Liga Europy: Hammarby IF - Lech Poznań. Awans i pozytywne zaskoczenie. "Przy tak dużych zmianach, trzeba to docenić"

PAP/EPA / Stefan Jerrevang / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań
PAP/EPA / Stefan Jerrevang / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań

- Przy tylu ruchach kadrowych i pracy na żywym organizmie, trzeba docenić awans Lecha. Wszedł na właściwe tory w najbardziej odpowiednim momencie - mówi nam były piłkarz "Kolejorza", Ryszard Rybak.

Poznaniacy rozegrali bardzo dobre spotkanie i pokonali na wyjeździe Hammarby IF aż 3:0, awansując do III rundy eliminacyjnej Ligi Europy. Tam ich rywalem będzie OFI Kreta lub Apollon Limassol.

- To bardzo ważne zwycięstwo pod względem psychologicznym. Lechici nie tylko przeszli dalej, ale też zagrali na zero z tyłu. Z tym mieli dotąd największy problem. Defensywa sobie nie radziła i nie dało się punktować przy tylu błędach. Mecz w Szwecji pokazał, że Lech nie ma kłopotu ze strzelaniem bramek. Jeśli więc poukłada grę w obronie, wróci do regularnego zwyciężania - powiedział WP SportoweFakty Ryszard Rybak, były zawodnik "Kolejorza" (w latach 1985-1989), który w 1988 roku sięgnął z nim po Puchar Polski.

Poznaniacy przełamali też pucharową niemoc w starciach z ekipami ze Szwecji. Dotąd mierzyli się z nimi trzykrotnie (dwa razy z IFK Goeteborg i raz z AIK Solna) i za każdym razem odpadali.

- Grałem kiedyś w Szwecji w rozgrywkach, które już nie istnieją - Pucharze Intertoto. Tam nigdy nie jest łatwo. Skandynawskie zespoły są twarde, silne, bazują na porządnej technice użytkowej. Często w składach mają dwóch, trzech wartościowych obcokrajowców, którzy dorzucają trochę finezji - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Były reprezentant Polski ostrzega kadrowiczów. "Zawodnicy nie są od tego, by dyskutować"

Przebieg środowego spotkania był zaskakujący, bo Hammarby IF nie pokazało właściwie niczego, czym dotąd imponowały ekipy z tego rejonu Europy. - Gospodarze do pewnego momentu byli groźni. Trzeba pamiętać, że zwycięstwo 3:0 nie jest takie oczywiste. Lech nie miał aż tak łatwo, jak wskazuje wynik. Rywale kompletnie stracili zapał po czerwonej kartce. Wtedy już zespół Dariusza Żurawia zyskał pełną kontrolę. Bałem się tego spotkania także z powodu nagłego przeskoku z normalnej nawierzchni na sztuczną. Szwedzi grają na niej cały czas, "Kolejorz" nie. Okazało się jednak, że to nie miało wpływu na przebieg gry - zaznaczył Rybak.

Jakby nie patrzeć, przed pierwszym gwizdkiem sędziego trudno było znaleźć optymistów, którzy wróżyli tak wysoką wygraną piłkarzy ze stolicy Wielkopolski. - Trzeba się cieszyć, bo drużyna weszła na dobre tory w najbardziej odpowiednim momencie. Tam cały czas jest dużo ruchów kadrowych. Odchodzą wychowankowie, przychodzą w ich miejsce nowi zawodnicy. Trudno to wszystko poukładać na żywym organizmie, a jednak Dariuszowi Żurawiowi się udało - zakończył.

Czytaj także:
Kamil Jóźwiak przemówił po transferze do Derby County. Pomagał mu Krystian Bielik, duże wsparcie dostał od kibiców
Bramka Adriana Mierzejewskiego w Chinach. Polak ma zwyżkę formy [WIDEO]

Źródło artykułu: