Jagiellonia Białystok zremisowała 1:1 (1:1) z Legią Warszawa w meczu 17. kolejki PKO Ekstraklasy. Ten wynik niewątpliwie można uznać za szczęśliwy dla gospodarzy, ponieważ goście wyraźnie przeważali na boisku przez niemal 90 minut. - Nasza postawa wynika z postawy przeciwnika - nie krył trener Bogdan Zając podczas konferencji prasowej.
- To nie jest koncert życzeń. Wychodząc na boisko mamy swoje założenia, ale po drugiej stronie jest jeszcze przeciwnik i nie zawsze pozwala on rozwinąć skrzydła. Dzisiaj było wiele faz gry, podczas których musieliśmy skupić się na dobrej obronie żeby uchronić się od utraty bramki i dopiero później szukać swoich szans. W pierwszej połowie mieliśmy ich więcej, a po zmianie stron nie było ich za wiele. Mając taki wynik trzeba go jednak pilnować, bo wiemy z kim gramy. Nie można było się zbytnio otworzyć, by nie stracić bramki - dodał 48-latek.
Przez cały mecz Jagiellonii kompletnie brakowało pomysłu na zbudowanie ataku i przejście na połowę Legii, która nie miała problemu z zatrzymywaniem akcji rywala już w zarodku. Zapytaliśmy więc Zająca czy zespół ma wypracowany więcej niż jeden schemat gry w ofensywie. - Mamy je wyuczone. Jeśli ktoś ich nie widzi to już jego problem. My robimy swoje, pracujemy systematycznie i mamy swoje różne warianty - odpowiedział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola nie powstydziłyby się największe gwiazdy futbolu!
W meczu Jagiellonii z Legią Zając nieco zaskoczył zestawieniem podstawowego składu. Największą niespodzianką było postawienie na Krisa Twardka, który w poprzednich występach prezentował się słabo. Zresztą i w tym wypadł bardzo przeciętnie, co pokazały statystyki. Dlatego też jeden z dziennikarzy mocno drążył sens jego sprowadzenia i wystawiania oraz podważył kompetencje trenera.
Szkoleniowiec białostockich piłkarzy mocno zdenerwował się powyższymi opiniami. - Nie wiem kim ten pan jest, ale może niech poczyta trochę książek. Może znajdzie on odpowiedź na to jak buduje się pewne zespoły, że w drużynie nie mamy tylko jedenastu "wirtuozów". Potrzeba piłkarzy o różnych predyspozycjach. Kris nie wywalczył sobie miejsca, by tylko wyjść w tym spotkaniu. Miał swoje zadania do wykonania - grzmiał.
- Powiem temu panu, by lepiej z dala był od szatni. Może bowiem do niej wejść i już z niej nie wyjść. Niech uważa co mówi, bo chyba nie wie co znaczy słowo "szatnia" i jeszcze nie miał z nią do czynienia. Prosiłbym o tonowanie takich nastrojów - powiedział dalej Zając.