Pogoń zmazała plamę po przegranym 0:1 meczu w Płocku. Tym razem grała pomysłowo w ofensywie i potrafiła kreować sytuacje podbramkowe. Po raz trzeci w rundzie jesiennej odniosła zwycięstwo 4:1 przy Twardowskiego. Wcześniej pokonała w takim wymiarze Stal Mielec oraz Górnika Łęczna. Najważniejszym graczem sobotniego wieczoru był Luka Zahović, który strzelił gola i przy dwóch asystował.
- Rozmiar zwycięstwa odzwierciedla to, co działo się na boisku. Dominowaliśmy i mieliśmy kontrolę nad wydarzeniami - mówi Kosta Runjaić, szkoleniowiec Pogoni. - Luka wyglądał bardzo dobrze na treningach w tym tygodniu, co potwierdził swoim występem. Zagraliśmy wyjątkowo dobry mecz, ale nie chcę na jego bazie tworzyć prognoz na przyszłość.
Już w pierwszej połowie z powodu kontuzji zszedł z boiska Kamil Grosicki. - Został trafiony w kostkę w akcji bramkowej. Musimy to dokładnie zdiagnozować, jego noga spuchła. Mam nadzieję, że będzie mógł wrócić jak najszybciej na boisko - liczy Runjaić.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!
Jagiellonia Białystok miała szanse na zapunktowanie, ale sama zrobiła sobie krzywdę. Jesus Imaz nie wykorzystał rzutu karnego przyznanego za zagranie ręką. Jego uderzenie zostało obronione przez Dantego Stipicę. Później Israel Puerto osłabił zespół czerwoną kartką za faul na wychodzącym na czystą pozycję Sebastianie Kowalczyku.
- Słabo weszliśmy w mecz, byliśmy bojaźliwi. Brakowało nam utrzymania przy piłce. Odpowiedzieliśmy na pierwszego gola Pogoni, ale błędy popełnione w defensywie nie pozwoliły czegokolwiek ugrać w Szczecinie - mówi Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii.
- Przyglądaliśmy się zamiast wrócić do strefy przy golu Kamila Grosickiego. Porozmawiamy sobie również o błędach indywidualnych przy trzecim i czwartym straconym golu. Przychodzą takie mecze, że łatwo tracimy bramki. Gramy seriami - dodaje szkoleniowiec.
Czytaj także: Pechowy wyjazd piłkarza Legii Warszawa na kadrę. Czeka go pauza
Czytaj także: Ekstraklasa chwali się rekordem. Ma nową radę nadzorczą