Dla obu drużyn był to idealny mecz na przełamanie. Wisła Kraków w ostatnich dziesięciu spotkaniach zdobyła tylko jeden punkt. Z kolei Górnik Zabrze nie wygrał poprzednich jedenastu spotkań. "Z kim, jak nie z Górnikiem/Wisłą" - powtarzali kibice tych zespołów. Stawka była duża, gdyż wygrany znacznie poprawiłby swoje morale w walce o udane zakończenie tegorocznej części ligowych rozgrywek.
Spotkanie idealnie rozpoczęło się dla Wisły Kraków. W 3. minucie prawym skrzydłem ruszył Michał Mak, który idealnie dośrodkował w pole karne do Pawła Brożka. Ten przypomniał sobie swoje najlepsze czasy i wręcz zabawił się z Borisem Sekuliciem. Obrońca Górnika nie zdołał zatrzymać 36-latka, a ten bez większych problemów pokonał Martina Chudego.
Po strzelonej bramce Wisła dobrze grała w defensywie. Zabrzanie nie potrafili stworzyć zagrożenia w polu karnym Białej Gwiazdy, a goście nastawili się na grę z kontry. Niewiele brakło, by w 30. minucie było 2:0 dla Wisły. Piłka wylądowała nawet w bramce, ale gol nie został uznany. Po wrzutce Macieja Sadloka na spalonym był przedłużający podanie Lukas Klemenz. Zabrzanie odetchnęli z ulgą.
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Trener Szwedów wspomina mecz z Polską: "Tomaszewski obronił karnego. Wygraliście 1:0. Nie lubię tego"
Po przerwie Górnik nie rzucił się do frontalnych ataków. Zabrzanie nadal szukali sposobu na defensywę przeciwników, a ci momentami bronili się całym zespołem. Obronny mur Białej Gwiazdy udało się przebić w 56. minucie. Po wrzutce Erika Janzy piłka trafiła do Łukasza Wolsztyńskiego, a ten obrócił się z piłką, oszukał obronę i pokonał Michała Buchalika. Dodajmy, że dwie minuty wcześniej Wolsztyński pojawił się na boisku.
Wydawało się, że Górnikowi będzie się grało łatwiej, ale już po chwili było 2:1 dla Białej Gwiazdy. Chuca otrzymał podanie od Brożka i precyzyjnie uderzył po ziemi z dwudziestu metrów. Chudy nie zdołał obronić tego strzału. Dla Hiszpana był to drugi gol w PKO Ekstraklasie. Pierwszego strzelił w sierpniowym starciu właśnie z Górnikiem Zabrze.
Po stracie gola znów Górnik atakował. Straty odrobił w 75. minucie. Idealnym podaniem ze skrzydła popisał się Igor Angulo, a niefrasobliwość Łukasza Burligi wykorzystał Jesus Jimenez. Ten strzałem głową zwieńczył akcję gospodarzy i zabrzanie znów mogli się cieszyć. Po chwili znów dał o sobie znać Angulo, który trafił w słupek. Górnik złapał wiatr w żagle i coraz odważniej naciskał na rywali.
W 83. minucie los uśmiechnął się do Górnika. Arbiter początkowo nie zauważył, jak Vullnet Basha w polu karnym kopnął Davida Kopacza, ale po długiej analizie systemu VAR zmienił zdanie i podyktował jedenastkę. Tę na gola zamienił Angulo, a w doliczonym czasie gry prowadzenie podwyższył Jimenez. Zabrzanie wygrali po 103 dniach.
Górnik Zabrze - Wisła Kraków 4:2 (0:1)
0:1 - Paweł Brożek 3'
1:1 - Łukasz Wolsztyński 56'
1:2 - Chuca 58'
2:2 - Jesus Jimenez 75'
3:2 - Igor Angulo (k.) 87'
4:2 - Jesus Jimenez 90+1
Składy:
Górnik Zabrze: Martin Chudy - Boris Sekulić, Przemysław Wiśniewski, Paweł Bochniewicz, Erik Janza - Mateusz Matras (77' Szymon Matuszek) - Kamil Zapolnik (54' Łukasz Wolsztyński), David Kopacz, Daniel Ściślak (46' Filip Bainović), Jesus Jimenez - Igor Angulo.
Wisła Kraków: Michał Buchalik - Łukasz Burliga, Rafał Janicki, Lukas Klemenz, Maciej Sadlok - Vullnet Basha - Jakub Błaszczykowski (73' Jean Carlos Silva), Chuca, Damian Pawłowski, Michał Mak - Paweł Brożek (59' Rafał Boguski).
Żółte kartki: David Kopacz, Boris Sekulić, Szymon Matuszek (Górnik Zabrze) oraz Chuca, Michał Mak, Lukas Klemenz (Wisła Kraków).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 9 612.
Zobacz także:
Gala 100-lecia PZPN. Andrzej Duda: Każdy Polak zna się na piłce najlepiej
PKO Ekstraklasa. Korona - Arka. Kielczanie wciąż bez zębów z przodu, gdyński okręt wypłynął ze strefy spadkowej