W ostatniej kolejce przed przerwą reprezentacyjną Lukas Podolski "popisał się" niebezpiecznym wejściem w nogi Piotar Tomasika. Szczególnie szokujący był fakt, że były reprezentant Niemiec zdecydował się na tak agresywne zagranie już w 10. sekundzie spotkania. Ostatecznie Podolskiemu się upiekło i sędzia nie wyrzucił go z boiska już na samym początku meczu.
Nie trzeba było jednak długo czekać na kolejną niebezpieczną sytuację z udziałem Lukasa Podolskiego. Zawodnik Górnika Zabrze w sobotnim meczu z Wisłą Kraków (pierwsza kolejka po przerwie reprezentacyjnej) bardzo ostro wszedł w zawodnika krakowian Serafina Szotę.
Jednak tym razem znów mu się upiekło. Co ciekawe, sędzia Bartosz Frankowski nie przyznał Niemcowi nawet żółtej kartki. To wzbudziło spore kontrowersje. Obecnie ta sytuacja jest szeroko komentowana w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tego byś się nie spodziewał po trenerze Roberta Lewandowskiego
Głos w tej sprawie zabrał sędzia i ekspert - Łukasz Rogowski. "Gdyby Poldi trafił czysto podeszwą w nogę rywala (a nie bokiem buta, jak na foto), to myślę, że bylibyśmy świadkami interwencji VAR i czerwonej kartki. Tutaj nie było nawet żółtej..." - napisał na Twitterze.
Oznacza to, iż w tym przypadku sędzia nie miał podstaw do skorzystania z VAR-u i przyznaniu ewentualnej czerwonej kartki. Jednakże ciężko wytłumaczyć dlaczego sędzia główny w tej sytuacji nie upomniał zawodnika żółtym "kartonikiem".
Gdyby Poldi trafił "czysto" podeszwą w nogę rywala (a nie bokiem buta, jak na foto), to myślę, że bylibyśmy świadkami interwencji VAR i czerwonej kartki. Tutaj nie było nawet żółtej... #GÓRWIS @SportINTERIA pic.twitter.com/ydzoiA16FZ
— Łukasz Rogowski (@zawodsedzia) October 16, 2021
Zobacz także: Pierwsze takie wyróżnienie Lewandowskiego
Zobacz także: Piątek z fatalnymi ocenami