O Royal Union Saint-Gilloise zrobiło się w Polsce głośno zimą, gdy okazało się, że przejdzie tam, na zasadzie wypożyczenia... Kozłowski, ale Kacper.
Niezwykle utalentowany piłkarz został wcześniej sprzedany przez Pogoń Szczecin do Brighton and Hove Albion, a następnie Anglicy wypożyczyli go do końca sezonu właśnie do Royal Union Saint-Gilloise.
Pół żartem, pół serio można stwierdzić, że liczba Kozłowskich w zespole lidera belgijskiej ekstraklasy musi się zgadzać. Bo jeśli nawet Kacper latem odejdzie, to właśnie wtedy pojawi się tam Olaf.
Poliglota
O tym, że nieznany w Polsce zawodnik podpisał kontrakt z liderem belgijskiej ligi poinformował kilka dni temu Arkadiusz Stelmach, pracujący w Wiśle Płock, który od dłuższego czasu śledzi losy piłkarzy z polskimi korzeniami. Na swoim twitterowym koncie Stelmach informuje o wielu ciekawych graczach, którzy mogą grać dla Polski.
A co do Kozłowskiego... - Prawdą jest, że do nowego klubu przejdę latem. I przyznam szczerze, że fakt, iż gra tam mój rodak Kozłowski też jest czymś fajnym. Może będę miał okazję się z nim spotkać - mówi WP SportoweFakty Olaf, którego rodzina pochodzi z Podlasia.
- Rodzice są z Polski, natomiast ja urodziłem się już w Belgii, w Brukseli - tłumaczy Kozłowski, który porozumiewa się w czterech językach: - Najpierw nauczyłem się polskiego, w domu. Potem zacząłem naukę francuskiego w szkole w Brukseli, ale następnie wyprowadziliśmy się do regionu flamandzkiego i tam opanowałem właśnie flamandzki. Następnie wróciłem do francuskiego, rozmawiam też po angielsku.
Kapitan drużyny U-19
Ostatnie lata Polak spędził w zespole FC Dender EH (seniorzy grają w trzeciej lidze, choć jakiś czas temu występowali nawet w belgijskiej ekstraklasie), przechodząc tam kolejne szczeble juniorskiej kariery. - Teraz grałem w zespole U19, będąc jego kapitanem - podkreśla Kozłowski, który, jeśli chodzi o pozycje na boisku, również ewaluował.
- Najpierw występowałem jako środkowy obrońca, ale od zawsze ciągnęło mnie do strzelania goli. Zauważył to jeden z trenerów i przesunął mnie potem na pozycję numer 6. I grając na szóstce w jednym sezonie, w zespole U-17, zdobyłem 22 gole - mówi piłkarz.
Zapytany o to, którego znanego piłkarza przypomina swoim stylem gry, odpowiada bez wahania. - Myślę, że to połączenie spokoju Busquetsa z inklinacjami Pogby - tak opisuje sam siebie. Obecnie Kozłowski mierzy aż 190 cm, ale... - Już chyba nie rosnę. Wystarczy mi już tyle, ile mam - uśmiecha się zawodnik.
Anderlecht też pytał
Jego rodzina pochodzi z Podlasia. - Wiele razy wakacje spędzałem u babci, ale niestety zmarła cztery lata temu. Mieszkała w miejscowości Lewkowo Nowe, to powiat hajnowski. To ona w pewnej mierze mnie wychowała. To tam z kuzynami cały czas grałem w piłkę - mówi Kozłowski, w nowym klubie zacznie od drużyn młodzieżowych, ale chce szybko iść do góry.
Nieoficjalnie, poza Royal Union, interesował się nim jeszcze Beerschot, Kortrijk, mówiło się nawet o Anderlechcie. - Od początku jednak podobało mi się jak to wygląda w Royal Union. Nawet zanim zaczęli się mną interesować. Bo już wcześniej wiedziałem, że ten klub bardzo mocno stawia na młodych graczy - mówi Kozłowski, który marzy o grze dla Polski.
- Bardzo bym chciał zagrać dla naszej reprezentacji. Regularnie oglądam mecze kadry, wybieram się na mecz Polska - Belgia, który już niedługo. Jestem bardzo mocno, również mentalnie, nastawiony na to, aby osiągnąć w piłce jak najwięcej. Staram się nie zaniedbywać niczego, pod żadnym względem. Mam dwa marzenia: zadebiutować w lidze belgijskiej i zagrać w biało-czerwonych barwach - kończy młody zawodnik.
Klub odzyskuje dawny blask
A klub Kozłowskich jest, jak wspomniano, liderem belgijskiej ekstraklasy. Obecnie ma trzy punkty przewagi nad Club Brugge i aż 10 "oczek" nad Anderlechtem. To 11-krotny mistrz Belgii i dwukrotny zwycięzca pucharu, choć świetność przypadła na lata przedwojenne. Tyle że ostatnio Royal Union znów jest na szczycie. Najpierw, po 48 latach, wrócił do belgijskiej ekstraklasy, a teraz jako beniaminek, po 58 sezonach przerwy, zapewnił sobie awans do pucharów.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty
Brak oprawy na finale Pucharu Polski? Mamy komentarz Kuleszy
Flavio Paixao: Mam jeszcze jedno piłkarskie marzenie