Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: W sobotę zmierzycie się z ŁKS-em Łódź. To kolejne spotkanie z drużyną z dolnej części tabeli, a mecze z zespołami nie wychodzą wam w tym sezonie najlepiej. Dlaczego?
Mario Maloca, piłkarz Lechii Gdańsk: Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Zobaczymy jak będzie. Jesteśmy przygotowani i wszyscy są w dobrej dyspozycji. Przegraliśmy ostatni mecz z Pogonią Szczecin, ale zagraliśmy lepiej. Mam nadzieję że idziemy do przodu i że przerwiemy serię.
Jak wyglądają wasze przygotowania do meczu z ŁKS-em?
Przerwę na reprezentację wykorzystaliśmy dobrze, ale jak dokładnie to wyszło zobaczymy podczas sobotniego meczu. Było dużo ciężkich treningów i wszystko jest przygotowane na ten mecz. Mam nadzieję, że zła seria się skończy.
Czy patrzycie na to spotkanie przez pryzmat pierwszego spotkania w Łodzi zakończonego bezbramkowym remisem?
Teraz ten mecz nie będzie dla nas łatwy, pamiętamy o ostatnich pięciu meczach bez wygranej. Teraz musimy patrzeć przede wszystkim na siebie i skupić się na tym co robimy. Według mnie ŁKS jest lepszym zespołem niż w pierwszych kolejkach, ale gramy w domu i musimy wygrać ten mecz.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Jerzy Brzęczek dobrze przygotował kadrę? "Wierzę, że pierwsza połowa z Izraelem to nie był przypadek"
Mirosław Smyła: Nie wszystko da się od razu przenieść na boisko. Zobacz więcej!
Czy dla obrońcy frustrujące jest to, że w tym sezonie rzadko gracie na zero z tyłu?
Pięknie byłoby zawsze grać na zero z tyłu, ale nie miałbym nic przeciwko temu, by wygrać 4:3. Wszyscy muszą atakować i bronić razem i wtedy będzie łatwo.
Jak wygląda pan fizycznie po kolejnej kontuzji?
Mam problemy od początku sezonu po raz pierwszy w życiu. Wcześniej nie miałem żadnych kontuzji, a tutaj mnie złapały. Teraz jestem półtorej miesiąca na pełnym treningu i wszystko zaczyna wyglądać dobrze. Zagrałem cały mecz z Pogonią i teraz jestem do dyspozycji trenera by znów wystąpić.
Gdy wracał pan do Lechii, wszyscy liczyli na to, że znów będzie pan liderem defensywy. Powrót nie wygląda jednak najlepiej na ten moment.
Ja też myślałem że będę grał, nie przyszedłem tu by siedzieć na ławce. Pierwszy mecz Superpucharu Polski był dobry w moim wykonaniu, ale później bardzo dobrze w każdym spotkaniu grali Błażej Augustyn i Michał Nalepa. Według mnie byli najlepszymi zawodnikami i to normalne, że trener nie robił zmian. Później, gdy dostałem szansę, doznałem kontuzji i było mi ciężko. Teraz jestem gotowy i mam nadzieję, że zostanę na zawsze w składzie.
Jakie dokładnie były to kontuzje?
Najpierw w meczu przeciwko Wiśle Kraków Aleksander Buksa mnie nadepnął i miałem pękniętą kość. Później doznałem kontuzji łydki w meczu rezerw. Wróciłem za szybko i zagrałem z Zagłębiem Lubin, po czym doznałem kontuzji mięśnia przywodziciela. Dla mnie był to trudny moment. Nie jestem zawodnikiem, który leży w pokoju masera i ogląda mecze. Teraz już chcę grać.
W tej rundzie gra pan mało, ale miał pan już dwie sytuacje bramkowe.
Tak, to prawda. W meczu z Zagłębiem Lubin moja reakcja była bardzo słaba, a z Pogonią było już dużo lepiej, ale trafiłem w słupek. Byłem pewien, że strzelę bramkę, ale się nie udało. Mam nadzieję, że zaczniemy strzelać ze stałych fragmentów gry. Na treningu strzelamy gole, ale na meczach już nie. Musimy kontynuować naszą pracę.
Wysoka oferta za Michała Karbownika. Zobacz więcej!
A czy forma pana konkurentów do składu - Nalepy i Augustyna - pana zaskoczyła?
Nie, bo oglądałem mecze Lechii i wiem, że grali bardzo dobrze. W tym sezonie nawet lepiej niż w poprzednim, ale ja nie przyszedłem siedzieć na ławce. Kontuzje mnie trochę rzuciły do tyłu, ale teraz chcę kontynuować grę do końca sezonu.
Lechia Gdańsk nie wygrała pięciu meczów z rzędu i mieliście przerwę na kadrę.
To jest najgorsze! Od razu po meczu z Pogonią mówiliśmy sobie, że chcemy grać już za trzy dni i to byłoby dla nas najlepsze. Teraz musimy skupić się na meczu z ŁKS-em Łódź i zacząć bardzo dobrą serię, by wygrywać wiele spotkań do końca roku. Musimy uwierzyć w to, co robimy. Stwarzamy sobie okazje i chcemy wygrać. To idealny mecz dla ŁKS-u Łódź, który nie ma nic do stracenia. My skupiamy się na nas i chcemy zagrać na sto procent.