Z domu wyniósł samodyscyplinę. Motywacją i odpowiednim nastawieniem w kilku przypadkach wiele wygrał. W Górniku Łęczna pytał trenerów, co musi poprawić, żeby grać. Bednarek chodził na dodatkowe treningi, wykupił sobie karnet i ćwiczył w siłowni. Był uparty, nie poddał się, choć miał prawo czuć małe rozczarowanie, bo na wypożyczeniu w Łęcznej obiecali mu regularne występy. Ostatecznie i tak przebił się do składu.
Nigdy nie pokazywał, że pęka. Nawet w wieku 7 lat, gdy tęsknił za rodzicami. Pojechał wtedy z Sokołem Kleczew na turniej do Opalenicy. Tamto zdarzenie wspominał Wojciech Bielawski, pierwszy trener zawodnika, który w Sokole szkolił go osiem lat.
- Ktoś zwrócił mi uwagę, że Janek na łóżku zasypia z głową w poduszce. W końcu podszedłem do niego, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. On miał pod poduszką koszulę nocną mamy i ją wąchał. Widocznie to mu pomagało. Na co dzień był bardzo twardy, nie pokazywał, że tęskni, czy brakuje mu domu - opowiadał nam Bielawski.
ZOBACZ WIDEO: Eliminacje Euro 2020. Zgrzyt na konferencji prasowej! Krychowiak skonsternowany. Wkroczył rzecznik reprezentacji!
Eliminacje Euro 2020. Kiedy i z kim grają Polacy? Sprawdź terminarz
"Nie przynieś wstydu"
Ta gruboskórność przydała się Bednarkowi w Anglii. Do Southampton trafił w 2017 roku z Lecha Poznań za sześć milionów euro, jako najdroższy polski piłkarz sprzedany z ekstraklasy. Miał ambicję i nadzieję na grę, zwłaszcza że w Lechu był podstawowym graczem.
W Anglii na długo jednak przepadł i wydawało się, że zniknie jak Bartosz Kapustka. Bednarek przez pierwsze osiem miesięcy rzadko łapał się nawet do meczowej kadry, ale później zagrał w pięciu spotkaniach Premier League i wypadł bardzo dobrze. Przełom nastąpił jednak po zatrudnieniu w Southampton trenera Ralpha Hasenhuttla. Polak stał się ulubieńcem Austriaka, a w poniedziałek właśnie tę kadrę będzie musiał zatrzymać.
Ojciec powtarzał piłkarzowi zawsze jedno zdanie: "rób coś porządnie, żeby nie przynieść wstydu". I syn raczej nie rozczarował pana Daniela. Od momentu przyjścia nowego szkoleniowca, jako jedyny gracz Southampton rozegrał w Premier League wszystkie mecze (27 z rzędu). Jest też jedynym Polakiem grającym w angielskiej lidze w polu, a w kadrach drużyn z tamtejszej ekstraklasy jest ponad 550 piłkarzy.
Mieszkał na boisku
Obrońca wychował się w Kleczewie, mieszkał na terenie OSIR-u, ojciec Daniel był dyrektorem ośrodka. Piłkarz mieszkał z rodzicami na stadionie, wychodząc z domu mijał salę gimnastyczną i boisko.
Za namową ojca i pierwszego trenera ćwiczył też tenis i siatkówkę. Pochodzi z rodziny, która kocha sport. Matka była siatkarką trzecioligowego MOS-u Turek, później uczyła wf-u w liceum, ojciec prowadził ośrodek sportowy i też grał w siatkę, a brat Filip jest bramkarzem w SC Heerenveen.
Rodzice z wyższym wykształceniem i dobrą pensją dbali o rozwój fizyczny piłkarza, ale pilnowali również, by synowie nie zapomnieli o edukacji. Janek chodził na dodatkowy angielski, ale na pierwszym miejscu stawiał piłkę. Nie chciał tracić czasu na naukę gry na gitarze i buntował się, gdy rodzice proponowali niedzielną mszę w kościele. Postawienie wszystkiego na piłkę zaprowadziło go bardzo wysoko.
Kadra dała mu życie
Ale to reprezentacja pomogła mu się wybić. Na początku tego roku stwierdził, że drużyna narodowa uratowała mu karierę. W klubie nie byli do niego przekonani nawet po debiucie i występie z drużyną narodową w mistrzostwach świata w Rosji w 2018 roku. Bednarek chciał odchodzić z Southampton i to spotkania w reprezentacji pomogły mu w trudnych chwilach.
- Oddychałem dzięki powołaniom do kadry, dostawałem tam drugie życie. To mi pomogło wykorzystać szansę w klubie, gdy w końcu nadeszła. Można powiedzieć, że trener Brzęczek utrzymał mnie przy życiu. On jako jeden z niewielu we mnie wierzył - mówił Bednarek na początku eliminacji w marcu tego roku.
Dziś ma już piętnaście meczów w reprezentacji, u Brzęczka opuścił tylko jedno spotkanie i trudno wskazać zawodnika, który mógłby go w kadrze zastąpić.
Eliminacje Euro 2020. Polska - Austria. Franco Foda: Przyjechaliśmy wygrać z Polską