Hit 25. kolejki PKO Ekstraklasy zostanie rozegrany bez kibiców Wisły. Cracovia chciała przekazać Białej Gwieździe 450 biletów, ale pod warunkiem wpłacenia przez klub z Reymonta 22 kaucji w wysokości 45 tys. zł.
To żądania bez precedensu w polskiej piłce, ale nauczone złym doświadczeniem kierownictwo Pasów chciało w ten sposób zabezpieczyć się przed problemami z wyegzekwowaniem pieniędzy na naprawę ewentualnych szkód.
W przeszłości Wisła pokrywała koszty napraw sektora gości przy Kałuży 1 dopiero po interwencji Piłkarskiego Sądu Polubownego. A zdarzyło się też, że Cracovia w ogóle nie odzyskała pieniędzy przeznaczonych na odnowienie sektora po wizycie kibiców z drugiej strony Błoń.
Cracovia jak... III Rzesza
Cracovia nie dostała odpowiedzi drogą oficjalną. Dopiero gdy mijał wyznaczony przez nią termin, Wisła na Twitterze ogłosiła, że "oczekuje, zgodnie z obowiązującymi regulacjami, przekazania biletów na najbliższy mecz derbowy, stanowiących 5 proc. liczby udostępnionych miejsc bez dodatkowych warunków".
ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"
Na tym jednak nie koniec. Piotr Obidziński nie ugryzł się w porę w język i w rozmowie z portalem interia.pl... porównał Cracovię do III Rzeszy. - To jest trochę jak ultimatum w sprawie Gdańska w 1939. To jest ten poziom - stwierdził prezes Wisły. W kontekście meczu piłkarskiego to chybiona paralela. Mowa przecież o grze dyplomatycznej Adolfa Hitlera, której celem było obwinienie Polski za wybuch II wojny światowej.
Nie doczekawszy się oficjalnej odpowiedzi, Cracovia poinformowała, że nie wpuści kibiców Wisły. Powołała się przy tym na uchwałę PZPN z lipca ubiegłego roku, która pozwala klubom Ekstraklasy nie przyjąć fanów gości. Cracovia stworzyła precedens, bo zdecydowała się na ten ruch jako pierwsza.
PZPN wprowadził ten zapis, by ograniczyć psujące wizerunek rozgrywek burdy na trybunach, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że przy Kałuży 1 wykorzystano go, by upokorzyć rywala zza miedzy. Wisła wciąż ma kłopoty finansowe i nawet 45 tys. zł jest dla niej sporym wydatkiem.
Kibiców Wisły przy Kałuży 1 nie będzie, ale na stadionie Cracovii zjawi się prezes Obidziński. "Zdecydowałem się przyjąć zaproszenie władz MKS do obejrzenia Derbów, choć na drugą połowę dołączę do wspólnego oglądania Wisła Biznes" - obwieścił na Twitterze.
Wydawać by się mogło, że krok w kierunku normalności, ale nic bardziej mylnego. Gdy spytaliśmy o to przy Reymonta 22, usłyszeliśmy: - Zaproszenie jest obowiązkowe, wynika z przepisów, ale i tak dziękujemy, że je otrzymaliśmy.
Brudne gierki zamiast "Świętej Wojny"
"Święta Wojna" w ostatnich latach wkroczyła do gabinetów i zmalała do takich właśnie brudnych gierek. Włączyli się w nią pracownicy klubów. A granica między wbiciem szpileczki a nieczystym zagraniem jest bardzo cienka.
Gdy w 2012 roku Wisła przypieczętowała spadek Cracovii do I ligi, z głośników przy Reymonta 22 poniosło się "Time to say goodbye" Andrei Bocellego. Parę lat wcześniej, piłkarze Wisły wybiegli na boisko przy Kałuży 1 w akompaniamencie "Who lets the dogs out".
W 2017 roku trener Cracovii Michał Probierz w zawoalowany sposób, ale jednak, nazwał byłego właściciela Wisły Bogusława Cupiała "kut***", dedykując mu fraszkę Jana Sztaudyngera pt. "Klasa".
Potem była saga z Probierzem i Radosławem Sobolewskim, którzy przez konflikt sprzed lat nie potrafili podać sobie ręki. Zrobili to dopiero, gdy "Sobol" był trenerem Wisły Płock.
Na porządku dziennym jest też to, że pamiątkowe proporczyki przekazywane Wiśle przez Cracovię lądują na ziemi w okolicy ławki rezerwowych. Gdyby zdarzyło się to raz, można byłoby mówić o przypadku, ale doszło do tego więcej razy.
Niebywałym skandalem skończyły się 196. derby Krakowa. Na stadion przy Kałuży 1 mogły wejść tylko dzieci i młodzież szkolna. Gdy mali kibice zaczęli dopingować Wisłę, kierownictwo klubu nakazało zagłuszyć je puszczonym przez stadionowe nagłośnienie dopingiem pro Cracovia. Tak "derby z klasą" zamieniły się w "derby wstydu". Więcej o tym TUTAJ.
Nowe rozdanie, stare zasady
Kilka miesięcy później Wisłę przed upadkiem uchroniła tzw. "grupa ratunkowa", ale przejęcie władzy przy Reymonta 22 przez nowych ludzi nie ociepliło stosunków między klubami. Wręcz przeciwnie, na obu derbowych meczach za ich rządów na Wiśle nie było Janusza Filipiaka.
Kierujący dziś Wisłą Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski mają zaszłości z właścicielem Cracovii. Pierwszy był jego podwładnym w Interii, gdy portal należał do Comarchu i musiał odejść w wyniku konfliktu z prezesem Cracovii. Czas nie uleczył ran, co widać po publicznych wypowiedziach przewodniczącego rady nadzorczej Wisły.
Drugi działa w tej samej branży i podobnie jak Filipiak jest jednym z najwybitniejszych absolwentów AGH. W styczniu 2019 roku stanęli obok siebie na scenie podczas gali uczelni. Filipiak otrzymał tytuł "Absolwenta AGH 2018", a Królewski został ogłoszony "Absolwentem juniorem AGH 2018". Właścicielowi Cracovii było nie w smak, że został zrównany z młodym przedsiębiorcą.
- Przekazałem organizatorom swoje niezadowolenie. Mam 67 lat, 25 lat w biznesie, sprzedaję miliardy i stawianie mnie obok młodego człowieka, który dopiero zaczyna, nie jest w porządku. Start-upy to meteoryty. To palenie pieniędzmi funduszy inwestycyjnych - mówił.
"Nagrody w AGH nie otrzymuje się za 'byznes', a w Microsoft za marketing. Tesle, Amazon, Uber powinni za ujemny bilans zamknąć po roku i nie warto robić produktów tylko body leasing" - odgryzł się Królewski na Twitterze, ale szybko usunął tweeta.
Nowe władze Wisły zaczęły też zaglądać Cracovii do ogródka, czego dotąd, w myśl niepisanej zasady, nie robiono. W listopadzie ubiegłego roku Jażdżyński udzielił głośnego wywiadu Interii i "Dziennikowi Polskiemu". Zarzucił w nim miastu m.in. to, że faworyzuje Cracovię.
Kierownictwo Wisły odmieniało Cracovię przez wszystkie przypadki, więc klub z Kałuży 1 w końcu znacząco chrząknął. Wydał oświadczenie, w którym padły mocne słowa o niegospodarności i przypomniał, że tercet Błaszczykowski-Jażdżyński-Królewski jedynie pożyczył Wiśle pieniądze pod zastaw atrakcyjnych gruntów w samym centrum miasta.
"Przez wiele lat współistnienia w Krakowie Wisły i Cracovii, mimo często bardzo trudnych sytuacji, osoby zarządzające oboma klubami konsekwentnie powstrzymywały się od komentowania wszelkich poczynań drugiej strony, sportowych, zarządczych, kibicowskich i innych" - przypomniała Cracovia.
W mieście, w którym ludzie na ulicach giną przez "niewłaściwy" szalik, takie próby wywierania nacisku i udowadnianie, że znienawidzony przy Reymonta 22 prezydent Jacek Majchrowski sympatyzuje z Cracovią, są nie na miejscu, bo jeszcze mocniej antagonizują kibiców. Przykład idzie z góry.
Po obu stronach Błoń zdają się zapominać, że rację miał nie legendarny angielski trener Bill Shankly, który stwierdził, że "piłka nożna to nie sprawa życia i śmierci - to coś o wiele ważniejszego", lecz Jan Paweł II, który głosił, że "ze wszystkich rzeczy nieważnych piłka nożna jest najważniejsza".
Paradoksalnie, to za kadencji skompromitowanej Marzeny Sarapaty, która okazała się być tylko marionetką "Sharksów", stosunki między klubami nosiły znamiona normalności. To dzięki Sarapacie Filipiak wraz z małżonką zjawił się przy Reymonta 22 po wielu latach przerwy.
Za czasów Cupiała właściciel Cracovii był sadzany na sektorze VIP, ale między szalikowcami. W końcu zniesmaczony takim traktowaniem przestał się pojawiać na stadionie Wisły. Sam Cupiał nigdy nie zaszczycił Kałuży 1 swoją obecnością, choć był zapraszany nie tylko na derby, ale też na otwarcie stadionu we wrześniu 2011.
199. derby Krakowa zostaną rozegrane we wtorek o godz. 20:30. Ostatnią "Świętą Wojnę" wygrała Cracovia. Pasy pokonały Wisłę przy Reymonta 22 po golu Sergiu Hanki.