PKO Ekstraklasa. Korona - Arka. Kielczanie wciąż bez zębów z przodu, gdyński okręt wypłynął ze strefy spadkowej

Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Mateusz Młyński (z lewej) i Matej Pucko (z prawej)
Newspix / Michał Stańczyk / Na zdjęciu: Mateusz Młyński (z lewej) i Matej Pucko (z prawej)

Mająca w swoim składzie statystów na pozycjach napastników Korona Kielce przegrała 0:1 z Arką Gdynia. To już dziesiąty mecz na zero z przodu zespołu z Kielc. Gola na wagę zwycięstwa i wyjścia ze strefy spadkowej strzelił Maciej Jankowski.

Nawet w polskiej lidze, która nie należy do europejskich potentatów od napastnika powinno się wymagać nawet jak nie strzelonych bramek, to chociaż umiejętności przyjęcia piłki. Trener Mirosław Smyła wystawił jednak do składu napastnika tylko z nazwy. Uros Duranović potrafił nawet największych i najbardziej pobłażliwych swoich fanów doprowadzić do szewskiej pasji.

Czarnogórzec w ciągu kilku minut mógł mieć na swoim koncie nawet cztery bramki. Piłka go szukała, jednak cóż z tego, jak za żadnym razem mając przed sobą tylko bramkarza nie potrafił przyjąć piłki lub podbiec z nią przyklejoną do stopy przez kilka metrów? Piłkarz, który w tym sezonie jedynego swojego gola strzelił w meczu trzecioligowych rezerw w Tarnobrzegu pokazuje dokładnie skąd jego indolencja strzelecka.

Braku umiejętności nie mieli gdynianie. Grali od początku mocno na alibi, jednak w końcu przeprowadzili bramkową akcję. Adam Deja wrzucił piłkę w pole karne, tam Maciej Jankowski przeskoczył kilkanaście centymetrów niższego od siebie Mateusz Spychała i pokonał odprowadzającego wzrokiem piłkę bramkarza.

ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Zbigniew Boniek o meczu z Hiszpanią: Nie ma co się bandażować, zanim ma się ranę

Korona starała się atakować, jednak przy postawionym autobusie przez Arkę, a z takim mieliśmy do czynienia przez większość czasu, na niewiele to się zdało, skoro nie było komu strzelać goli. Główny hamulcowy Korony, podobnie jak Themistoklis Tzimopoulos został zmieniony przez trenera Smyłę już w przerwie.

Korona Kielce przeważała w praktycznie każdych statystykach, jednak w tej najważniejszej wciąż miała jednobramkową stratę. Kielczanie robili dużo by wyrównać, Arka ma jednak w bramce takiego fachowca, jak Pavels Steinbors. Łotysz szczególnie wykazał się w akcji, w której dobijający strzał Erika Pacindy Michal Papadopulos nie zdołał go pokonać z kilku metrów.

Arka Gdynia utrzymała jednobramkowe prowadzenie i dzięki zwycięstwu w Kielcach, wygrzebała się ze strefy spadkowej. Korona natomiast do niej wróciła i kielczanie po niezłym okresie wrócili na dół tabeli.

Korona Kielce - Arka Gdynia 0:1 (0:1)
0:1 - Jankowski 10'

Składy:

Korona Kielce: Marek Kozioł - Michael Gardawski, Ivan Marquez, Themistoklis Tzimopoulos (46' Rodrigo Zalazar), Mateusz Spychała - Erik Pacinda (75' Andres Lioi), Jakub Żubrowski, Adnan Kovacević, Matej Pucko - Michał Żyro, Uros Duranović (46' Michal Papadopoulos).

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Christian Maghoma, Luka Marić, Adam Marciniak - Marko Vejinović, Adam Deja - Mateusz Młyński, Michał Nalepa (85' Adam Danch), Maciej Jankowski - Fabian Serrarens (66' Rafał Siemaszko).

Żółta kartka: Kovacević (Korona).

Sędzia: Marcin Złotek (Stalowa Wola).

Widzów: 3 742.

Źródło artykułu: