W sobotę Piotr Stokowiec wróci na ławkę trenerską po tym, jak opuścił ją z powodu operacji. - Wyboru za dużego nie było. Dziękuję za dbałość o mnie. Ze zdrowiem wszystko w porządku. Teraz trzeba uzdrowić drużynę. Stan ogólny jest nie najgorszy, ale po ostatnim meczu mamy duży niedosyt. Nie graliśmy źle, ale detalami i niewykorzystaniem naszych sytuacji zostaliśmy bez punktu. To ironia losu, w poprzednich cztery meczach z Pogonią to szczecinianie byli lepsi, a my wszystkie wygraliśmy. Teraz statystyki i stworzone sytuacje były na naszą korzyść. To my byliśmy lepsi, ale zostaliśmy bez punktu. Ten mecz pokazał, że w nas jest dużo jakości, ale skuteczność w ofensywie i w defensywie jest do poprawy - powiedział trener Lechii Gdańsk.
To oni dali nam awans na Euro. Zobacz więcej!
Po pięciu meczach bez zwycięstwa jest to trudny moment dla zespołu. - Wiadomo, że są trudności i one wcześniej czy później dotykają każdego i każdą drużynę. Nie da się cały czas wygrywać, ale zła passa nie trwa wiecznie. Jak się wie co się robi i ma przekonanie do tego, to trzeba być konsekwentnym i cierpliwym. Jak się widzi potrzebę zmian, to się je dokonuje. My potrzebujemy zwycięstwa i jeden mecz będzie miał ogromne znaczenie. W najbliższym spotkaniu szukamy trzech punktów. My nie jesteśmy daleko od seryjnego wygrywania - zauważył Piotr Stokowiec.
- Ta drużyna jeszcze dwa miesiące temu zagrała najlepszy mecz w historii z Broendby, wygrała na Łazienkowskiej i zdobyła Superpuchar Polski. Ostatni miesiąc był zły dla nas. Złamany nos Michała Nalepy, kontuzja i choroba Sławka Peszki, anginy, drobne urazy. Teraz doszła do tego absencja Udovicicia i kontuzja Mihalika. Teraz się do tego zaadaptowaliśmy, jest większy spokój, nikt nie doznał urazu. Szkoda tylko, że wypadł Błażej Augustyn. Tamta przerwa na kadrę była dużo trudniejsza. Teraz jest więcej spokoju, zawodnicy wrócili z kadr i grają na nich dużo. Mam poczucie, że mamy wszystko pod kontrolą - uspokoił Stokowiec.
ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Dziwne zmiany Brzęczka w meczu z Izraelem. "Nie rozumiem o co mu chodziło"
Gdańszczanie wciąż jednak nie mają komfortu pracy. - Nie chcę się zasłaniać absencjami Udovicicia czy kontuzjami, wierzę w swoją pracę. Jesteśmy źli i ostatni mecz przelał czarę goryczy. Na bazie podrażnionej ambicji i niesprawiedliwości pójdziemy w górę i zacznie to się przekładać na punkty. Wiem, że kibice są poirytowani, ale gramy lepiej niż w ubiegłym sezonie. Zdarzają się rzeczy, które nie powinny się zdarzać, jak głupio stracone bramki, gole w doliczonym czasie gry. Los ostatnio nas doświadcza, ale szukamy przyczyn. Gra w ofensywie poszła w górę, brakuje nam konsekwencji. Zdarzają się rzeczy, które nie powinny się zdarzać i przekłada się to na wynik. My jesteśmy w stanie spędzić święta w dobrych nastrojach. Po drodze mamy Puchar Polski i na to się przygotowujemy. Trzeba zacząć od pierwszego zwycięstwa, później będziemy potrafili wygrywać seryjnie - ocenił.
Jerzy Brzęczek wyróżniony. Zobacz więcej!
ŁKS Łódź zdaje się być zespołem, który do Gdańska przyjedzie bez zaciśniętej gardy. - Zawsze każdy ma coś do stracenia. My musimy patrzeć na to, co mamy do zyskania. Największy stres budzi to, co mamy do stracenia. Jak wspominam ostatni mecz z ŁKS-em, to rzuca się dużo jakości ze strony tej drużyny. Ona robi postępy i gra dobrze w piłkę, choć wynikowo się nie broni. ŁKS zdobył 12 goli z ataku pozycyjnego, co jest ewenementem. Czeka nas interesujący mecz, bo ŁKS będzie chciał pokazać swoje walory oraz sprawić psikusa. My chcemy wygrać. Jak chcemy grać o najwyższe cele, musimy narzucać nasz styl gry. Mamy swoje ambicje i chcemy wrócić do czołówki. Do tego prowadzą zwycięstwa - przyznał Piotr Stokowiec.
Lechia Gdańsk ma problemy ze zwycięstwami nad drużynami z dolnej części tabeli. - Mourinho powiedział kiedyś, że mistrzostwa nie zdobywa się z drużynami z górnej półki, a z zespołami które są w dole tabeli. Na pewno tamten sezon był bardzo dobry dla nas. Występuje zjawisko zatrucia złotem i samozadowolenia. Nowy sezon zaczęliśmy Superpucharem i zabrakło nam determinacji w podświadomości. Wracamy teraz do korzeni i do tego, co było dla nas najważniejsze w tamtym sezonie. Jesteśmy w stanie wrócić do dobrej gry, bo mamy atuty. Całą sztuką jest zbalansowanie defensywy z ofensywą i zamykanie meczów. W tych które graliśmy, brakowało nam instynktu killera. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Wiemy nad czym mamy pracować. Wierzę w to, że przed nami bardzo owocny okres - podsumował szkoleniowiec.