Premier League. Andrzej Twarowski, komentator CANAL+ SPORT: Piątek w Evertonie? Jestem na tak

Getty Images / Marco Canoniero/LightRocket  / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Getty Images / Marco Canoniero/LightRocket / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

"Everton na pewno stać na zatrudnienie Krzysztofa Piątka. Wydatek na poziomie 50-60 mln funtów byłby do udźwignięcia dla klubu z Goodison Park" - pisze komentator CANAL+ SPORT Andrzej Twarowski.

Krzysztof Piątek w Premier League? Taki transfer jest możliwy, bo Everton potrzebuje skutecznego napastnika. Wydatek na poziomie 50-60 mln funtów jest dla nich do udźwignięcia i mógłby rozwiązać problemy z ich ofensywą.

Kłopoty ma także West Ham United, który gra poniżej oczekiwań. Kibice z utęsknieniem czekają na powrót Łukasza Fabiańskiego.

Jednak wydarzeniem kolejki będzie powrót Jose Mourinho do Premier League. Portugalczyk podpisał umowę z Tottenhamem, który zwolnił Mauricio Pochettino. W sobotę oczy będą skierowane właśnie na stadion West Hamu, który zmierzy się z Kogutami.

ZOBACZ WIDEO: Premier League. O.S.T.R wkracza do gry!

O tym wszystkim pisze dla WP SportoweFakty, przed 13. kolejką Premier League, ekspert od angielskiej piłki, komentator Canal+Sport, Andrzej Twarowski.

Pochettino out, Mourinho in

Na rozstanie Pochettino z Tottenhamem zanosiło się od pewnego czasu. Z obozu "Kogutów" dochodziły niepokojące wieści. Trener coraz rzadziej uczestniczył w zajęciach drużyny. Piłkarze nazywali go ponoć "Wielkim Bratem", bo treningi oglądał ze swojego gabinetu. Nie raz i nie dwa wbijał szpilki swojemu przełożonemu mówiąc, że nie jest menedżerem tylko trenerem, bo nie dostaje odpowiednich środków na wzmocnienia. Coraz mocniej był wyczuwany brak chemii i porozumienia między Pochettino a piłkarzami i dyrektorem wykonawczym.

Paradoksalnie do rozstania doszło w momencie, w którym Argentyńczyk wreszcie dostał fundusze na transfery i dokonał wzmocnień. Jednak nawet to nie sprawiło, że wyglądał na człowieka zadowolonego, uśmiechniętego i pełnego werwy. Pod względem czysto sportowym zespół wyglądał w ostatnim czasie fatalnie. Klęska u siebie z Bayernem (2:7) w Lidze Mistrzów, sromotna porażka z Brighton w Premier League, odpadnięcie z Pucharu Ligi z Colchester. Nagromadzenie złych wyników było wręcz zdumiewające. Zespół zwyczajnie przestał funkcjonować, zaczął wyglądać jak grupa wypalonych, zmęczonych sobą ludzi. Zresztą średnie wyniki w lidze tak naprawdę ciągną się za "Kogutami" od początku 2019 roku. Ten nieciekawy obraz drużyny został całkowicie zamaskowany awansem do finału Ligi Mistrzów. Chociaż prawdę mówiąc londyńczycy w meczach ćwierćfinałowych i półfinałowych mieli całą furę szczęścia. Tak dla porównania zobaczmy, jak po przegranym finale Ligi Mistrzów z Realem odnalazł się Klopp i Liverpool, a jak Pochettino i Tottenham.

-> Niespodziewany cel Tottenhamu. Jose Mourinho chce Zlatana Ibrahimovicia

Teraz Daniel Levy postanowił zagrać va banque i wziął Mourinho. Swoją drogą ciekawe, jak Portugalczyk zareagował na wieść, że pierwszym wyborem jego nowego szefa był Brendan Rodgers. Generalnie zewsząd słychać głosy, że Tottenham popełnia błąd, że Mourinho wszystko zepsuje i wszystkich skłóci. Jednak warto przypomnieć, że on wszędzie, gdzie się pojawiał, potrafił każdego w sobie rozkochać. I co najważniejsze osiągał sukcesy, wstawiał trofea do gabloty. Jakby na to nie spojrzeć, z nim na ławce Manchester United United wrócił do Ligi Mistrzów, z nim zdobył Ligę Europy, Puchar Ligi i zakończył rozgrywki ligowe tylko za Manchesterem City. Jeśli podobnie potoczy się jego przygoda z Tottenhamem, to czy ktoś zakwestionuje zakontraktowanie Portugalczyka? A szczerze mówiąc piłkarze, których będzie miał do dyspozycji na White Hart Lane, wcale nie są gorsi od tych, z którymi Mourinho pracował na Old Trafford.

Tottenham ma dziś najlepszy stadion na świecie, ma najlepszy ośrodek treningowy, ma kadrę piłkarzy wartą niemal miliard funtów, ma wielu młodych, zdolnych piłkarzy w swojej akademii. Do pełni szczęścia brakuje tylko trofeów. I tego najbardziej teraz chcą kibice Tottenhamu. Ich ostatnim momentem chwały było wygranie Pucharu Ligi w 2008 roku! Wystarczy spojrzeć na dokonania Mourinho w poszczególnych klubach, a potem zadać sobie jedno proste pytanie: czy z nim na ławce trenerskiej szanse na trofeum rosną czy maleją?

"West Ham United potrzebuje jakościowego skoku"

West Ham na pewno pasuje do kategorii największych rozczarowań po 12 kolejkach sezonu. Zespół, który jest systematycznie wzmacniany, który ma uznanego menedżera, ponad 50 tysięcy kibiców na każdym domowym meczu, wciąż nie może zacząć grać na miarę swoich możliwości i ambicji. Oczywiście kontuzja Łukasza Fabiańskiego w tym nie pomaga. Jego pozycja jest niepodważalna. W końcu mówimy o najlepszym piłkarzu londyńczyków w poprzednim sezonie. Występy jego zmiennika Roberto faktycznie wołają o pomstę do nieba. Jednak obwinianie za wszystko Hiszpana byłoby spłyceniem tematu. Gdybyśmy dziś zadali sobie pytanie, w którym miejscu boiska ten zespół funkcjonuje na odpowiednim poziomie, to odpowiedź brzmi – w żadnym. Obrona dziurawa, bramkarz nie pomaga, pomoc nie umie przejąć kontroli nad grą, atak to pojedyncze indywidualne zrywy. Do tego wszystkiego mogą pojawić się zarzuty o braku odpowiedniej ambicji, mobilizacji wewnątrz zespołu. Porażka 0:4 z Oxfordem (3 poziom rozgrywkowy) w Pucharze Ligi jest tego jaskrawym przykładem. A musimy pamiętać, że w poprzednim sezonie drużyna również skompromitowała się Pucharze Ligi dając sobie wbić 4 gole Wimbledonowi (3 poziom rozgrywkowy).

Czytaj też: Krzysztof Piątek może mieć kłopoty. Oliver Giroud na celowniku AC Milan

Kibice "Młotów" mają uzasadnione powody do niepokoju, a pozycja Manuela Pellegriniego słabnie z każdym kolejnym meczem. Ewentualny powrót do zdrowia Łukasza Fabiańskiego na pewno wpłynie pozytywnie na jakość całej drużyny. Jednak nasz reprezentant może zagrać tylko na jednej pozycji. A jakościowy skok jest potrzebny właściwie wszędzie.

Piątek w Evertonie? Jestem na tak

Sam Piątek swoim wywiadem dla TVP Sport uruchomił lawinę spekulacji na temat swojej przyszłości. Everton pojawia się w domysłach włoskich dziennikarzy z kilku powodów. To klub, który od dłuższego czasu nie może uporać się ze znalezieniem specjalisty od strzelania goli. Ten problem pozostaje nierozwiązany od odejścia Lukaku do Manchesteru United. Transfer Moise Keana na razie okazuje się niewypałem. Tosun nie wygląda na zawodnika, który nagle stanie się gwarantem dwucyfrowej liczby goli.

Ponadto Everton na pewno stać na zatrudnienie Polaka. Wydatek na poziomie 50-60 mln funtów byłby do udźwignięcia dla klubu z Goodison Park. Zresztą w całą ewentualną transakcję można wplątać także Keana, który mógłby powędrować w drugim kierunku. Jednak to oczywiście są bardziej transferowe zabawy niż poważne przymiarki. Wykluczyć niczego nie można, ale na pewno zdecydowanie większe szanse są na to, że zimą Piątek nie zamieni Włoch na Anglię. Jeśli o mnie chodzi to jestem zdecydowanie na tak. Oczywiście Everton to nie Milan, ale z drugiej strony Serie A to nie Premier League.

Źródło artykułu: