Marzec 2019. Pogrążony w kryzysie Real Madryt przegrał walkę o wszystkie możliwe trofea. Santiago Solari miał fatalną prasę, a czarę goryczy przelały porażki z Ajaksem Amsterdam (1:4) oraz dwukrotnie z Barceloną (0:3 w Pucharze Króla oraz 0:1 w La Lidze). Prezydent Florentino Perez nie wytrzymał i zamierzał zatrudnić trzeciego trenera w jednym sezonie. Wybór był oczywisty.
Zinedine Zidane dostał telefon od najważniejszej osoby w Realu i bez wahania przyjął ofertę. - Jestem tutaj, bo zadzwonił do mnie prezes. Kocham ten klub i tu jestem - mówił na pierwszej konferencji prasowej. Legenda klubu okazała się asem w rękawie Pereza, który musiał ściągnąć go z ponad dziewięciomiesięcznych wakacji.
Czytaj także: Juventus FC - Lokomotiw Moskwa. Mecz liderów z Polakami
Tu Zidane rozdawał karty. Okazał się twardym negocjatorem i wywalczył sobie kapitalne warunki. 47-latek zarabia rocznie 12 mln euro netto plus dodatkowe bonusy w przypadku zdobycia trofeów. Dla porównania, gdy odchodził z klubu w maju zeszłego roku, miał zagwarantowaną płacę w wysokości 7,5 mln. Dostał także absolutną władzę w pionie sportowym. Każdy transfer do Realu Madryt musiał być właśnie zaakceptowany przez Francuza.
Zobacz wideo. Ostatni mecz Realu Madryt z Galatasaray w Stambule:
Prasa bez pardonu
Sielanka skończyła się bardzo szybko. Już kilka tygodni później prasa w Hiszpanii mocno wątpiła w sukces legendy Królewskich. "Wygrał tylko połowę spotkań. Nie odmienił zespołu", "Ani Lopetegui, ani Solari, ani Zidane nie potrafili wyciągnąć zespołu z zapaści" - pisali dziennikarze z Madrytu.
Kolejna lampka ostrzegawcza zapaliła się w sparingach. Mimo 303 mln euro przeznaczonych na transfery, Los Blancos ciągle grali bez błysku. Przegrali kilka prestiżowych spotkań, a największym echem odbiła się klęska z Atletico Madryt (3:7). - Atletico strzeliło siedem bramek i to nie ma prawa się zdarzyć. Wiedzą o tym także moi zawodnicy, którzy są rozczarowani - tłumaczył się Francuz.
Minęły kolejne miesiące, a gra Realu Madryt wciąż nie przekonuje. Brakuje błysku i wielokrotnie zaangażowania. To bardzo dziwi, gdyż gra w białej koszulce Królewskich powinna być dla zawodników wielkim wyróżnieniem. Często okazuje się jednak tylko zwykłym obowiązkiem w pracy.
Zidane ewidentnie nie broni się wynikami. Od marca i wielkiego powrotu szkoleniowca, Los Blancos byli w stanie wygrać tylko połowę rozegranych meczów w La Lidze. W sumie w 20 spotkaniach zanotowali 10 zwycięstw oraz po 5 remisów i porażek. Jak wylicza dziennik "AS", lepsze statystyki mieli choćby krytykowani Santiago Solari oraz Rafael Benitez. W ostatniej dekadzie gorszą skuteczność w ligowych rozgrywkach miał natomiast tylko Julen Lopetegui.
Druga kadencja Zidane'a jest znacznie gorsza od pierwszej, w której francuski szkoleniowiec wygrał 70 procent możliwych spotkań w Primera Division. Wtedy jednak miał w składzie wielkiego Cristiano Ronaldo, najwybitniejszego gracza w historii Los Blancos. Dziura po Portugalczyku nadal nie została zasypana.
Mimo przeciętnych wyników, murem za trenerem stoją wszyscy zawodnicy Realu. Kapitan Sergio Ramos po raz kolejny udzielił mu cennego wsparcia. - Wszyscy wiedzą, że szatnia jest z Zizou do śmierci. Cokolwiek się stanie, obraz jaki musimy pokazać, to zjednoczenie - powiedział reprezentant Hiszpanii (CZYTAJ WIĘCEJ).
Duch Mourinho
Ramos stoi murem za 47-latkiem i doskonale zdaje sobie sprawę kto może zostać jego następcą. Nad Santiago Bernabeu cały czas krąży nazwisko Jose Mourinho, który ma być głównym kandydatem do zastąpienia Zidane'a.
"The Special One" pracował w Realu w latach 2010-2013. Razem z Królewskimi zdobył mistrzostwo, puchar i superpuchar kraju. Portugalczyk może objąć także Tottenham, jednak powrót na Santiago Bernabeu jest priorytetem. Zidane nie zamierza jednak składać broni.
- Boli mnie to, co się mówi. Nie podoba mi się to, ale nie mogę zabronić ludziom wyrażania opinii. Jako trener cały czas muszę dawać z siebie maksimum i myśleć pozytywnie - tłumaczy szkoleniowiec. - W futbolu zapomina się o tym, co zrobiłeś. Takie jest życie - dodaje (Zobacz szczegóły-->).
Początek meczu Galatasaray - Real Madryt we wtorek o godz. 21:00.