Trener Kosta Runjaić zapowiedział poważne rozmowy ze swoimi piłkarzami po powrocie do treningów, który nastąpi już we wtorek po południu. Pogoń Szczecin jest trzecia w PKO Ekstraklasie, ale marnuje szanse na poprawienie sytuacji w walce o mistrzostwo Polski i awans do europejskich pucharów.
W trzech meczach na wyjeździe Pogoń remisowała 1:1. We wszystkich prowadziła i straciła gola w końcówce. W konfrontacjach z Wartą i Lechem Poznań nie potrafiła utrzymać przewagi w grze jedenastu na dziesięciu. Z Radomiakiem siły liczebne były co prawda wyrównane, ale strata gola w ostatniej minucie podstawowego czasu i tak była bolesna dla szczecinian.
- Te trzy remisy odbieramy w szatni jak porażki - mówi napastnik Piotr Parzyszek. - Mecz z Radomiakiem był chyba naszym najsłabszym w sezonie. Mieliśmy jednak możliwość zamknięcia go na początku drugiej połowy. Wierzę, że niepowodzenia wzmocnią nas na resztę sezonu, ale jesteśmy wkurzeni.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: babol za babolem! To się musiało źle skończyć
Wspomniana przez Parzyszka szansa na podwyższenie prowadzenia została zmarnowana przez Michała Kucharczyka. Były Legionista strzelił prosto w nogi Filipa Majchrowicza po płaskim dośrodkowaniu Jeana Carlosa Silvy. Bramkarz był ostatnim możliwym ratownikiem Radomiaka.
- Biorę to na siebie. Gdybym strzelił gola, byłoby 2:0 i większy komfort. Niestety, piłka zatrzymała się na bramkarzu, a później mieliśmy nerwówkę - wspomina Kucharczyk.
- Nieważne jak się zaczyna, a jak się kończy. My zakończyliśmy ten mecz bardzo źle. Ponownie straciliśmy gola tuż przed końcem spotkania. Mamy za sobą siedem kolejek, a przydarzyło się to po raz trzeci. Jeżeli chcemy poprawić wynik w lidze z poprzedniego sezonu, nie możemy tak oddawać punktów przeciwnikom - dodaje Kucharczyk.
Czytaj także: Znamy listę startową do największego turnieju w Polsce. Jest na niej półfinalista Rolanda Garrosa
Czytaj także: Kamil Grosicki z planem powrotu do reprezentacji. "Chcę pokazać, że 'turbo' jest nadal mocne"