Piłkarzy Korony Kielce i Górnika Zabrze wiosną czeka walka o utrzymanie. Bezpośrednie starcie w 21. kolejce PKO Ekstraklasy zakończyło się bezbramkowym remisem. Obydwaj trenerzy mogli czuć po spotkaniu niedosyt.
- Trzeba się cieszyć, że poza walką były też ciekawe momenty z obydwu stron. Cenimy sobie ten punkt, dopisujemy go po walce z bezpośrednim w tabeli rywalem, który pokazał w wielu momentach, że ma ciekawych i wartościowych piłkarzy, a my się im przeciwstawiliśmy - powiedział, cytowany przez portal korona-kielce.pl trener gospodarzy Mirosław Smyła . - Najbardziej jestem zadowolony z 30 minut drugiej połowy, którego esencją był piękny strzał Pacindy, ale bramkarz stanął na wysokości zadania. Później nerwowa końcówka, ratowaliśmy się dwukrotnie, ale od tego są zawodnicy, żeby to robić i udało się zdobyć punkt - dodał szkoleniowiec.
- Od pierwszej do ostatniej minuty dążyliśmy do tego, żeby wygrać. Było dużo emocji, aczkolwiek zabrakło bramek. Myślę, że z przebiegu meczu można ocenić, iż było to wyrównane spotkanie. Nikt nie kalkulował, a obydwa zespoły dążyły do tego, żeby zapunktować - powiedział opiekun Górnika Marcin Brosz. - Były newralgiczne momenty, kiedy Wolsztyński dograł do Angulo. Kolejna ważna dla nas akcja, to podanie Kopacza do Jirki. Szkoda, że nie zakończyło się to bramką. Jeśli chodzi o zagrania w defensywie, to warto podkreślić interwencję Martina, zadecydowały ułamki sekund i dla nas ta sytuacja skończyła się szczęśliwie - zakończył trener.
Czytaj także: II liga: fatalne wiadomości dla Widzewa Łódź. Urazy dwóch ważnych graczy
Czytaj także: PKO Ekstraklasa: dwadzieścia mgnień lata i jesieni. Taśma Peszki, kamienna twarz Marciniaka i Bida na początek
ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"