Reprezentacja Polski awansowała do Euro 2020 na dwa mecze przed końcem eliminacji. W wielu spotkaniach styl jednak nie zadowalał kibiców, a najwięcej dostawało się selekcjonerowi Jerzemu Brzęczkowi. Byłemu trenerowi Wisły Płock nie przeszkadza jednak krytyka, o czym wspomniał w wywiadzie na kanale "Łączy nas piłka".
- Na mnie nie ma to żadnego wpływu (...) Podczas meczów kadry jest znacznie większe zainteresowanie, przyglądanie się reprezentacji. Wszyscy w tym momencie są trenerami, wiedzą najlepiej, a w szczególności wtedy, gdy się ten mecz zakończył i wiadomo jak przebiegał - podkreślił Brzęczek.
Selekcjoner dodał, że krytyka najgorzej może odbijać się na rodzinie. - Jako piłkarz, selekcjoner do pewnych rzeczy jesteś przyzwyczajony, ale każdy z nas ma rodziny. To oni najbardziej odczuwają. Nie są w stanie się odciąć, uciec. Moja rodzina jest już do tego przyzwyczajona (...) Pytanie, czy w niektórych momentach krytyka nie idzie za daleko. I nie mówię tylko o mojej osobie - przyznał selekcjoner.
ZOBACZ WIDEO: Dużo pracy przed Jerzym Brzęczkiem. "Budowanie relacji jest szalenie ważne"
Po spotkaniu z Łotwą głośnym echem odbiła się wypowiedź zdenerwowanego Kamila Glika, który przyznał, że w przerwie meczu miał sporo do zarzucenia kolegom z reprezentacji. - Nic się nie działo, gdy ja byłem w szatni. Kwestie między zawodnikami zawsze będą. Ja oceniam to pozytywnie. To świadczy o odpowiedzialności. Starsi zawodnicy zdają sobie sprawę z tego, że w którymś momencie przestaliśmy być skoncentrowani - wyjawił 48-latek.
- Można zadać sobie pytanie, czy musimy z tym wychodzić do mediów. To już każdy z zawodników musi się zastanowić - dodał po chwili Brzęczek.
Selekcjoner nie chciał powiedzieć, co mówił Robertowi Lewandowskiemu po wywalczeniu awansu, ale skorzystał z okazji, by pochwalić kapitana. - To nasza wewnętrzna kwestia. Były przede wszystkim gratulacje i podziękowania. Robert dla mnie jest najlepszą "dziewiątką" na świecie. Zawodnikiem, który przeszedł już do historii polskiej piłki nożnej. Nie wiem, ile pokoleń będziemy musieli czekać, żeby ewentualnie ktoś w przyszłości go pobił, jeśli chodzi o bramki i występy - wyjawił selekcjoner.
W tym roku reprezentację Polski czekają jeszcze dwa eliminacyjne mecze - 16 listopada na wyjeździe z Izraelem i trzy dni później na Stadionie Narodowym w Warszawie ze Słowenią.
Czytaj też: Euro 2020. Reprezentacja Polski zagra towarzyski mecz na wyjeździe. Zmieni się miejsce przygotowań
Czytaj też: Piłka nożna. Ebi Smolarek podał "11" stulecia. Wybór byłego reprezentanta wywołał burzę w sieci