Po tym jak Lech Poznań nie przedłużył kontraktu z Piotrem Reissem, ponieważ ciążą na nim zarzuty o charakterze korupcyjnym, 37-letni napastnik szukał sobie nowego klubu. Głównych kandydatów było trzech: Warta Poznań, ŁKS Łódź oraz GKP Gorzów Wielkopolski. Ostatecznie "Rejsik" zdecydował się na poznański zespół i żałować nie może. - Sprowadzenie Piotra to hit transferowy Warty - mówi trener Bogusław Baniak, a z pozyskania Reissa bardzo cieszy się również Janusz Urbaniak. - Liczę, że pokaże swoją dojrzałość i będzie nie tylko strzelał bramki, ale dobrze podawał do partnerów - dodaje prezes klubu.
Dla Reissa przejście do Warty oznaczało to duże zmiany. I wcale nie chodzi o fakt, że całe życie związany był z Lechem, a teraz musi grać w innym klubie ze stolicy Wielkopolski. Chodzi o różnicę w grze w ekstraklasie, a pierwszej lidze. - W ekstraklasie jest większa kultury gry, piłkarze bardziej siebie szanują. Ponadto więcej gra się piłką, a tutaj jest dużo walki na pograniczu faulu. Takie są realia, że jeśli czasami brakuje umiejętności, to piłkarze nadrabiają to ambicją i dlatego dochodzi do fauli. Mam nadzieję, że sędziowie będą panować nad tym i piłkarze pierwszoligowi będą uczyli się gry w piłkę, a nie tylko gry faul - porównuje były zawodnik Kolejorza.
Reiss to postać nietuzinkowa w pierwszej lidze. Dla wielu graczy z pewnością pojedynki z nim będą wielkim wydarzeniem. Czy rywale będą do niego podchodzić z respektem i oszczędzać jego nogi? - Trudno powiedzieć, czasami to działa odwrotnie i każdy chce mi pokazać, że to on jest silniejszy. Podejmując decyzję o grze w pierwszej lidze, zdawałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo i czasami dostanę po nogach - mówi "Reksio", który nie zamierza zmieniać swojego stylu gry. - Ja nigdy nie grałem brutalnie i swojego stylu nie zmienię.
37-letni zawodnik ma za sobą już dwa mecze w barwach Warty Poznań. W drugim z nich, rozegranym w Poznaniu, odczuł różnicę w grze. Było sporo faulów, choć duży wpływ na to miał arbiter spotkania, który ewidentnie nie radził sobie na boisku. To kolejny problem polskiej piłki. - Mamy sporo młodych sędziów, którzy często gwiżdżą pod presją. Na boisku jest straszny jarmark, każdy ma coś do powiedzenia. Szkoda, bo piłkarze są od grania, a sędziowie od sędziowania. Piłka nożna jest grą błędów i popełniają je zarówno piłkarze, jak i sędziowie. - uważa nowy nabytek Zielonych.
Debiut Reissa przed własną publicznością wypadł bardzo okazale. Od początku z trybun dało się usłyszeć grupki kibiców skandujące jego imię i nazwisko, a co najważniejsze tuż przed przerwą "Reksio" wpisał się na listę strzelców, zapewniając Warcie remis z Dolcanem Ząbki. Ostatnie ligowe trafienie Reiss zaliczył we wrześniu 2008, gdy zdobył gola dla Lecha w meczu z ŁKS Łódź. - Kibicom, którzy przychodzą na mecze dla mnie, będę się starał odwdzięczyć jak najlepszą grą. W meczu z Dolcanem grało mi się ciężko, ale strzeliłem bramkę i jest to moje podziękowanie dla fanów - mówi Reiss. Na sobotnim meczu trybuny "Ogródka" zapełniły się w pełni. - Cieszę się, że przychodzą tutaj kibice. Podczas meczu z Dolcanem było ich naprawdę wielu, za co serdecznie chciałbym podziękować w swoim oraz drużyny imieniu. Zapraszam kibiców na następne spotkania i obiecuję, że będą bardziej obiecujące, a my zagramy efektywniejsza piłkę - dodaje.
Reiss nie zastanawiał się nad tym, ile bramek chciałby strzelić w tym sezonie. Bogusław Baniak wystawił go na pozycji ofensywnego pomocnika, więc wymaga od niego przede wszystkim świetnych podań, otwierających kolegom drogę do bramki. -
Przede wszystkim chciałbym, żeby zespół grał dobrą, techniczną piłkę. Moja rola na boisku jest trochę inna - opowiada "Rejsik", który uważa, że królem strzelców może być ktoś inny. - Jeśli pojawi się okazja, to będę się starał uzupełniać Marcina Klatta, który ma predyspozycje, aby móc walczyć o koronę króla strzelców w pierwszej lidze. Jeśli moja pomóc okaże się dla niego dobra, to postaram się, żeby został najlepszym strzelcem.
Dla 37-letniego zawodnika liczy się głównie dobro zespołu, a nie jego osobiste osiągnięcia. Poznaniacy mają w tym sezonie dobry i doświadczony skład, co powinno sprawić, że niejednemu faworytowi odbiorą punkty, tak jak to czynili w zeszłym rozgrywkach. - Chciałbym, żeby Warta wygrywała i jak najszybciej zapewniła sobie utrzymanie, a jak się uda to powalczyła o coś więcej - taki jest mój cel. Indywidualnych celów raczej sobie nie stawiam, ponieważ piłka nożna jest grą zespołową - zakończył Piotr Reiss.