Jak informowaliśmy, Anglicy w swoim donosie przekazali FIFA, że w przerwie spotkania Kamil Glik wykonał w kierunku jednego z rywali (prawdopodobnie Kyle'a Walkera) tak zwany "monkey gesture" (gest naśladujący małpę). Więcej TUTAJ.
Gest Polaka miał zobaczyć Harry Maguire i to właśnie on poinformował przedstawicieli angielskiej federacji (FA) o zajściu, a ci podjęli interwencję. Co jednak dokładnie zobaczył Maguire? Trudno przypuszczać, że tak doświadczony piłkarz w tak poważnej sprawie wszystko zmyślił.
Błędna interpretacja
Z informacji, do których dotarły WP SportoweFakty, wynika, że Glik faktycznie gestykulował w kierunku Walkera. I faktem jest, że nastąpiło to zaraz po końcowym gwizdku na przerwę. Tyle że... To był gest otwarcia i zamknięcia dłoni, znany na całym świecie, pokazujący po prostu: "Za dużo gadasz, za dużo narzekasz".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramka-marzenie! Można oglądać do znudzenia
W ten sposób Glik chciał przekazać Walkerowi, że ten niepotrzebnie komentuje ich starcia (do jednego z nich doszło chwilę przed awanturą), że skarży się sędziemu. Według naszej wiedzy, Polak wykonał właśnie ten gest, a co oczywiste, to w żaden sposób nie jest rasistowskie zachowanie. Takich sytuacji w trakcie każdego meczu, pod każdą szerokością geograficzną, jest pewnie "naście".
Maguire był daleko
I jeszcze jedna, ważna kwestia: to właśnie zaraz po tym geście Glika Maguire ruszył w jego kierunku, to wtedy zaczęła się awantura. A to kolejna przesłanka ku temu, że wprawdzie Anglik coś zobaczył, ale jego interpretacja to kompletne kuriozum.
Zwłaszcza, że gracz Manchesteru United wcale nie był tak blisko centrum wydarzeń. A mówiąc wprost: był dużo dalej niż sędzia, który w raporcie meczowym opisał, że zespół sędziowski nie zauważył (poza niesportowym) żadnego rasistowskiego zachowania polskiego piłkarza.
W kuluarach było naprawdę gorąco
Polska federacja od samego początku zdecydowanie zaprzeczała temu, co sugerowali goście. Już w przerwie meczu przedstawiciele PZPN, widząc zachowanie Anglików, zdecydowanie negowali to, co druga strona próbowała przekazać sędziom i delegatowi. W kuluarach zrobiło się naprawdę gorąco.
Jako że atmosfera była niespokojna, to nawet w szatni Polaków, przed wyjściem na drugą połowę, padło pytanie: czy na pewno nikt nie zachował się w sposób, który Anglicy mogliby podciągnąć pod rasizm? Z naszych informacji wynika, że cały polski zespół zapewnił, że nie.
PZPN jest pewny swoich racji. Ogólny przekaz, od wszystkich pracujących przy tym meczu ze strony polskiej federacji jest taki, że nie ma się czego bać. Bo można (i pewnie tak będzie) całą sytuację sprawdzać z wszystkich możliwych kamer, ale, jak słyszymy, nic z tego nie wyniknie. Bo rasizmu tam po prostu nie było.
Polacy nie chcieli siedzieć cicho
Z godziny na godzinę awantura stawała się jednak coraz większa, a polska strona nie zamierzała siedzieć cicho. Zbigniew Boniek, honorowy prezes PZPN i wiceprezydent UEFA, napisał list do prezydenta FIFA, Gianniego Infantino, dodając do adresatów również szefa angielskiej federacji. Więcej TUTAJ.
Boniek stanowczo zaprzeczył, że polscy piłkarze, w tym Glik, dopuścili się jakiegokolwiek rasistowskiego zachowania. Podkreślił też, że jeśli już, to Anglicy powinni zwrócić uwagę na zachowanie wspomnianego Walkera, który odmówił podania ręki Glikowi, gdy ten wyciągnął ją na zgodę.
Siłą rzeczy sprawa trafiła jednak do Komisji Dyscyplinarnej FIFA. Bo skoro donos Anglików został odnotowany przez sędziów i delegata, to postępowanie w takim przypadku rusza z urzędu.
AMP Futbol: ważna wygrana Polaków