Na trybunach Wesoła Nowina. Niemieckie stadiony opanowują kibice-kolędnicy

Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: kibice Borussii Dortmund
Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: kibice Borussii Dortmund

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia stadiony Borussii Dortmund i Unionu Berlin zapełniają się, a kibice śpiewają przez 90 minut. Nie dopingują jednak swoich piłkarzy, bo nie ma żadnego meczu. To wspólne kolędowanie.

Ponad 65 tys. biletów zeszło na pniu. 15 grudnia stadion Signal Iduna Park wypełnił się jednak nie ze względu na kolejny mecz Borussii Dortmund w Bundeslidze czy Lidze Mistrzów. Jej kibice zebrali się tam tylko po to, by wspólnie śpiewać kolędy.

Imprezę zorganizowano po raz trzeci w historii. - Po tych dwóch niezwykle udanych wydarzeniach było jasne, że ustanowimy to jako tradycję w 2019 roku. W obecnych często gorączkowych czasach ważne jest, aby tysiące ludzi mogły spotkać się w domu naszego klubu i cieszyć się spokojnym i świątecznym czasem - powiedział Carsten Cramer, dyrektor zarządzający BVB.

Trzeba przyznać, że show na stadionie Borussii było niezwykłe. Podzielono je na dwie części po 45 minut każda. Piłkarski charakter imprezy utrzymywał się także dzięki udziałowi obecnych i byłych piłkarzy takich jak Marco Reus, Mario Goetze, Łukasz Piszczek czy Lars Ricken, jak również wyświetlaniu tekstów kolęd na płycie boiska.

Impreza w Dortmundzie była największa, ale to nie tutaj została zapoczątkowana. Pierwsza miała bowiem miejsce w Berlinie, na stadionie Unionu. Na jej pomysł wpadł w 2003 roku Torsten Eisenbeiser. - Po kilku złych meczach my, którzy zawsze stoimy razem, po prostu wróciliśmy do domów, nie życząc sobie nawzajem wesołych świąt. Zasugerowałem więc jednemu z przyjaciół, że powinniśmy się spotkać na stadionie w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia i zaśpiewać razem kolędy - wspominał na łamach "The Guardian".

Czytaj także: Polak z Unionu robi furorę

To nie było łatwe, bo stadion Unionu wspomnianego 23 grudnia 2003 roku był zamknięty. 89 kibiców weszło jednak "nielegalnie" i tak zapoczątkowali tradycję, która w 3 lata później stała się już oficjalnym wydarzeniem klubowym. Na dodatek rozszerzonym, bo mile widziani i zapraszani do udziału byli też fani innych drużyn. Każdy z nich dostawał świecę i broszurkę z tekstami, mógł się napić grzańca zwanego "Gluehwein".

Z czasem na tradycyjnym kolędowaniu zaczęli pojawiać się także turyści i piłkarze. - Świąteczny śpiew jest czymś niezwykłym. Zobaczyć te wszystkie świece i ludzi to po prostu coś bardzo fajnego - mówił o całym przedsięwzięciu Christian Stuff, były obrońca Unionu.

Powyższe słowa padły po tym, jak po raz pierwszy sprawiło, że stadion berlińskiego klubu wypełnił się po brzegi. A tak się dzieje regularnie już od kilku lat i nie inaczej będzie też w tym roku. Wszystkie bilety zostały już dawno wyprzedane.

Czytaj także: Polacy gwiazdami Bundesligi

ZOBACZ WIDEO: Sergiu Hanca kupił dom biednej rodzinie. Zobacz jak mieszkają

Źródło artykułu: