klagenfurt - Euro 2008 Niemcy - Polska 2:0 (1:0) 1:0 - Podolski 20' 2:0 - Podolski 72'
Skład Polski: Boruc - Wasilewski, Żewłakow, Bąk, Golański (75' Saganowski) - Dudka, Lewandowski - Łobodziński (65' Piszczek), Żurawski (46' Guerreiro), Krzynówek - Smolarek.
W przypadku występu w eliminacjach mistrzostw Europy "13" okazała się szczęśliwa dla Polski i przy 13. próbie awansu na Euro Biało-Czerwoni dopięli swego. W el. Euro 2008 ekipa Leo Beenhakkera zajęła pierwsze miejsce w swojej grupie, wyprzedzając m.in. Portugalię, Serbię, Finlandię czy Belgię.
Los sprawił że swój pierwszy w historii mecz na mistrzostwach Europy reprezentacja Polski rozegrała z Niemcami. 8 czerwca 2008 roku w Klagenfurcie Biało-Czerwoni ulegli późniejszemu finaliście turnieju 0:2, a obie bramki dla Niemiec zdobył urodzony w Gliwicach Lukas Podolski. Polska była tylko tłem dla rywali, o czym świadczy to, że naszym najlepszym zawodnikiem w tym meczu był Artur Boruc.
28 marca 2009, Belfast - el. MŚ 2010 Irlandia Północna - Polska 3:2 (1:1) 1:0 - Feeney 10' 1:1 - Jeleń 27' 2:1 - Evans 47' 3:1 - Żewłakow (sam.) 61' 3:2 - Saganowski 90'
Skład Polski: Boruc - Wasilewski, Dudka, Żewłakow (65' Bosacki), Wawrzyniak - Mariusz Lewandowski, Tomasz Bandrowski (60' Błaszczykowski) - Robert Lewandowski, Guerreiro, Krzynówek - Jeleń (71' Saganowski).
28 marca 2009 roku to jeden z najczarniejszych dni w karierze Artura Boruca. Choć gol samobójczy w meczu w Belfaście został zaliczony Michałowi Żewłakowowi, który wycofał piłkę do bramkarza, ale to Boruc nie trafił w futbolówkę, przez co ta wturlała się do jego bramki i nikt nie ma wątpliwości, że to wtopa Boruca, a nie obrońcy. Stara piłkarska prawda mówi, żeby nie zagrywać golkiperowi w światło jego bramki, ale... mamy XXI wieku i bramkarze też grają dziś w piłkę, a nie tylko odbijają ją rękoma.
Wpadka Boruca dała gospodarzom prowadzenie 3:1 i Biało-Czerwonym nie udało się już odwrócić losów spotkania. Mecz w Belfaście był rozegrany dopiero w ramach 5. kolejki el. MŚ 2010, ale mocno skomplikował Polsce sprawę awansu na mundial do RPA.
11 października 2014, Warszawa - el. Euro 2016 Polska - Niemcy 2:0 (1:0) 1:0 - Milik 51' 2:0 - Mila 88'
Skład Polski: Szczęsny - Piszczek, Szukała, Glik, Wawrzyniak (84' Jędrzejczyk) - Grosicki (71' Sobota), Krychowiak, Jodłowiec, Milik (77' Mila), Rybus - Lewandowski.
I wreszcie "Wembley naszych czasów", czyli pamiętny mecz z 11 października 2014 roku. W spotkaniu 2. kolejki el. Euro 2016 Biało-Czerwoni pokonali świeżo upieczonych mistrzów świata na Stadionie Narodowym w Warszawie dzięki golom Arkadiusza Milika i Sebastiana Mili. Swoją cegiełkę do zwycięstwa dorzucił też Wojciech Szczęsny, który zamknął swoją bramkę przed Niemcami na klucz.
Było to pierwsze w historii zwycięstwo Polski z Niemcami, a czekaliśmy na nie aż do 19. pojedynku! Mało tego, tylko w sześciu z 18 poprzednich meczów Polakom udało się zremisować z Die Elf.
Historyczny triumf był wart tym więcej, że Niemcy przyjechali do Warszawa niespełna trzy miesiące po wywalczeniu mistrzostwa świata i sukcesu polskiej drużyny narodowej nie umniejsza to, że w Warszawie Joachim Loew nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Samiego Khediry, Bastiana Schweinsteigera, Mesuta Oezila, Marco Reusa czy Benedikta Hoewedesa.