Wyścig o mistrzostwo Polski jest już na ostatniej prostej. W grze o tytuł pozostają Lech Poznań, Pogoń Szczecin oraz Raków Częstochowa. Wszystkie trzy drużyny zgubiły punkty w 28. kolejce, "Kolejorz" zameldował się na fotelu lidera PKO Ekstraklasy.
Kibice Pogoni byli mocno rozczarowani po porażce 1:2 z Wisłą Płock. Podopieczni Kosty Runjaicia do samego końca walczyli o remis. W drugiej minucie doliczonego czasu Dusan Lagator zagrał piłkę ręką w polu karnym, jednak sędzia Piotr Lasyk nie dopatrzył się przewinienia.
Podobna sytuacja miała miejsce w "polskim klasyku". Lech tylko zremisował 1:1 u siebie z warszawską Legią, a w samej końcówce Lindsay Rose ręką zagrodził piłkę drogę do bramki. Po chwili Damian Sylwestrzak zakończył mecz. Przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN mówił otwarcie o kontrowersjach w programie "Liga+ Extra".
ZOBACZ WIDEO: Góralski w składzie reprezentacji to zbyt duże ryzyko? "Wolałbym, abyśmy zaczynali mecz bez niego"
Tomasz Mikulski tłumaczył błędy Lasyka i Sylwestrzaka. - W obu przypadkach decyzją optymalną byłoby podyktowanie rzutów karnych. Powód, dla którego VAR nie interweniował, był w obu przypadkach zupełnie odmienny - przekonywał.
53-latek miał zastrzeżenia do pracy asystentów VAR. - W Szczecinie była to kwestia dość złożonej interpretacji zdarzenia. VAR wziął pod uwagę, że piłka była zagrana z bliska, silnie, a zatem była nieoczekiwana dla obrońcy. Trafiła go w rękę, która w początkowej fazie nie była ewidentnie ułożona nienaturalnie. To przysłoniło może nieco VAR-owi fakt, że niezbyt dokładnie ocenił ruch ręki - mówił.
- Zupełnie odmienną sytuację mieliśmy w Poznaniu. Tutaj sędziowie VAR analizowali to, ale wybrali akurat te ujęcia, w których nie udało się dokładnie i precyzyjnie zwizualizować miejsca kontaktu. Wyszło to niefortunnie. Sędziowie VAR oglądali niższą kamerę, gdzie tego aż tak nie widać. To jest geneza błędu - wyjaśnił Mikulski.
Czytaj także:
Kosta Runjaić poruszony po meczu. "Olbrzymie rozczarowanie
"Mega babol" w polskim klasyku. Z tego sędzia się nie wybroni [WIDEO]