Porażka Jagiellonii Białystok z KGHM Zagłębiem Lubin (0:1) w 18. kolejce PKO Ekstraklasy spowodowała spore zmiany. Z funkcją trenera pożegnał się Ireneusz Mamrot, a jego miejsce tymczasowo zajął jego asystent Rafał Grzyb, który już w meczu z Lechią Gdańsk (niedziela, 15 grudnia o godz. 17:30) stanie przed okazją do debiutu. - Nie odczuwam większej ekscytacji w związku z tym, że po raz pierwszy poprowadzę zespół - mówi jednak dla oficjalnej strony internetowej klubu.
- Zawodnicy dobrze wiedzą, że jestem z nimi już prawie rok w sztabie szkoleniowym i traktują mnie jako trenera, a nie jako kumpla z boiska. Oczywiście to dla mnie coś nowego, bo nigdy wcześniej nie byłem w takiej roli. To trochę inne odczucie, ale podejście do wykonywanej pracy nie zmieniło się - dodaje.
Były kapitan Jagi uważa, że obecny moment jest dobry na przełamanie. Dlatego też ma nadzieję, że zmiana podziała motywująco na drużynę. Liczy, że w jej grze nie zabraknie odwagi i walki, która w poprzednim spotkaniu była widoczna dopiero po czerwonej kartce dla Ivana Runje.
ZOBACZ WIDEO: Cristiano Ronaldo ma tam swój pokój, Lewandowski będzie kolejny? Byliśmy w ośrodku, w którym Polacy będą przygotowywać się do Euro 2020
Kibice Jagiellonii ze strachem wypatrują meczu z Lechią, gdyż ta wyraźnie nie leży dla ich ulubieńców. Wystarczy rzut oka na statystyki: w trakcie 2,5-letniej pracy Mamrota udało się wygrać tylko raz. - Rywal jest bardzo niewygodny, bo ma dużą siłę rażenia w ofensywie, a gdy już strzeli gola, cofa się głęboko i skutecznie broni dostępu do swojej bramki. Uważam jednak, że nie jest to zespół, którego nie jesteśmy w stanie pokonać. (...) Musimy wierzyć w siebie, być odważni i czerpać radość z gry - podkreśla Grzyb w powyższej wypowiedzi.
Czytaj także: Mamrot uważa, że Jagiellonię ogarnął paraliż
36-latek nadal zastanawia się nad podstawowym składem na starcie z gdańszczanami. Nie wie jeszcze m. in. kto zastąpi w wyjściowym składzie Runje (zawieszony za przekroczenie limitu otrzymanych kartek - przyp. red.).