PKO Ekstraklasa. Wisła Płock - Cracovia. Radosław Sobolewski kontra Michał Probierz, czyli zimna wojna

Agencja Gazeta / Jakub Porzycki / Radosław Sobolewski i Michał Probierz przed 195. derbami Krakowa
Agencja Gazeta / Jakub Porzycki / Radosław Sobolewski i Michał Probierz przed 195. derbami Krakowa

Dla Michała Probierza Radosław Sobolewski nie istnieje, Sobolewskiemu nie przechodzi przez gardło określenie "trener Probierz". Mecz Wisła Płock - Cracovia to kolejna odsłona zimnej wojny - najdłuższego konfliktu w historii najnowszej polskiej ligi.

W tym przypadku czas nie leczy ran, które pozostają niezabliźnione od 7 lat. Geneza konfliktu między Michałem Probierzem a Radosławem Sobolewskim sięga 2012 roku, kiedy pierwszy był trenerem Wisły Kraków, a drugi kapitanem zespołu z Reymonta 22.

Dopóki Sobolewski biegał po boiskach ekstraklasy, mogli się mijać w tłumie, ale kiedy były reprezentant Polski postanowił zostać trenerem (2016), stało się jasne, że ich drogi się skrzyżują. I doszło do tego prędzej niż później.

Niegodny podania ręki

13 maja 2017 roku. Walcząca o mistrzostwo Jagiellonia Probierza podejmuje Wisłę, a gości - w zastępstwie za zdyskwalifikowanego Kiko Ramireza - ma poprowadzić Sobolewski. Przy okazji tego meczu dochodzi do zgrzytu, o którym będzie mówiła cała piłkarska Polska.

ZOBACZ WIDEO: Wisła Kraków w poważnym kryzysie. "Dzieje się coś dziwnego"

Według wprowadzonego przez władze ligi zwyczaju, przed pierwszym gwizdkiem trenerzy mają witać się przy linii z sędziami i ze sobą nawzajem. Nie tym razem. Widząc zbliżającego się Sobolewskiego, Probierz ostentacyjnie odwraca się od niego, by nie uścisnąć jego dłoni.

Probierz chłodno wita Sobolewskiego nie tylko przy linii bocznej. Jagiellonia wygrywa 2:0 i pozostaje liderem rozgrywek, jednocześnie grzebiąc nadzieje Wisły na awans do rozgrywek UEFA. Najwięcej mówi się jednak o geście trenera białostoczan. Jeśli dotąd ktoś nie dowierzał w konflikt Probierza i Sobolewskiego, to teraz dostał na to niezbite dowody.

Sobolewskiego zachowanie Probierza boli tym bardziej, że "bycie uznanym za niegodnym podania ręki" to dla wiślaka największa obelga. To dosłowny cytat z Henryka Reymana - legendarnego piłkarza Białej Gwiazdy, którego słowa są mottem klubu z Reymonta 22. Sobolewski zna je na pamięć - dzień w dzień czytał je na ścianie szatni.

Nikt nie wymaga od was samych zwycięstw. Czasem i przegrać przychodzi. Ale każdy ma prawo żądać od was ambitnej i nieustępliwej walki. Nie dopuśćcie do tego, aby ludzie uznali was za niegodnych... podania ręki

Sobolewski nie musi długo czekać na okazję do rewanżu. Siedem miesięcy później panowie staną naprzeciw siebie w derbach Krakowa. Probierz jako trener Cracovii, Sobolewski jako tymczasowy trener Wisły. To jedne z najbardziej pamiętnych derbów w historii.

Zdjęcie sezonu

Przed meczem iskrzy. W odpowiedzi na pytanie o relacje z byłym podopiecznym, Probierz gra pauzą i robi wymowną minę. Dopytany o gest z Białegostoku, odsyła do "Ojca chrzestnego": - Jest taka książka Mario Puzo, która uczy, że najważniejsza w życiu jest lojalność.

Sobolewski nie pozostaje dłużny. Odnosi się do wydarzenia z Białegostoku w taki sposób, że przekuwa upokorzenie w sukces. Przynajmniej w oczach kibiców Wisły. - Proszę mi wierzyć, że to bardzo dobrze o mnie świadczy, że pan Probierz nie podał mi ręki - mówi.

Czytaj również -> Wawrzynowski: Anatomia upadku Lecha Poznań

13 grudnia 2017 roku. Oczy piłkarskiej Polski zwrócone są na Kałuży 1, gdzie tuż przed pierwszym gwizdkiem ma dojść do bezpośredniej konfrontacji zwaśniowych trenerów. Jako pierwszy przy sędziach ustawia się Probierz i ostentacyjnie opuszcza dłonie, gdy dołącza do nich Sobolewski.

Ten, po przywitaniu się z arbitrami, tylko patrzy rywalowi głęboko w oczy. Żaden z nich nie ma zamiaru podać dłoni swojemu vis a vis. Powietrze gęstnieje, a dla obecnych na stadionie chwila ta wydaje się trwać wiecznie. Moment, w którym trenerzy przeszywają się wzrokiem, udaje się uchwycić Jakubowi Porzyckiemu z "Agencji Gazeta". To zdjęcie sezonu i jedno z najlepszych ujęć w historii Świętej Wojny.

Radosław Sobolewski i Michał Probierz przed 195. derbami Krakowa
Radosław Sobolewski i Michał Probierz przed 195. derbami Krakowa

Na boisku górą jest Sobolewski. Wisła roznosi Cracovię na jej stadionie 4:1, odnosząc najwyższe derbowe zwycięstwo na terenie Pasów od 1931 roku. Gdy Carlitos strzela gola na 3:0, Sobolewski rusza wzdłuż linii bocznej w kierunku Probierza i mrozi go wzrokiem. Ten triumfalny marsz przechodzi do historii derbów Krakowa.

- To jedna z najbardziej bolesnych porażek w mojej karierze. Nawet 1:5 z Jagiellonią na Wiśle tak nie bolało. Jedna grupa kibiców była bardzo szczęśliwa, wyzywając mnie, a druga była na mnie zła. Trener jednak czasem musi przyjąć parę ch*** i kilka cierpkich słów - powie Probierz.

Trener-widmo i nie-trener

Przed sobotnim meczem Probierz i Sobolewski nie chcą dolewać oliwy do ognia, ale i bez tego pod przykrywką wrze. Opiekun Cracovii udaje, że trener Wisły dla niego nie istnieje.

- Prosimy o niezadawanie pytań dotyczących personalnie trenera Radosława Sobolewskiego, gdyż trener Michał Probierz nie będzie do tych pytań się odnosił - przekazał przed przedmeczową konferencja prasową rzecznik prasowy Cracovii Przemysław Staniek.

W Płocku na taki pomysł nie wpadli, ale Sobolewski na pytanie o szkoleniowca Pasów reaguje nerwowo. Zapytany przez jedną z dziennikarek o to, czy tym razem poda rękę Probierzowi, odparł krótko: - To jest sprawa między mną a Probierzem.

Czytaj również -> Kmita: Probierz. odgonił demony przeszłości

Na sugestię, że to ważny temat, bo rozpala emocje, a podanie ręki na przywitanie jest mile widzianym gestem, odpowiedział ostrzej: - No widzę, że to rozpala emocje. Pani długo nie było i specjalnie przyszła pani, żeby akurat to pytanie zadać. Tak jak powiedziałem: to jest sprawa między mną a Probierzem.

Dla Probierza opiekun Nafciarzy nie istnieje, natomiast Sobolewskiemu przez gardło nie przechodzi "trener Probierz". Ilekroć musi o nim wspomnieć, z jego ust nie pada to określenie. Nawet w trakcie ostatniej konferencji prasowej wielokrotnie używa nazwiska szkoleniowca Cracovii, ale ani razu nie tytułuje go trenerem. To oznacza, że przed sobotnim meczem w Płocku znów może dojść do scen.

Przegonili "Hitlera"

Probierz wyjątkowo długo pielęgnuje w sobie urazę do Wisły Kraków i samego Sobolewskiego, ale czy może być inaczej, skoro mający problem z zaakceptowaniem zasad swojego szkoleniowca wiślacy przezwali go... "Hitlerem"? Wpadli na ten pomysł w czasie przygotowań do sezonu 2012/2013, kiedy Probierz mocno przykręcił im śrubę. Uznali, że będzie to odpowiedni pseudonim dla często podnoszącego głos trenera, który żyje według niemieckiego powiedzenia "Ordnung muss sein" (niem. "porządek musi być"), a w drużynie nie uznaje demokracji.

Probierz przejął Wisłę w marcu 2012 roku i - jak to ma w zwyczaju - zaczął rządzić twardą ręką. Nie bał się niepopularnych decyzji i kto nie potrafił mu się podporządkować, lądował w rezerwach. Ruch był też w drugą stronę i Probierz przywrócił do łask Patryka Małeckiego.

- Piłkarze nie mają ze mną problemów, jeśli postępują według moich zasad. Najważniejsza jest drużyna i każdy musi to zrozumieć. Wtedy może liczyć na moje wsparcie - mówił.

Z drugiej strony potrafił ostro zaatakować zawodników w mediach. - Na boisku trzeba zasuwać. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że ktoś sobie chce pograć. Jak ktoś sobie chce pograć, to zapraszam do TKKF-u - stwierdził po jednym z nieudanych meczów, a mowa przecież o ówczesnych mistrzach Polski.

Takie wypowiedzi w połączeniu z autorytarnym stylem rządzenia napotkały na opór szatni. Na czele rebelii stał właśnie Sobolewski. Jako niemal rówieśnik szkoleniowca - Probierz jest tylko o cztery lata starszy - nie dał mu się zastraszyć krzykiem i pozwalał sobie na głośne niezgadzanie się z przełożonym.

Michał Probierz jako trener Wisły Kraków
Michał Probierz jako trener Wisły Kraków

Słowa Probierza o "Ojcu chrzestnym" i lojalności stają się zrozumiałe, gdy przypomnimy sobie, w jakim miejscu kariery był Sobolewski, gdy Probierz przejął Wisłę. Piłkarz rehabilitował się po urazie ścięgna Achillesa, którego operację przechodził dwa razy - jedna po drugiej. W sumie pauzował pół roku, tracąc niemal cały sezon, a do gry wrócił dopiero na cztery ostatnie kolejki.

Probierz nie dopuścił do tego, by przygoda tak zasłużonego dla Wisły piłkarza dobiegła końca w takich okolicznościach. Nie miał nic przeciwko temu, by klub przedłużył kontrakt z nękanym przez problemy zdrowotne 36-latkiem. Wysoko cenił jego umiejętności piłkarskie i zdolności przywódcze. Liczył na to, że pomoże zbudować pomost między nim a zespołem. Choć przed kolejnym sezonem na Reymonta 22 wrócił Arkadiusz Głowacki, decyzją szkoleniowca kapitanem zespołu pozostał Sobolewski. Probierz zaufał Sobolewskiemu, ale nie wiedział jeszcze wtedy, że ukręcił na siebie bicz.

Wisła źle rozpoczęła rozgrywki, a gdy w 10. kolejce uległa Piastowi Gliwice, zniechęcony konfliktem z zespołem Probierz podał się do dymisji. - Mówiono o mnie, że uciekłem z Wisły. A ja po prostu odszedłem stamtąd, bo uznałem, że nie ma sensu z ludźmi tam zatrudnionymi pracować - mówił kilka miesięcy później "Faktowi", dodając: - Z piłkarzami. Moje przekonanie potwierdziła ligowa tabela. Faktem jest, że Wisła to jedyny klub, w którym mi się nie udało. Ale to nie mogło się udać. To moja największa zawodowa porażka.

***

Mecz 15. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock - Cracovia zostanie rozegrany w sobotę o godz. 15:00. Jeśli Pasy wygrają, zostaną nowym liderem rozgrywek. Nafciarze w razie zwycięstwa zrównają się punktami z pierwszym w tabeli Piastem Gliwice.

Źródło artykułu: