Dziennikarz z Marsylii zachwycony Milikiem. Zwraca uwagę na niezwykłą rzecz

Getty Images / John Berry / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
Getty Images / John Berry / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

Arkadiusz Milik dał popis w meczu Olympique Marsylia z Angers (3:2). Polski napastnik strzelił trzy gole i uratował trzy ważne punkty. Dziennikarze z Marsylii są nim zachwyceni. - Jeszcze niedawno w to nie wierzyłem - mówi nam Fabrice Lamperti.

[tag=662]

Olympique Marsylia[/tag] miał mnóstwo problemów z Angers SCO, a o bezcennej wygranej przesądził rzut karny wykorzystany przez Arkadiusza Milika w doliczonym czasie gry.

- Arek zauroczył nas swoim występem. Strzelił trzy bramki, to jego pierwszy hat-trick we Francji, a spokojnie w tym meczu mógł strzelić nawet 5-6 goli - mówi nam Fabrice Lamperti, dziennikarz gazety "La Provence".

Lamperti na co dzień zajmuje się OM, więc z bliska śledzi wyczyny Milika. - Kilka miesięcy temu, gdy pojawiły się pierwsze plotki o tym, że Arek może trafić do Marsylii, po prostu w to nie wierzyliśmy. Ale jak to? Napastnik z tak dużym nazwiskiem? W takim wieku? Z taką pensją? Za tak duże pieniądze? Nie, to się na pewno nie wydarzy. Tak mówiliśmy sami do siebie. A jednak się wydarzyło - cieszy się Lamperti, który podkreśla, jak wiele wniósł Milik do zespołu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prawdziwy popis gwiazdy Realu Madryt. Wow!

Rzuty karne? Przed Milikiem to był problem!

- Pierwszy mecz Milika był taki sobie. Wszedł w drugiej połowie starcia z Monaco, za wiele nie pokazał. Ale już od następnego spotkania, pierwszego w podstawowym składzie, z Lens, udowodnił, że jest wielkim napastnikiem, napastnikiem kompletnym. Gole są tego najlepszym dowodem, a warto podkreślić jeszcze jedno: Milik świetnie egzekwuje rzuty karne, a w przypadku OM w tym sezonie to nie takie oczywiste, bo zespół zdążył już 4-5 jedenastek popsuć - podkreśla Lamperti.

Kilka śmiertelnie niebezpiecznych minut

Francuski dziennikarz zwraca uwagę na jeszcze jedną, dość niezwykłą rzecz. - W meczu z Angers Milik zerwał ze swoją "tradycją" strzelania bramek tylko w jednym segmencie czasowym. Do niedzieli trafiał w Ligue 1 tylko między 40. a 50. minutą. To właśnie wtedy był śmiertelnie niebezpieczny dla rywali - mówi Lamperti.

I rzeczywiście. Czasowo wyglądało to tak: w meczu z Lens gol 45+3, z Olympique Lyon 44, przeciw Brestowi 45+1, z Montpellier 43, a przeciw Reims 45+2. - W niedzielę decydującą bramkę zdobył w 90+5 i to, można powiedzieć, na razie jego najważniejszy gol dla Marsylii, bo praktycznie gwarantujący puchary, Ligę Europy lub Conference League, co dla przyszłości i ambicji klubu jest niezwykle istotne - podkreśla Lamperti. 8 ligowych goli Polaka w realizacji tego celu bardzo pomogło.

"Ciężko go będzie zatrzymać"

Pytanie tylko, czy w pucharach OM zagra z Milikiem w składzie. - Najpierw nie wierzyliśmy w to, że tu trafi. Teraz ciężko uwierzyć, że zostanie choćby na sezon dłużej. Na pewno wielkie kluby będą nim zainteresowane, a jeśli dobrze zagra na EURO, to jeszcze bardziej zwróci na siebie uwagę. Choć może się uda go zatrzymać. OM od lat czekał na wielkiego napastnika, zawalał temat w kolejnych okienkach transferowych, ale w końcu udało się trafić w dziesiątkę - przyznaje francuski dziennikarz.

Klauzula wykupu? Nie ma!

A co z ceną za Polaka, co z klauzulą wykupu? Bo w tej sprawie pojawiają się różne wersje, jak choćby taka, że w umowie Milika jest kwota wykupu za jedyne 12 milionów euro, co czyni go wielką okazją na transferowym rynku. Choć Pablo Longoria, prezes OM, stanowczo temu zaprzecza, mówiąc, że klub w pełni kontroluje sytuację. 

- W umowie Arka na pewno nie ma klauzuli wykupu, bo francuskie przepisy nie pozwalają na takie zapisy. Wierzę jednak w ustne porozumienie między obozem piłkarza a OM. Że jeśli pojawi się superoferta, to klub nie będzie robił mu przeszkód. Choć... Bardzo chciałbym zobaczyć go w przyszłym sezonie tutaj. Już sobie wyobrażam, co by było, gdyby przepracował z zespołem cały okres przygotowawczy. Przecież te 20 goli w lidze zdobyłby na pewno! - kończy z przekonaniem francuski dziennikarz.

Źródło artykułu: