PP: Arka zatopiona w Wiśle

Marek Zieńczuk i Mauro Cantoro zapewnili Wiśle Kraków awans do półfinału Pucharu Polski. Biała Gwiazda planowo pokonała Arkę Gdynia 2:1.

Trener Maciej Skorża przed meczem dał jasno do zrozumienia: Wisła za wszelką cenę będzie chciała wygrać. I faktycznie. Po raz pierwszy w tym sezonie drużyna z grodu Kraka w meczu pucharowym wystąpiła w swoim najsilniejszym składzie. Co ciekawe od pierwszej minuty zagrał bohater ostatniego ligowego meczu z Ruchem Chorzów - Tomas Jirsak. Na ławce usiadł Cantoro, który potem jakby podirytowany tym faktem, wszedł na murawę i... zdobył gola.

Przez całe spotkanie przewagę miała Wisła, a gdynianie z rzadka stwarzali niewielkie zagrożenie pod bramką Mariusza Pawełka. Dość powiedzieć, że pierwszy celny strzał oddali dopiero w 50. minucie meczu. Jego autorem był Marcin Chmiest.

Wisła z kolei momentami grała aż nazbyt koronkowo, przez co przez długi okres czasu jej starania nie przynosiły zamierzonego rezultatu. A to wyraźnie irytowało fanów spod Wawelu, którzy przy Reymonta stawili się w liczbie 6 tysięcy. W końcu w ostatniej minucie pierwszej połowy po raz wtóry w tym sezonie błysnął geniusz Marka Zieńczuka. Pomocnik Wisły uderzał z rzutu wolnego i wkręcił piłkę w samo okienko bramki. Był to pierwszy gol Białej Gwiazdy zdobyty bezpośrednio z rzutu wolnego od niepamiętnych czasów.

W drugiej części meczu, mimo szczerych chęci piłkarzy z Pomorza, to Wisła nadal prowadziła grę. Inna sprawa, że momentami robiła to troszkę nieudolnie. Choć w 64. minucie powinno być 2:0. W idealnej sytuacji znalazł się Zieńuczk, jednak przeniósł piłkę nad poprzeczką bramki pilnowanej przez Norberta Witkowskiego. Jak jednak wiadomo, co się odwlecze to nie uciecze. Gol padł 3 minuty później. Wisła rozklepała obronę Arki, a tym który dopełnił formalności był argentyński pomocnik Mauro Cantoro.

Było po meczu. O tym samym pomyśleli zresztą zapewne wiślacy, bo rozluźnili się i chyba myśleli już tylko o dowiezieniu korzystnego wyniku do końca. Ich nieuwagę w doliczonym czasie gry wykorzystał Krzysztof Przytuła. 29-letni zawodnik z Gdyni dopadł do odbitej od słupka futbolówki i wpakował ją za kołnierz Pawełka.

Ostatecznie zamiast 2:0 skończyło się 2:1. Niespodzianki jednak nie było, a plan trenera Skorży został wykonany w stu procentach. - W pucharach nie zależy mi na pięknej grze, ale na tym, aby awansować - mówił przecież jakiś czas temu szkoleniowiec lidera Orange Ekstraklasy. No i udało się. Awans wywalczony.

Wisła Kraków - Arka Gdynia 2:1 (1:0)

1:0 - Zieńczuk 45'

2:0 - Cantoro 67'

2:1 - Przytuła 90+2'

Składy:

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Cleber, Kokoszka, Dudka, Zieńczuk, Sobolewski, Jirsak (72' Niedzielan), Piotr Brożek (90' Diaz), Boguski (59' Cantoro), Paweł Brożek.

Arka Gdynia: Witkowski - Sokołowski, Sobieraj, Przytuła, Kowalski, Ława, Moskalewicz, Łabędzki (46' Nawrocik), Wachowicz, Karwan, Wróblewski (46' Chmiest).

Żółta kartka: Dudka (Wisła) oraz Sobieraj (Arka).

Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa).

Widzów: 6500 (w tym 200 gości).

Źródło artykułu: