Sezon 2024/2025 jest trudny dla Jakuba Kamińskiego. 22-latek zmagał się z licznymi problemami zdrowotnymi, dlatego wypadł z rotacji trenera Ralpha Hasenhuettla. Wiele meczów rozpoczynał na ławce rezerwowych, a brak minut sprawił, że pojawiały się myśli o opuszczeniu Bundesligi.
Podczas zimowego okienka transferowego pojawiła się propozycja przejścia do Olympiakosu Pireus. Jako pierwszy pisał o niej dziennikarz Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl. W rozmowie z "Kickerem" Polak potwierdził, że mógł odejść do greckiego klubu. Nie zdecydował się jednak na taki krok.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
- Trener powiedział mi, że mnie potrzebuje - powiedział Kamiński. Kadrowicz reprezentacji Polski zaufał więc Hasenhuettlowi i pozostał w barwach "Wilków".
- To na pewno nie była łatwa decyzja, bo zawsze patrzę na sytuację zawodnika. Jeśli nie ma zbyt wielu minut na boisku, to dla piłkarza jest to trudne - stwierdził szkoleniowiec.
Ostatnio Kamiński wszedł na boisko w drugiej połowie i przyczynił się do wywalczeniu remisu (1:1) przez VfL Wolfsburg w starciu z FC St. Pauli. Za ten występ zebrał wiele pochwał.
Trener Hasenhuettl podkreślił, że zmiany, w tym wprowadzenie Kamińskiego, dodały drużynie "więcej energii". - Próbowaliśmy zagrać szybciej, co przyniosło nam rzut karny - powiedział trener. Kamiński nie tylko wywalczył "jedenastkę", ale także stworzył szansę na zwycięstwo dla Mohammeda Amoury, jednak ten nie zdobył gola.
- Nie mogę być całkowicie zadowolony z tego sezonu. Trzykrotnie byłem kontuzjowany, raz palec, raz stopa, jeszcze raz ręka. Często nie byłem w pełni sprawny, ale zawsze czekałem na swoją szansę - wyznał Kamiński.