PKO Ekstraklasa. Lechia - ŁKS. Kazimierz Moskal broni... obrońców. "Mówimy o całej formacji"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal

- Absolutnie nie widzę tego tak, że problem dotyczy czterech obrońców, bo my jako zespół musimy grać skutecznie w ofensywie i defensywie - zapowiada trener ŁKS-u Łódź Kazimierz Moskal przed meczem z Lechią Gdańsk.

W ostatnim czasie na obrońców Łódzkiego Klubu Sportowego spada sporo krytyki. Obrywa się m.in. Janowi Sobocińskiemu, który w poprzednim spotkaniu ligowym strzelił bramkę samobójczą. Szkoleniowiec biało-czerwono-białych jest zdania, że trzeba na to patrzeć inaczej.

Zobacz też: Maksymilian Rozwandowicz: Raz się nie nadajemy, a raz jesteśmy super

- Jeśli mówimy o obronie, mówimy o całym zespole, nie tylko o formacji obronnej - tłumaczył Kazimierz Moskal. - Najczęściej, gdy popełniamy błędy, kończy się to tym, że jest groźna sytuacja dla rywala, albo pada bramka. Gdy popełni błąd bramkarz, najczęściej wpada. Janek strzelił samobójczą bramkę ze Śląskiem. Ale w tej akcji straciliśmy piłkę na połowie przeciwnika. To była strata niewymuszona. Absolutnie nie widzę tego tak, że problem dotyczy czterech obrońców. My jako zespół musimy grać skutecznie w ofensywie i defensywie - wyjaśnił.

Czy to oznacza, że na środku obrony dojdzie do zmian? Moskal ma do dyspozycji trzech graczy - Kamila Juraszka, Jana Sobocińskiego i Maksymiliana Rozwandowicza. Ten drugi w tym roku kalendarzowym rozegrał najwięcej spotkań, biorąc także pod uwagę kadrę do lat 20 i 21.

ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020. Jerzy Brzęczek był wygwizdywany. "Nigdy nie było takiego trenera"

- Jeżeli Janek będzie w takiej dyspozycji, że uznamy, że najlepszy będzie dla niego odpoczynek. Jeszcze niedawno martwili się wszyscy, czy z nami zostanie, kto go kupi i za ile. Teraz chcemy z niego zrobić głównego winowajcę? Niedawno zaczął grać na wysokim poziomie, przebił się do reprezentacji, ma duże umiejętności. W naszej grze dużo nam daje. To, że popełnia błędy... są lepsze i gorsze momenty w karierze. To nie jest wspaniały okres. Kolejny mecz pozwoli mu wyciągnąć wnioski i samemu powiedzieć, że stać go, by lepiej grać i pomóc drużynie - stwierdził trener ŁKS-u Łódź.

Pod znakiem zapytania w sobotnim meczu stoi też występ Łukasza Sekulskiego, który narzekał na uraz pleców po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław dwa tygodnie temu. 

- Mamy opcje różne przygotowane. Łukasz zaczął trenować z zespołem, ale podejmiemy dopiero decyzję, czy będzie brany pod uwagę, czy lepiej mieć go w stu procentach na mecz z Cracovią. Tego na razie nie jestem w stanie powiedzieć - mówił Moskal na konferencji prasowej.

Sobotnie starcie może być meczem na przełamanie - zarówno dla łodzian, jak i dla gdańskiej Lechii, która nie jest w stanie wygrać ligowego meczu od 28 września i zwycięstwa z Legią w Warszawie.

- Lechia nie jest też w najlepszym momencie. Te oczekiwania są dużo większe. Zdobyli Puchar Polski, wicemistrz Polski. Ostatnie kolejki nie są najlepsze, ciąży na nich duża presja. Być może trzeba się spodziewać nerwowości na początku, ale myślę, że musimy się skupić na tym, by uporządkować tę grę i pokazywać to, co chcemy - powiedział szkoleniowiec beniaminka.

Czytaj także: Piotr Stokowiec chce uzdrowić swoją drużynę

W pierwszej rundzie gdy ŁKS tracił bramkę jako pierwszy, nie potrafił wygrać spotkania. Stąd także drużyna ma być czujna od pierwszych minut.

- Ten mecz ze Śląskiem dwa tygodnie temu tak przebiegał. Straciliśmy rytm po samobójczej bramce. Wiemy o tym, że jest trudno, gdy tracimy gole. Zawsze łatwiej jest gdy zdobywamy. Na pewno wtedy wszyscy lepiej się czujemy. Ale musimy być gotowi też na to, że takie rzeczy się dzieją. Strata bramki nie oznacza przecież, że jest koniec meczu. Musimy też mieć taki mecz, w którym odwrócimy losy. To nas odblokuje - przekonywał Moskal. 

Początek starcia Lechii z ŁKS-em na Stadionie Energa w Gdańsku o godzinie 20:00.

Komentarze (0)