Zbigniew Boniek musi się spieszyć. Kandydat na selekcjonera ma inne oferty

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Tim Clayton/Corbis / Na zdjęciu: Paulo Sousa
Getty Images / Tim Clayton/Corbis / Na zdjęciu: Paulo Sousa
zdjęcie autora artykułu

Zbigniew Boniek kontaktował się z Paulo Sousą w sprawie pracy z reprezentacją Polską - potwierdziło internetowe wydanie portugalskiego dziennika "O Jogo".

O tym, że Paulo Sousa jest jednym z kandydatów na następcę Jerzego Brzęczka, w środę WP SportoweFakty poinformował znany włoski dziennikarz Gianluca Di Marzio. Więcej TUTAJ. Wiadomość ta rozeszła się po Europie lotem błyskawicy.

Dotarła też do ojczyzny Sousy, a redakcja "O Jogo" potwierdziła, że Zbigniew Boniek kontaktował się z 50-latkiem. "Potwierdziliśmy, że Paulo Sousa prowadzi negocjacje z polską federacją. W ostatnich dniach rozmowy zyskały na intensywności" - czytamy w internetowym wydaniu dziennika.

Boniek musi się jednak spieszyć, jeśli chce zatrudnić Sousę. Portugalczyk, jak twierdzi "O Jogo", ma też oferty pracy z kilku włoskich klubów.

Paulo Sousa to były znakomity piłkarz, przedstawiciel "złotej generacji", z którą Portugalczycy wiązali spore nadzieje. W 1989 roku, u bok Joao Pinto czy Fernando Couto, został młodzieżowym mistrzem świata. W połowie lat 90. występował w dwóch najlepszych klubach tamtych czasów: Juventusie i Borussii Dortmund. Wygrał z nimi Ligę Mistrzów rok po roku (1996, 1997). Jako trener nie pracował z tak wielkimi markami. Karierę szkoleniową rozpoczął od prowadzenia portugalskiej kadry U-16. Pierwsze szlify w rolli trenera klubowego zbierał w Anglii jako menedżer Queens Park Rangers (2008-09), Swansea City (2009-10) i Leicester City (2010), ale prowadził te zespoły na zapleczu Premier League.

Następnie przeniósł się na Węgry i jako trener Videotonu święcił pierwsze triumfy - zdobył z tym klubem Puchar Ligi (2012) i dwurkortnie Superpuchar Węgier (2011, 2012). Potem został mistrzem Izrarela z Maccabi Tel Awiw (2013), a z Basel sięgnął po mistrzostwo Szwajcarii (2015).

Tymi sukcesami zapracował na szansę w klubie z czołowej ligi Europy. W 2015 roku został zatrudniony przez Fiorentinę i prowadził ją dwa lata. Za jego kadencji Viola rywalizowała w Lidze Europy z Lechem Poznań (1:2, 2:0).

To on sprowadził do Florencji Jakuba Błaszczykowskiego i Bartłomieja Drągowskiego. Polacy jednak nie wspominają go najlepiej. Do "Kuby" miał pretensje, gdy ten wbrew jego zaleceniom, wziął udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski. Drągowskiemu natomiast przez cały sezon dał tylko jedną szansę w Pucharze Włoch.   Zajął z Fiorentiną kolejno 5. i 8. miejsce w Serie A - żaden z jego następców nie poprawił tego wyniku. W czerwcu 2017 roku został zwolniony, a pięć miesięcy później przejął chiński Tianjin Tianhan. Ostatnim przystankiem w jego pracy było Bordeaux, które prowadził od marca 2019 do marca 2020 roku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo w Sao Paulo. Fanatyczni kibice wyszli na ulice!

Źródło artykułu: